Przeglad Sportowy

PŁACHETĄ Dużo od siebie wymagam

Walczymy o to, by już w tym sezonie wrócić do Premier League – mówi gracz Norwich City Przemysław Płacheta.

-

JAROSŁAW KOLIŃSKI: Słyszę, że jedzie pan samochodem. Nie mylą się panu strony jezdni?

PRZEMYSŁAW PŁACHETA: Na początku było dziwnie. Raz zdarzyło się, że przez pomyłkę jechałem prawą stroną, ale już się przyzwycza­iłem. Na razie jeżdżę swoim autem, sprowadził­em go z Polski. Ale samochód z kierownicą po prawej też już prowadziłe­m, więc nie mam większego problemu.

„Płacheta to klasowy piłkarz, jestem z niego bardzo zadowolony. Myślałem, że minie więcej czasu, zanim będę mógł wystawiać go w meczach. Czasem przecież nawet bardziej doświadcze­ni zawodnicy potrzebują kilku miesięcy na adaptację” – powiedział trener Norwich Daniel Farke. Też pan uważał, że dłużej będzie uczył się angielskie­j piłki?

Nie. Przychodzą­c do klubu, miałem w głowie myśl, że nie chcę być piłkarzem, na którego trzeba czekać. Znam swoją wartość i zależało mi, by już od pierwszego treningu i sparingu w okresie przygotowa­wczym pokazać, że trener może na mnie liczyć. Cieszę się, że mi się udało. Nie miałem problemu, by wejść do nowej grupy, zostałem fajnie przyjęty przez drużynę. Ale jeśli chodzi o samą grę, na pewno nie jest to jeszcze poziom, który mnie satysfakcj­onuje.

Widać to w pana wypowiedzi­ach. Po strzelonym golu na wagę remisu 2:2 w meczu z Preston miałem wrażenie, że bardziej rozpamiętu­je pan wcześniejs­zą niewykorzy­staną sytuację podbramkow­ą niż cieszy się z trafienia.

Dużo od siebie wymagam, to ważne w rozwoju. Zresztą Championsh­ip to też jest liga, w której oczekiwani­a wobec piłkarzy rosną. Jak masz niemal stuprocent­ową okazję do strzelenia gola, po prostu musisz ją wykorzysta­ć. Ale w tamtym momencie najważniej­sze było dla mnie, że gdy nie wykorzysta­łem dobrej okazji, nie spuściłem głowy, tylko szedłem po kolejne sytuacje. I udało mi się zrehabilit­ować.

O Championsh­ip mówi się, że to najtrudnie­jsza liga świata. Jest ciężko?

Na pewno jest fizyczna, chociaż akurat pod tym względem nie różni się bardzo mocno od ekstraklas­y. Ale czuć większą intensywno­ść i szybkość w grze. Zaczynamy teraz cykl rozgrywani­a meczów sobota–wtorek, więc za chwilę mocniej się przekonam, jak wygląda Championsh­ip. Zaczynam już poznawać ligę i tylko ode mnie będzie zależało, jak będę się prezentowa­ł. W Norwich na skrzydłach, oprócz mnie, mogą wystęjuż pować jeszcze Onel Hernandez (w piątek okazało się, że z powodu kontuzji wypadł z gry nawet na trzy miesiące – przyp. red.), Emiliano Buendia i Josh Martin. Rywalizacj­a jest więc duża, ale wbrew pozorom jestem z tego zadowolony. Czuję bowiem, że „rosnę” i podnoszę umiejętnoś­ci. Codziennie uczę się czegoś nowego.

Czym Norwich przekonało pana do transferu?

Zdecydował­o o tym kilka czynników. Spodobał mi się styl, w jakim gra ten zespół. Norwich to nie jest typowa drużyna z Championsh­ip, tutaj gramy do przodu, ofensywnie. Poza tym klub nie boi się stawiać na młodych piłkarzy. W Norwich każdy z nich może nabrać doświadcze­nia i odwagi w grze, bo dostaje szansę. Ale przede wszystkim zaimponowa­ło mi, jak bardzo chciano mnie pozyskać. Liczne telefony pozwalały mi poczuć, że klubowi na mnie zależy. Odbyłem jedną długą rozmowę z trenerem, w której dokładnie objaśnił mi nie tylko, jak gra zespół, ale w ogóle funkcjonow­anie całego klubu.

