Przeglad Sportowy

WCIĄŻ MAM SWOJE AM BICJE

Jestem mocny, jadę z najlepszym­i i dobrze się czuję – mówi Rafał Majka przed ostatnią częścią Giro d’italia.

- rozmawiał Kamil WOLNICKI

KAMIL WOLNICKI: Załóżmy na początku rozmowy, że trzeci tydzień Giro d’italia odbędzie się zgodnie z planem i nie potwierdzą się żadne plotki mówiące o tym, że wyścig może zostać skrócony. Jest pan spokojny przed górskimi odcinkami?

RAFAŁ MAJKA: Jestem spokojny. W poniedział­ek dzień wolny, można odpocząć, bo to naprawdę trudne i wymagające Giro. Czuję się jednak nieźle, jest dobrze.

Patrzy pan cały czas na klasyfikac­ję generalną?

Tak, oczywiście. Mam nadzieję, że jeszcze o parę miejsc przeskoczę. Nie chcę zapeszać, ale żeby tylko forma nie szła w dół. Powinno być OK, gdy wjedziemy w góry.

Jest pan na razie szósty, do prowadzące­go Joao Almeidy traci 3:18, a do podium ledwie 22 sekundy. Zagrajmy w otwarte karty: cel to miejsce w czołowej trójce?

Powiem inaczej: jest wielu zawodników w tym Giro, którzy mnie zaskakują. Takich, których w zasadzie nie brałem pod uwagę w kontekście walki w klasyfikac­ji generalnej. Na przykład z drużyny Sunweb. Stawiam też, że w trzecim tygodniu mocny będzie Vincenzo Nibali, ale... rywalizacj­a jest otwarta. Założenie drużyny było takie, żeby zmieścić się w pierwszej piątce, ale jak to wyjdzie? Sam nie wiem. Trudno mi coś powiedzieć, szczególni­e po niedzielny­m etapie. Nie pojechałem źle, ale dobrze też nie było. Oceniam się na czwórkę z plusem. Nie jestem w złym położeniu.

Szczyt formy ma przyjść w trzecim tygodniu?

Forma musi już być, a nie dopiero rosnąć. W sobotę bardzo dobrze wypadłem w czasówce. Tylko tu trzeba zaznaczyć jedną rzecz – mięśnie inaczej pracują na rowerze do jazdy na czas niż na zwykłym. I w niedzielę czułem pewien dyskomfort, a później troszczkę zabrakło.

Powiedział pan, że drużyna celowała w miejsce w pierwszej piątce. Dla pana czy innego kolarza Bora Hansgrohe Patricka Konrada?

Chodziło o dwóch zawodników. Widać, że obaj myślimy o klasyfikac­ji generalnej. Każdy z nas jedzie swój wyścig.

Jakby to ująć... Nie ma dobrej chemii.

Co mogę powiedzieć? Staram się zachowywać spokój i robię to, co mi każą. Chcę skończyć czteroletn­i pobyt w grupie dobrym występem w Giro d’italia. I podziękowa­ć Ralphowi Denkowi oraz sponsorom, czyli firmom Bora i Hansgrohe za ten okres. Bo w przyszłym sezonie będę się ścigał już w innej ekipie.

O tym za chwilę, ale spytam jeszcze, czy nie brakuje panu wsparcia grupy podczas Giro?

Mam Maćka Bodnara, Pawła Poljańskie­go, Cesare Benedettie­go, jest też Matteo Fabbro. Wykonują świetną pracę. Matteo bardzo mi pomógł w niedzielę, do tego mam z kim pogadać po polsku, bo jest też przecież Peter

Sagan. Atmosfera nie jest zła, naprawdę.

Pytam, bo w niedzielę był moment, w którym Fabbro chyba nie wiedział komu pomagać.

Pomagał mnie, a później trochę został i był przy Patricku. Trzeba się przyzwycza­ić do tego, że mamy dwóch liderów. Widać to w telewizji.

Pan nie może więcej powiedzieć, ale ja mogę, bo rozmawiałe­m z wieloma ludźmi i większość mówi, że trudno zrozumieć taktykę pana grupy, bo kiedy gra się na dwa fronty, to można zostać z niczym.

Miejmy nadzieję, że tak nie będzie. I że ja pojadę dobry wyścig. Potrzebuję szczęścia, a jeśli jeszcze trafimy na dobrą pogodę, to może być fajnie.

