Więcej niż walczak
W Legii Bartosz Slisz musi grać bardziej ofensywnie. Od dawna ma do tego predyspozycje.
Młodzieżowemu reprezentantowi Polski zarzuca się, że jest typowym defensywnym pomocnikiem, który podaje do najbliższego kolegi i zabezpiecza tyły. Ludzie pracujący z nim w przeszłości twierdzą, że ma do zaoferowania znacznie więcej.
– W Polsce bardzo łatwo klasyfikuje się zawodników ze środka pola, zwłaszcza gdy ktoś nie strzela za wiele goli i nie ma asyst. Nie patrzy się na to, w jakich strefach gra dany piłkarz. Bartek dużo biega i ma sporo odbiorów i dlatego niektórzy widzą w nim tylko defensywnego pomocnika. On ma predyspozycje i zdrowie do biegania z dużą intensywnością. Może jednak być pożyteczny również w ofensywie. Wszystko zależy od zadań, jakie dostanie od trenera – mówi Michał Zachodny, analityk w kadrze U-19 Jacka Magiery. – W Zagłębiu na początku długo był typową „szóstką” zabezpieczającą całą drugą linię. Później w zależności od tego, jakie miał obowiązki, mógł podłączać się do akcji ofensywnych – dodaje Zachodny. Podobne zdanie ma Paweł Karmelita, który jest i był asystentem kolejnych trenerów w Zagłębiu Lubin podczas gry w tym klubie Slisza.
– Zgadzam się, że nie jest to zawodnik stricte defensywny. Pochłaniają go jednak zadania, które dostaje. Ma bardzo dużą dyscyplinę taktyczną i odpowiedzialność. Stara się asekurować kolegów za wszelką cenę i to go trzyma trochę dalej od bramki przeciwnika. Będąc u nas pokazywał, że potrafi wykończyć akcje i wykonać kluczowe podanie. Jestem spokojny o to, że na pozycji numer osiem sobie poradzi. Legia to właściwy klub, żeby się odpowiednio rozwinął – mówi asystent trenera Martina Ševeli w ekipie Miedziowych.
„Szóstki” przechodzą do lamusa
Trzeba jednak przyznać, że Slisz rzadko popisuje się prostopadłymi podaniami, otwierającymi drogę do bramki kolegom z drużyny.
– On nie wykonuje tylu takich zagrań, ile by chciał. Nie jest też dryblerem, który uwolni się od obrońcy zwodem, więc nigdy nie będzie postrzegany jako typowy ofensywny pomocnik. Jest jednak na tyle ruchliwy, wybiegany i obserwujący to, co się dzieje, że powinien być postrzegany bardziej jako „ósemka”. On wnikliwie skanuje otoczenie, przez co odnajduje się w wolnych przestrzeniach na boisku, przewiduje to, co może się wydarzyć w danej akcji – zauważa Zachodny. Współpracownik selekcjonera Magiery podkreśla, że typowi defensywni pomocnicy zaczynają być we współczesnym futbolu przeżytkiem.
– Sprawia to rozwój piłki i szybkość jej rozgrywania. Nawet postrzegany jako wzór „szóstki” N’golo Kante z Chelsea zmienił styl. Dzięki wybieganiu odważniej podłącza się do przodu. Przy zachowaniu wszelkich proporcji z Bartkiem powinno być podobnie w Legii. Również od strony finansowej w Warszawie powinno się opłacić danie mu nieco większej swobody z przodu. Kompletny pomocnik w angielskim stylu „box to box” (z angielskiego – grający od jednego do drugiego pola karnego – przy. red.) będzie więcej warty niż typowa „szóstka”. Patrząc na statystyki z tego sezonu widać, że Slisz strzela zdecydowanie więcej niż jego koledzy ze środka pola Legii. Obecnie Bartek ma siedem uderzeń we wszystkich meczach ekstraklasy, Domagoj Antolić trzy, a Andre Martins dwa. Naprawdę Slisz daje więcej w ofensywie niż może się wydawać przeciętnemu kibicowi. Uważam, że będzie dawał jeszcze więcej, bo nadal się rozwija. Ma w tym elemencie spory potencjał – uważa sztabowiec Magiery. Do seniorskiej piłki Slisza wprowadzał w ROW Rybnik obecny trener Odry Opole Dietmar Brehmer. – Pracowałem z nim dość dawno, bo cztery, pięć lat temu. Wówczas był nastolatkiem, wchodzącym do zespołu. Postawiliśmy na niego i szybko się sprawdził. Już wtedy był bardzo uniwersalnym zawodnikiem. Mógł grać na wszystkich pozycjach w środku pola, łącznie z „dziesiątką”. Obecnie jest bardziej postrzegany jako defensywny pomocnik. On ma jednak 21 lat i nie jest ukształtowanym piłkarzem. Cały czas się rozwija. Od okresu gry w Rybniku do dzisiaj zrobił bardzo duży postęp i mocno się zmienił. Jako ciekawostkę powiem, że za jego czasów w ROW mieliśmy pod niego rozpisanych kilka stałych fragmentów gry, bo świetnie nabiegał do dośrodkowań i znakomicie grał głową. Teraz nie zawsze to pokazuje, bo często przy ofensywnych wolnych czy rożnych zabezpiecza tyły swojej drużyny – mówi były trener obecnego pomocnika Legii.
Ćwiczy rzuty wolne
Od niedawna Slisz jest dopuszczany w zespole mistrza Polski do wykonywania bezpośrednich rzutów wolnych. Okazuje się, że jest to element, nad którym pracował od dawna.
– Zostawał po treningach. Szukał idealnego ułożenia stopy do „spadającego liścia”. Takich zawodników chce się trenować. On nigdy nikogo nie zawiedzie – kończy drugi trener Zagłębia.