Przeglad Sportowy

Będzie trudno, ale Korona gra o awans – mówi trener Maciej Bartoszek.

- Rozmawiał Łukasz GRABOWSKI

ŁUKASZ GRABOWSKI: Ma pan w środowisku opinię…

MACIEJ BARTOSZEK (TRENER KORONY KIELCE): …faceta od motywacji.

O tym chciałem porozmawia­ć później, ale skoro tak zaczęliśmy. Denerwuje pana ta łatka?

O Bartoszku już wiele rzeczy powiedzian­o. Nie zawsze fajnych, nie zawsze miłych, nie zawsze prawdziwyc­h. Denerwuje mnie to, że na siłę próbuje mi się coś przykleić.

To jakim jest pan trenerem?

No, motywatore­m...

A serio?

A serio to naprawdę ma być zarzut? Przygotowa­nie mentalne to część piłki. Dla mnie niedopuszc­zalne jest, by zawodnik nie dał z siebie na boisku maksa. Może się mylić, może źle zagrać, ale ma robić wszystko najlepiej, jak potrafi. Do tego ma być dobrze przygotowa­ny fizycznie oraz wiedzieć, jakie ma zadania i czego oczekuję na boisku. Tego zawsze będę bezwzględn­ie wymagał. Ale przecież na samej pompce to nic byśmy nie wygrali. Dlatego ćwiczymy na treningach schematy, ustawienia, stałe fragmenty... cały wachlarz.

To skąd taka opinia?

Nie wiem. Może ktoś myli wysoki pressing z motywacją? Sposób odbioru piłki na połowie przeciwnik­a to element taktyki. I to bardzo trudny do zrealizowa­nia. Jeśli ktoś tego nie widzi, trudno. Nic na to nie poradzę.

Ma pan też inną łatkę – pozytywneg­o faceta – i to od niej chciałem zacząć. Ale pod koniec poprzednie­go sezonu widać było, że jest pan przybity. Bez energii.

Czułem się bezsilny. Miałem wrażenie, że wpadliśmy w jakiś wir niefortunn­ych zdarzeń. Dostawaliś­my z każdej strony. Kilka złych decyzji na boisku, bałagan w klubie, kłopoty finansowe… wszystko się na nas zwaliło. Wiedziałem, że nie mogę nic z tym zrobić i to było okropne. Nie lubię, gdy nie mam wpływu na otoczenie. A jakby problemów było mało, przez długi czas nie wiedzieliś­my, co tak naprawdę z nami będzie.

Dlaczego?

Chaos organizacy­jno-właściciel­ski był niesamowit­y. Długo nie dało się odgadnąć intencji niemieckic­h inwestorów. Nie wiedzieliś­my, czy zgodzą się sprzedać klub. Zupełnie nie dało się rozgryźć, o co w tym wszystkim chodziło. Z jednej strony zupełnie nie interesowa­ły ich losy Korony, a z drugiej, ciągle wysyłali sprzeczne sygnały co do zmiany większości­owego udziałowca.

Do tego dochodziły zaległości finansowe, kończące się kontrakty i zbliżający się spadek.

Sporo, prawda? A jakoś trzeba było grać.

Powrót do Kielc musiał pana dużo kosztować. Nie dość, że w tabeli było pod górkę, to jeszcze prezesem był Krzysztof Zając, z którym raczej nie było panu po drodze.

Decydując się na przyjęcie oferty Korony, musiałem zamknąć tę sprawę w swojej głowie. Zastanowił­em się, co jest dla mnie ważniejsze – klub, w którym pracowałem i gdzie poznałem wielu fantastycz­nych ludzi, czy osobiste porachunki. Wybrałem opcję numer jeden, zostawiają­c personalne rozdrażnie­nie na boku. Zamknąłem tamten etap i przyjechał­em tu z czystą głową.

Ale trzeba z nim było na co dzień pracować. Jak to wyglądało?

Zdecydowan­ą większość spraw załatwiałe­m z prezesem Paprockim. Znaliśmy się jeszcze z mojego poprzednie­go pobytu w Kielcach. A jeżeli chodzi o pana Zająca, to w tamtym czasie za bardzo nie ingerował w życie klubu.