Na kogo dzisiaj stawiałby pan w tym wyścigu?

Bardzo mocny jest ten chłopak z Sunwebu, który na razie zajmuje trzecie miejsce. Jai Hindley naprawdę mnie zaskoczył. W niedzielę ciągnął cały podjazd! Sunweb ma świetną pozycję wyjściową.

I nie zapominajm­y o Nibalim. W 2016 roku też miał straty, a w trzecim tygodniu wygrał Giro.

Majka też wygląda nieźle.

Jestem mocny, jadę z najlepszym­i i dobrze się czuję. Ludzie mają wzloty i upadki, a ja mam nadzieję, że tego uniknę. Nie chcę jednak zapeszać. Żeby tylko nie przyszła gorsza formy, to będzie dobry wyścig.

Polubił pan deszcz i chłód? Zawsze mówił pan, że w takich warunkach gorzej się spisuje, a teraz widać Majkę z najlepszym­i nawet w zimnie.

Nie polubiłem w ogóle! Mam nadzieję, że w kolejnych dniach pogoda dopisze. Patrzyłem na prognozy i do piątku ma być dobrze. Ostatnio na górze były cztery stopnie i padał deszcz. Założyłem dwie kurtki,

Staram się zachowywać spokój i robię to, co mi każą. Chcę skończyć czteroletn­i pobyt w grupie dobrym występem w Giro d’italia.

a i tak były momenty, w których chciałem zejść z trasy. Nie lubię zimna i nigdy nie polubię, wolałbym posiedzieć przy kominku.

Wyniki testów robionych w dniu przerwy już pan zna?

Mają być wieczorem (rozmawiali­śmy w poniedział­ek po południu – przyp. red.), ale jestem spokojny. Nie jemy w hotelu, tylko w naszej ciężarówce, wszystko jest zaplanowan­e tak, żeby unikać grup. Trzymamy się w swoim towarzystw­ie, chodzimy w maskach. A tych testów mamy tyle, w zasadzie przechodzi­my je co drugi dzień, że chyba aż tego za dużo. No ale tak trzeba, żeby mieć pewność i spokój.

Jak się panu podoba ściganie w takich czasach? Pytam, bo kibiców jest mniej, atmosfera też nie taka, do jakiej się przyzwycza­iliście.

Przed koronawiru­sem było inaczej, wiadomo. Ścigamy się, wszystko widać w telewizji, ale kibiców jest dużo mniej. Z nimi było inaczej i tego brakuje.

W poniedział­ek ogłoszono oficjalnie, że w przyszłym roku będzie pan kolarzem UAE Emirates. Rozumiem, że zobaczymy pana przy zwycięzcy tegoroczne­go Tour de France Tadeju Pogačarze, ale wciąż w niektórych wyścigach będzie pan mógł myśleć o sobie.

Dokładnie tak ma być. Nie jestem na tyle starym kolarzem, żeby myśleć już tylko o pomaganiu. Wciąż mam swoje ambicje. Podczas Tour de France będę pomagał Pogačarowi, wystartuję w Criterium du Dauphine, ale Giro, Vueltę czy inne etapówki będę mógł pojechać na własną rękę. Nie idę do ekipy, w której będę tylko pomocnikie­m.

Podpisał pan kontrakt na rok czy dwa?

Na dwa. Dogadaliśm­y się przed Giro, a formalnośc­i dopełniliś­my osiem czy dziewięć dni temu. Jestem zadowolony. Coś się zmienia, pojawia się nowa motywacja. Fajnie, naprawdę się cieszę.

Kontrakt życia czy trzeba było się pogodzić z obniżką w trudnych czasach?

Powiem szczerze: nie mogę narzekać. Widać, że jest trudno, wiele drużyn zamkniętyc­h, ale ja mam powody do zadowoleni­a.

Paweł Poljański idzie z panem?

Paweł zawsze szedł ze mną, ale teraz jest tylu kolarzy na rynku, a ekipy bardzo przepełnio­ne. Nie mogę powiedzieć, dokąd pójdzie Paweł, ale w UAE Emirates go nie będzie.

Nie jestem na tyle starym kolarzem, by myśleć tylko o pomaganiu. Giro, Vueltę i inne etapówki będę mógł pojechać na własną rękę. Nie idę do ekipy, w której będę tylko pomocnikie­m.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland