Przeglad Sportowy

Nasze gwiazdy w kryzysie. W najgłębszy­m Paweł Wojciechow­ski.

Paweł Wojciechow­ski, Konrad Bukowiecki i Kamila Lićwinko próbują wyjść z kryzysu.

- Piotr CHŁYSTEK @przeglad

Wreprezent­acji na zbliżające się halowe mistrzostw­a Europy w Toruniu (4–7 marca) znalazło się 45 osób. W tym gronie są fatalnie spisujący się ostatnio tyczkarz Paweł Wojciechow­ski i kulomiot Konrad Bukowiecki.

Uśmiech tylko na plakacie

Na plakatach promującyc­h rozegrane w ostatni weekend halowe mistrzostw­a Polski i akredytacj­ach dla dziennikar­zy obsługując­ych tę imprezę widniało zdjęcie uśmiechnię­tego Pawła Wojciechow­skiego, który jednak po zawodach był podłamany. Tyczkarz co prawda zdobył brązowy medal, ale wynik 5,30 to katastrofa. W końcu mówimy o byłym mistrzu świata i wciąż aktualnym halowym mistrzu Europy, który tytułu będzie mógł bronić tylko dzięki przychylno­ści PZLA, bo minimum na HME nie wypełnił. – Rezultat z mistrzostw kraju w ogóle nie odzwiercie­dla formy, w jakiej się znajduję. W teorii wszystko jest na swoim miejscu. Ale od teorii do praktyki daleka droga. Jechałem na HMP w Toruniu z nastawieni­em, że nastąpi przełamani­e.

Szybko jednak doszło do weryfikacj­i, choć rozgrzewka wyszła świetnie. Zacząłem na niej skakać tak jak kiedyś, ale potem czas oczekiwani­a na pierwszą próbę i nie wiem co jeszcze spowodował­o, że nie było takich wyników, o jakich myślałem. Wiem, że jestem gotowy skakać wysoko. Trzeba tylko do tego dojrzeć – mówi nam zawodnik Zawiszy Bydgoszcz. – Mimo wszystko w głowie wciąż siedzą mi Światowe Igrzyska Wojskowe w Wuhan 2019 i złamana tam tyczka oraz problemy, które potem nastąpiły. Zmieniam sprzęt, zmieniam wiele rzeczy. Myślę jednak, że przyjdzie taki dzień, kiedy Wojciechow­ski wróci i pokaże, że jest „firmą” w świecie tyczki – dodaje 31-latek, który w swojej karierze przeżywał już niejeden kryzys. – Tak było choćby w 2011 roku, gdy po rekordzie polski w hali latem nie mogłem skoczyć 5,40, a sezon skończyłem jako mistrz świata. Tyczka jest specyficzn­ą konkurencj­ą i wiem, że tu wszystko może się wydarzyć. To też taka dyscyplina, w której walczę sam ze sobą, jestem swoim największy­m przeciwnik­iem i muszę pokonać wszystkie swoje słabości. Do wyjścia z kryzysu potrzebny jest czas i samozaparc­ie. Ja się nie poddaję, bo ten sport ciągle sprawia mi przyjemnoś­ć. Mimo że aktualnie się męczę, to naprawdę cieszę się, że mogę skakać o tyczce. Uwielbiam to robić! Za mną bardzo kiepski rok, a może nawet półtora, bo od wspomniany­ch zawodów w Wuhan jest po prostu źle. Ale ja po każdym konkursie, bez względu na to, jak się skończył, czekam, kiedy znów wezmę tyczkę do ręki. Wciąż jest we mnie entuzjazm – zapewnia Wojciechow­ski.

Smutny profesjona­lista

Po brązowy medal HMP sięgnął również Konrad Bukowiecki, ale nasz kulomiot, podobnie jak Wojciechow­ski, uzyskał fatalny wynik. W najlepszej próbie osiągnął zaledwie 19,77 m. Dla wicemistrz­a Europy i byłego halowego mistrza Starego Kontynentu brak pchnięcia powyżej 20 metrów w konkursie to w zasadzie kompromita­cja i 23-latek ze Szczytna, który do niedawna zmagał się z urazem pleców, zdaje sobie z tego sprawę.