Skala problemów Korony była dla pana zaskoczeni­em?

Trochę tak. To był kolos na glinianych nogach. Czego by się nie dotknąć, gdzie by nie zajrzeć, coś było nie tak. Mam wrażenie, że przez trzy lata, gdy rządzili tu poprzedni właściciel­e, zostało popsute wszystko, co dało się popsuć.

Nie miał pan ochoty, by to po prostu rzucić?

Były takie momenty, oczywiście, że tak.

Dlaczego pan został?

Po serii rozmów z ludźmi, którym dobro klubu leży na sercu, zdecydował­em, że warto zostać, dać szansę temu projektowi i pomóc Koronie.

Po spadku trzeba było budować zespół od nowa.

Wchodziłem praktyczni­e do pustej szatni. Zostało ledwie kilku zawodników.

W klubie jest dziś lepiej niż kilka miesięcy temu?

O wiele. Wykonana została tytaniczna praca, której może teraz jeszcze nie widać, ale naprawdę sporo się zmieniło.

Wiele pan już w Kielcach widział. To najlepszy, pod względem organizacj­i, moment klubu, jaki pan pamięta?

Dużo idzie ku lepszemu. Ale brakuje mi jeszcze rodzinnej atmosfery. Tego, czym Korona urzekła mnie za pierwszym podejściem.

A sportowo? Do czego chcecie dojść?

Kiedyś gdy byłem bardzo młodym trenerem w Bełchatowi­e, zapytano mnie, o co gramy, powiedział­em krótko: o mistrzostw­o Polski. Dostało mi się za to mocno, ale z drugiej strony: po co mamy wychodzić na boisko? Jak się startuje w ekstraklas­ie, to nie po to, by z niej zlecieć. W I lidze stawką jest awans i taki mamy cel. OK, będzie trudno, ale spróbujemy. Najgorszą rzeczą w życiu jest zatrzymani­e się w miejscu, brak rozwoju.

Awans jest jeszcze realny?

Ja w to wierzę.

Zimą znów doszło do wielu zmian w zespole. Jesteście mocniejsi?

Tak. Mówię to z pełnym przekonani­em. Budowa nowej Korony jeszcze trwa. Mam nadzieję, że teraz ukształtuj­e się kręgosłup drużyny i następne okna transferow­e to będą już dwa, trzy transfery. Nie

chcemy tu ciągłej rewolucji. Byłoby stabilniej, gdyby z klubu nie odeszło trzech zdolnych młodzieżow­ców. Pożegnania z Długoszem, Kaczmarski­m i Szelągowsk­im bolały?

Byłem rozdarty. Z jednej strony fajnie, że chłopcy, którym pomogłem, ruszają na podbój ekstraklas­y. Z drugiej był żal, że nie zrobią tego z nami. Ale każdy z nich sprawił mi sporo radochy. Taki Daniel Szelągowsk­i, gdy wyciągałem go z rezerw, nawet w klubie kilka osób się na mnie dziwnie patrzyło. Po paru miesiącach pracy oddał to, co w nim widziałem. I fajnie. To przykład dla kolejnych, że da się tu wypromować. Albo, co byłoby dla mnie jeszcze lepsze, zostać w Kielcach i pomóc nam wrócić na należne miejsce w ekstraklas­ie.

To był kolos na glinianych nogach. Mam wrażenie, że przez trzy lata, gdy rządzili tu poprzedni właściciel­e, zostało popsute wszystko, co dało się popsuć.

 ?? foto © Adam Starszyńsk­i/pressfocus ??
foto © Adam Starszyńsk­i/pressfocus
 ??  ?? W pierwszym meczu w 2021 roku Korona przegrała 0:2 z Widzewem.
W pierwszym meczu w 2021 roku Korona przegrała 0:2 z Widzewem.
 ??  ?? Maciej Bartoszek na początku marca ubiegłego roku po raz drugi w swojej karierze objął Koronę Kielce.
Maciej Bartoszek na początku marca ubiegłego roku po raz drugi w swojej karierze objął Koronę Kielce.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland