RAKÓW ZADZIWIA, BIAŁA GWIAZDA GROMI
Lech w Europie zachwyca, ale na Podlasiu nie potrafił nawet zremisować.
Drużyna z Częstochowy pokonała w derbach województwa śląskiego Górnika Zabrze 3:1. Zespół Marka Papszuna dalej jest liderem. Zdecydowane przebudzenie Wisły Kraków, która rozbiła w Mielcu Stal 6:0.
Tarasowi Romanczukowi w Jagiellonii stuknęło już 6 lat, 2 miesiące i 2 dni. Trzeba przyznać, że spośród 2255 dni dużo było tłustych. Pochodzący z Ukrainy pomocnik na tyle dobrze odnalazł się w Białymstoku, że – już jako obywatel Polski – doczekał się awansu do naszej pierwszej reprezentacji. Fakt, to był epizod, natomiast w Jadze kapitalnie sprawdził się jako współbudowniczy jej największych sukcesów. Nieprzypadkowo wyliczyliśmy 29-latkowi dni spędzone na Podlasiu, bo tyle ich potrzebował, by doczekać jubileuszowego, dwusetnego w ekstraklasie występu w koszulce z „Jotką”. I rzeczywiście uczcił ten wyjątkowy dzień supergrą. Już w drugiej minucie sprytnie wykorzystał gapiostwo obrońców Lecha, uprzedził rosłego Jakuba
Modera i głową wpakował piłkę do siatki.
Trio medalistów na kolanach
Niemal trzy dekady temu w trakcie igrzysk w Barcelonie ekipę gospodarzy okrzyknięto „poszukiwaczami złota”, bo co rusz krążkiem tego koloru dekorowano hiszpańskich sportowców. Nie srebrem czy brązem, a właśnie najcenniejszym z medali. Trener Jagi Bogdan Zając wyraźnie nie wybrzydza i nie gardzi żadnym kruszcem. Zrobił zamach, rabując z punktów trio medalistów poprzedniego sezonu. Na wyjazdach pokonał mistrza – Legię oraz trzeciego na mecie ubiegłego sezonu Piasta, w sobotę przy Słonecznej wicemistrza, Kolejorza.
Przez kilka tygodni rozpływano się nad efektowną i efektywną grą lechitów prowadzącą ich do fazy grupowej Ligi Europy. Ale w Białymstoku zobaczyliśmy poznańską lokomotywę, w której para szła wyłącznie w gwizdek. Owszem, czego można było się spodziewać, zespół Dariusza Żurawia częściej posiadał piłkę i bywał pod bramką przeciwnika, ale wykończenie akcji było z gatunku „pożal się Boże”. W obronie zaś – mnóstwo nerwów i niepewności. Efekt? Bramka Jagi numer dwa, choć strzelec Maciej Makuszewski, były gracz Lecha, jakiejkolwiek euforii nie okazał. Dla porządku: po trafieniu Romanczuka na 1:0 Lech szybko odpowiedział golem, zanosiło się zatem na wymianę
Nika Kaczarawa i inni lechici nie pograli sobie przy Tarasie Romanczuku (z piłką). ognia, jednak na taki scenariusz nie pozwolił sędzia Jarosław Przybył i po konsultacji VAR odwołał bramkę Jakuba Kamińskiego (spalony). Inny Kuba, Moder, na finiszu spotkania wykorzystał rzut karny, ale to było światełko w tunelu, z którego lokomotywa Żurawia nie zdołała wyjechać. Jagiellonia, po najgorszym starcie w historii, dopiero w czwartym meczu sezonu zwyciężyła na swoim boisku. Biorąc pod uwagę obecną siłę Lecha, choć tym razem nie udowodnioną, wynik jest pewną niespodzianką, choć z drugiej strony... Poznaniakom zdecydowanie nie służą wyprawy na wschodni kraniec Polski. W Białymstoku nie potrafią wygrać od 2013 roku! A po wczorajszej porażce bilans od tamtego momentu wynosi: 5 wygranych Jagiellonii i 5 remisów.
Przechytrzony Żuraw
Duma Podlasia i jej szkoleniowiec trzymają się czołówki tabeli, a Zając, który przed spotkaniem zapewniał, że trzy tygodnie przerwy wymuszone koronawirusem w ekipie rywala, Pogoni Szczecin, oraz przerwą na występy reprezentacji zostały odpowiednio spożytkowane. Fakt, były asystent Adama Nawałki (nie tak dawno również w Lechu) przechytrzył Żurawia. Lech nie bardzo radził sobie z pressingiem gospodarzy, a w nękaniu gości najmocniej celował sobotni jubilat, czyli Romanczuk. Kapitan nie tylko z powodu opaski na ramieniu. – Brawa dla zespołu. Zostawiliśmy kawał zdrowia. Szkoda, że wygrana miała miejsce bez obecności kibiców. Gdyby nie epidemia, według mnie, przyszłoby ich 20 tysięcy. Najważniejszy gol z moich dwustu występów w ekstraklasie? Bramka sprzed kilku lat w meczu z Podbeskidziem. Dała nam utrzymanie i to było najistotniejsze – skomentował Romanczuk.