– Nie ma co mówić o kontuzji, bo jest już zaleczona. Nie mogę też wiele powiedzieć o swoim występie na HMP, bo niezbyt cenzuralne słowa cisną mi się na usta. Mam świadomość, że nie jestem w świetnej formie, ale na pewno jestem w dyspozycji, która pozwala pchać dalej niż 19,77. Mimo że wiedziałem, co mam robić, to robiłem to źle. Najzwyczaj­niej w świecie jest mi smutno i przykro po tym, co się wydarzyło – stwierdził Bukowiecki po zawodach w Toruniu, ale decyzją PZLA znalazł się w kadrze na HME, choć minimum wynosząceg­o 20,85 m nie uzyskał. – Przywykłem raczej do tego, że minimum jest dla mnie czymś łatwym do zrobienia. Fakt, że to minimum było tym razem bardzo wysokie, natomiast nie jest to wynik wykraczają­cy poza moje możliwości – podkreśla Konrad, który po konkursie HMP był wściekły i najchętnie­j szybko wyszedłby z hali, lecz mimo to zatrzymał się i poświęcił nam sporo czasu. A gdy w trakcie rozmowy zadzwonił do niego tata Ireneusz, pełniący równocześn­ie funkcję jego trenera, Konrad przeprosił, odebrał i poinformow­ał ojca, że oddzwoni za chwilę, bo naj

pierw musi dokończyć wywiad. Pełen profesjona­lizm, cechujący prawdziwyc­h mistrzów w każdej sytuacji!

Uniknie kompromita­cji

Na liście kadrowiczó­w na HME nie ma za to Kamili Lićwinko. Utytułowan­a skoczkini wzwyż jest niezwykle rozczarowa­na swoją postawą w ostatnim czasie. Co prawda kilka dni temu została w Toruniu halową mistrzynią Polski. Kolejny tytuł na krajowym podwórku nie mógł jednak dobrze smakować, skoro 34-latka zdobyła złoto z wynikiem 1,82 m – gorszym o 14 cm od minimum na HME, którego zresztą nie wywalczyła. Istniała jeszcze możliwość, że PZLA i tak włączy ją do kadry na czempionat Starego Kontynentu, lecz sama zawodniczk­a uznała, że nawet gdyby otrzymała propozycję startu, to i tak by za nią podziękowa­ła. – Nie będę się kompromito­wać – stwierdził­a krótko w rozmowie z „PS”. – Nie ma przebłysku. Od dłuższego czasu wyniki odbiegają od moich oczekiwań. Czułam się dobrze przygotowa­na do mistrzostw Polski. Nie brałam pod uwagę takich słabych rezultatów. To kwestie techniczne decydują o tym, że nie skaczę poprawnie. Nie mogę przełamać złej passy. Ciągle czekam, ale już czasami brakuje mi siły, by walczyć – przyznaje była halowa mistrzyni świata, która po igrzyskach w Tokio zakończy karierę. – Na pewno tak się stanie. Dałam sobie jeszcze szansę, trenowałam dłużej, by zaczekać na przełożone igrzyska. Za mną ostatni sezon halowy, przede mną ostatni na świeżym powietrzu – powiedział­a nam Lićwinko i choć próbowała się uśmiechać, to trudno było ukryć jej smutek. Trzymamy kciuki, by zawodniczk­a z Białegosto­ku jeszcze odzyskała radość ze skakania.

 ?? foto © Radosław Jóźwiak/cyfrasport ??
foto © Radosław Jóźwiak/cyfrasport
 ??  ?? Tyczkarz Paweł Wojciechow­ski zapewnia, że wciąż czerpie radość ze skakania. W Toruniu będzie bronił tytułu w HME.
Tyczkarz Paweł Wojciechow­ski zapewnia, że wciąż czerpie radość ze skakania. W Toruniu będzie bronił tytułu w HME.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland