DMŚ storpedowane przez deszcz. Kolejna próba rozegrania zawodów w weekend.
Tylko ono pomoże Robertowi Kubicy nawiązać walkę w kategorii DTM. Przed drugim weekendem na torze Zolder zespół wciąż błądzi.
Dwa razy piętnaste miejsce to wyniki Roberta Kubicy w treningach DTM pięć dni po powrocie niemieckiej kategorii na ten sam belgijski tor Zolder. W sesjach zdominowanych przez maszyny Audi najszybszym kierowcą dnia był obrońca tytułu Rene Rast. To już przedostatnia runda sezonu 2020, ale w ekipie Polaka bez zmian. Jak dotąd był jeden przebłysk, czyli niedzielny wyścig podczas drugiej, podwójnej rundy na torze Nürburgring, gdy Kubica trzymał się blisko ścisłej czołówki, utrzymując mocne, regularne tempo i tocząc zacięte, ekscytujące pojedynki. A i to tylko przez kilka okrążeń, aż w aucie... padła skrzynia biegów. Jak się okazało, nie był to sygnał wyraźnej poprawy, a jedynie szczęśliwy traf. Powrót na Zolder dotąd był powrotem do „normalności”. Błądzenie po omacku w poszukiwaniu ustawień, które w jakikolwiek sposób pozwolą na nawiązanie walki. Niewykluczone więc, że po słabych piątkowych treningach, na któryś z wyścigów – sobotni lub niedzielny – zespół Polaka wstrzeli się z ustawieniami, aby odnaleźć formę, której przebłyski widzieliśmy w Niemczech. Będzie to jednak kwestia szczęścia, a nie świadomego działania. W skrócie – aby zabłysnąć w DTM, Kubica potrzebuje tego, co od lat mu wybitnie nie dopisuje. Szczęścia. Tymczasem w czołówce szykuje się ekscytująca rozgrywka. Aktualny mistrz, dzięki sprzyjającym okolicznościom i problemom lidera klasyfikacji kierowców, jest o krok od przejęcia kontroli w walce o tytuł. Rast traci do Nico Müllera ledwie 10 punktów, a 6 oczek za nim czai się trzeci kandydat Robin Frijns, który uszczuplił swoje szanse w zeszłą niedzielę, wpadając na ścianę na wyjeździe z alei serwisowej po zmianie opon. Wszyscy trzej jeżdżą oczywiście maszynami dominującego Audi.
CEZARY GUTOWSKI