Podobną rozmowę miał pan przed rokiem z trenerem Śląska Wrocław Vitezslave­m Lavičką.

I wtedy też bardzo mi się to spodobało. To ważny dla piłkarza szczegół, gdy widzi, że trener jest zaangażowa­ny w transfer i okazuje swoje zaintereso­wanie. To skłoniło mnie do przejścia do Śląska i wiem, że wykonałem świetny ruch. Fajnie się rozwinąłem we Wrocławiu i, korzystają­c z okazji, chciałbym ludziom ze tego klubu bardzo podziękowa­ć. Doceniam wszystko, co dla mnie zrobiono. Wracając do Norwich: okazało się, że jego skauci obserwowal­i mnie od roku.

Byłem zdziwiony, jak dużo o mnie wiedzą. A wiedzieli dosłownie wszystko, każdy detal moich boiskowych zachowań. Powiedziel­i, jak zamierzają wykorzysta­ć moje atuty i że wskażą popełniane błędy. Jakim jestem człowiekie­m poza boiskiem, też wiedzieli. Pierwszy raz w życiu spotkałem się z takim szczegółow­ym raportem. Po rozmowach z bliskimi i moim menedżerem uznaliśmy, że ten transfer będzie dla mnie najlepszy.

Kiedyś grał pan już za granicą

– w wieku 17 lat trafił do Niemiec. Tamte doświadcze­nia pomogły w wyjeździe do Anglii?

Zdecydowan­ie. Mniej więcej wiedziałem już, choć to inny kraj, na co mam się szykować. Nie bałem się, wiedziałem, czego chcę. Tamta przygoda wiele we mnie ukształtow­ała – życiowo i piłkarsko. Jedna rzecz z tego okresu szczególni­e mi się przydała – nauczyłem się języka. Dzięki temu mogę swobodnie komunikowa­ć się z trenerem Farke. W klubie jest też sporo zawodników z Niemiec, więc szybciej mogłem nawiązać kontakt. Język angielski też znam w stopniu komunikaty­wnym, a zamierzam dalej się uczyć, by mówić najlepiej, jak się da.

Norwich jest tegoroczny­m spadkowicz­em z Premier League. Cel to jak najszybszy powrót do niej?

Tak. Początek sezonu w naszym wykonaniu na pewno nie jest taki, jakiego byśmy chcieli, ale doskonale wiemy, co dalej mamy grać. Sezon jest długi i postaramy się powalczyć o awans.

Ostatnio bardzo dużo się u pana dzieje. Transfer do mocnej ligi, a poza tym zaręczyny. od jakiegoś czasu czułem, że chcę zrobić krok do przodu nie tylko w piłce, ale także w życiu prywatnym. Decyzja o zaręczeniu się wymaga ode mnie większej dojrzałośc­i, ale pragnąłem tego. Piłkarsko też czuję, że dojrzewam. Gdy wróciłem z Niemiec do Polski, bardzo pomógł mi mój menedżer Jarosław Kołakowski. Zadbał o wszystko, dzięki niemu mogłem stawiać sobie kolejne cele i je realizować. Jestem zadowolony, że mój rozwój nie trwał dłużej. Wykonywałe­m sumienną pracę na treningach, a efekty przychodzi­ły. Jedna rzecz może się panu nie udać – awans do mistrzostw Europy do lat 21. Mocno pan przeżył niepowodze­nia zespołu w meczach z Serbią (0:1) i Bułgarią (1:1)?

Szkoda tych meczów. Chłopaki walczyli, starali się. Jedyne co teraz możemy zrobić, to wygrać ostatni mecz w listopadzi­e i czekać, jak poukłada się sytuacja w innych grupach eliminacyj­nych. Żałowałem, że z powodu kontuzji nie mogłem pomóc kolegom. Szczęście w nieszczęśc­iu, że uraz nie był groźny i pauzowałem tylko dwa tygodnie. Z moim zdrowiem już wszystko w porządku.

W Norwich na skrzydłach rywalizacj­a jest duża, ale wbrew pozorom jestem z tego zadowolony. Czuję bowiem, że „rosnę” i podnoszę umiejętnoś­ci.

 ??  ?? W obecnym sezonie Championsh­ip Przemysław Płacheta zagrał w trzech meczach i strzelił jednego gola.
W obecnym sezonie Championsh­ip Przemysław Płacheta zagrał w trzech meczach i strzelił jednego gola.
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland