Nie jestem cudem natury
TOMASZ KALEMBA: W tym sezonie rzadko startuje pan w Pucharze Świata, w zaledwie kilku występach nie zdobył pan punktów. Do tego nie ma pana w mistrzostwach świata. Jest smutek? Co pan robi, gdy nie startuje?
NORIAKI KASAI: Codziennie uczestniczę w wewnętrznej rywalizacji w Japonii i ciężko trenuję. Przykro mi, że nie startuję w Pucharze Świata i nie przyleciałem do Oberstdorfu. Zrobię jednak wszystko, co w mojej mocy, żeby się nie poddawać i żebym znowu mógł skakać w pucharowej rywalizacji.
W tym roku skończy pan 49 lat, jest pan chyba cudem natury. Skąd czerpie pan siłę i ochotę do skakania?
Nie sądzę, żebym był cudem natury, choć może ludzie wokół mnie myślą, że tak jest. Skąd czerpię siłę i ochotę? Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że od dziecka uwielbiałem skakać. W tym też zawierała się wielka chęć wygrywania, zdobywania medali olimpijskich i zwyciężania w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Po to trenowałem. Moją pasją jest ciężka praca. Wszystko po to, by sprostać oczekiwaniom, jakie mam w związku ze skokami.
Wierzy pan, że wystąpi za rok w zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie?
Zastanawiam się, czy to nie będzie trudne. Dla mnie igrzyska w Pekinie byłyby dziewiątym startem w tej imprezie. Chciałbym poprawić ten rekord, bo startuję w niej nieprzerwanie od 1992 roku. Do kolejnych igrzysk został tylko rok, ale podniosę się i w tym czasie dam z siebie wszystko.
Nie czuje się pan już zmęczony? Trudno jest rywalizować o miejsce z młodymi japońskimi skoczkami?
Nie. Moje ciało jest w dobrym stanie. I wcale nie jest trudno rywalizować z młodzieżą, bo ta wciąż ma problemy z tym, żeby mnie pokonać. Mam coraz więcej siły fizycznej. Młodzi skoczkowie muszą ćwiczyć jeszcze mocniej, by ze mną wygrywać.
Ma pan wspaniałego następcę, Ryoyu Kobayashi pobił niedawno pana rekord zwycięstw w Pucharze Świata. Co pan może o nim powiedzieć?
Trudno jest to opisać słowami, ale Ryoyu skacze naprawdę świetnie. Inni nie są w stanie go naśladować. 6 czerwca Noriaki Kasai skończy 49 lat. Japończyk jest trzykrotnym medalistą olimpijskim (raz zdobył medal indywidualnie), a siedmiokrotnie stawał na podium mistrzostw świata (dwa razy indywidualnie). W klasyfikacji PŚ najwyżej był na drugim miejscu (1998/99 i 2013/14).
Uważam, że w porównaniu z innymi zawodnikami ma nieprawdopodobną zdolność reakcji.
Liczył pan może, ile skoków oddał w karierze i ile metrów spędził w powietrzu?
Nie. Nigdy nie prowadziłem takich statystyk, ale wydaje mi się, że mogłem okrążyć Ziemię.
W Pucharze Świata startował pan już w 1988 roku. Co się zmieniło w tym czasie?
Bardzo dużo. Przede wszystkim mamy znacznie lepszy sprzęt niż w tamtych latach, a do tego funkcjonują odpowiednio zaostrzone przepisy. Jedyne, co się nie zmienia, to siła fizyczna i siła mięśni zawodników.
Na pana przykładzie można opisać rozwój skoków narciarskich – tak wiele zmieniło się w ciągu 33 lat pana kariery w PŚ. Co było trudniejsze: zmiany kombinezonów czy przejście na styl V? Zdecydowanie to drugie. Przeszedłem na ten styl w 1992 roku. Wydawało mi się, że mogę to zrobić w dzień lub dwa, a tymczasem potrzebowałem prawie trzech tygodni bardzo wytężonej pracy. To było jedno z najcięższych i najbardziej przerażających uczuć w mojej karierze w skokach narciarskich.
W gronie skoczków jest pan bardzo lubiany, z kolei kibice traktują pana jak maskotkę. Utrzymuje pan kontakt z fanami?
Jestem bardzo szczęśliwy, że właśnie tak jestem postrzegany w skokach. Staram się jak najczęściej kontaktować z fanami. Otrzymuję od nich wiele listów. To naprawdę bardzo miłe.
Bywa pan w Polsce na zawodach. Czy konkursy w Wiśle i Zakopanem są rzeczywiście wyjątkowe w Pucharze Świata?
Bardzo lubię Polskę. Zawsze jestem szczęśliwy i podekscytowany, kiedy mam jechać na zawody Pucharu Świata do Wisły i Zakopanego. Przede wszystkim dlatego, że kibice, którzy przychodzą na skocznię, dopingują mnie tak samo, jak swoich skoczków.
Odwiedził pan kiedyś prywatnie nasz kraj?
Nigdy, ale bardzo chciałbym kiedyś zwiedzić waszą stolicę – Warszawę.
Nigdy nie prowadziłem takich statystyk, ale wydaje mi się, że mogłem okrążyć Ziemię w powietrzu. Młodzież w Japonii wciąż ma problem z tym, żeby mnie pokonać.
Jak długo zamierza pan skakać i co pana trzyma przy skokach? Chciałbym skakać aż do śmierci! A może tylko do sześćdziesiątki?