KTO ZA LEWEGO?
KONTUZJA ROBERTA LEWANDOWSKIEGO WYKLUCZYŁA GO ZE SPOTKANIA NA WEMBLEY. ŻYCIE BEZ KAPITANA BĘDZIE TRUDNE, TRZEBA SZYBKO WYBRAĆ OPCJĘ, JAK GO ZASTĄPIĆ.
Najgorszy scenariusz stał się wczoraj rzeczywistością. Robert Lewandowski nie zagra na Wembley – Paulo Sousa w bardzo ważnym meczu będzie musiał sobie poradzić bez kapitana, zawodnika, bez którego mogłoby być trudno wygrać nawet z Andorą.
Za mało czasu
Lewandowski miał ogromnego pecha. – Doznał kontuzji w meczu z Andorą pół minuty przed zaplanowaną zmianą. Na powtórkach wideo widać dokładnie moment, kiedy przeciwnik przewraca się na niego całym ciężarem, koślawiąc mu kolano – mówi lekarz kadry Jacek Jaroszewski i wyjaśnia, na czym polega uraz napastnika Bayernu i ile może potrwać jego przerwa w grze.
– Robert od razu na boisku poczuł ból. Kiedy zszedł, po krótkiej rozmowie przy ławce rezerwowych wiedzieliśmy, że to więzadło poboczne kolana. Miałem nadzieję, że lekko naciągnięte, ale taką kontuzję można realnie ocenić dopiero po 5–10 godzinach – opowiada Jaroszewski. Następnego dnia, po przebudzeniu, Lewandowski czuł, że nie jest dobrze. Został dokładnie przebadany w poniedziałek rano.
– Rezonans magnetyczny wykazał, że więzadło jest naciągnięte, na granicy naderwania – lekarz kadry przekazuje fatalne wieści. Ale też zaznacza, że akurat to więzadło regeneruje się najszybciej. – Szybko się goi, można je dobrze zabezpieczyć. Dlatego gdyby mecz z Anglią odbywał się za tydzie, albo nawet w najbliższy weekend, to stanęlibyśmy na głowie, by go doprowadzić do gry, liczylibyśmy, że się to uda. Spotkanie na Wembley jest jednak w środę, dwa dni to zdecydowanie za mało – nie ma wątpliwości lekarz reprezentacji. I wcale nie chodzi o ból, jaki odczuwa kapitan drużyny narodowej, bo z bólem by sobie poradził, ale jest zbyt duże ryzyko, że kontuzja by się pogłębiła.
– Takie niebezpieczeństwo istnieje przede wszystkim przez pierwsze dwie, trzy doby. Wtedy nie można grać, gdyż jest mocno obniżone czucie głębokie i może to doprowadzić do poważnych konsekwencji. Niezależnie, jak ważny mecz nas czeka, nie można ryzykować – mówi Jaroszewski.
Kto za superstrzelca?
Reprezentacja Polski we wtorek wylatuje do Anglii, natomiast kapitan kadry wraca do Bayernu. – Kluczowe jest szybkie, kompleksowe leczenie, dlatego od razu jedzie do klubu. Tam przejdzie szybką terapię. Jest realne, że zagra 7 kwietnia w Lidze Mistrzów z PSG, nie można też wykluczyć, że będzie gotowy już na sobotni mecz z RB Leipzig. Ten występ stoi pod dużym znakiem zapytania, ale nie można tego przekreślić – mówi doktor. I od razu uprzedza wątpliwości kibiców, które z pewnością się pojawią, jeśli Lewandowski w sobotę wybiegnie na boisko. Zaczną się rozważania, czy na pewno nie mógł pomóc polskiej drużynie na Wembley. – Absolutnie nie! Jak powiedziałem wcześniej: gdybyśmy grali z Anglią w sobotę, to mocno liczyłbym na to, że Robert w tym spotkaniu zagra. Ale nie w środę – stwierdza kategorycznie.
Poza kapitanem kadry, wszyscy pozostali reprezentanci pod względem zdrowotnym są gotowi do występu w meczu z Anglią. To istotna informacja. Sousa ma kilka rozwiązań. Dwa tygodnie temu wydawało się, że Biało-czerwoni mogą być w zdecydowanie gorszej sytuacji. Obostrzenia pandemiczne w Niemczech i Francji sprawiały, że po powrocie z Wysp Brytyjskich do klubów nasi napastnicy musieliby przejść kwarantannę – istniało więc duże zagrożenie, że do Londynu nie poleci nie tylko Lewandowski, ale też Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek (bo taka mogła być decyzja klubów lub władz ligi). Pozostałych dwóch Sousa ma do dyspozycji, jest też Karol Świderski, który w niedzielę zastąpił Lewandowskiego i w debiucie w narodowych barwach strzelił gola. W jaki sposób Portugalczyk powinien więc ustawić atak, by brak napastnika Bayernu był jak najmniej odczuwalny? – Można było się spodziewać, że zagramy na Wembley jednym napastnikiem i że będzie nim Robert. Skoro go nie ma, to sądzę, że w pierwszej jedenastce wyjdzie Krzysiek Piątek. Dał dobrą zmianę w meczu z Węgrami, zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż Milik, który był za mało aktywny, nie potrafił utrzymać się przy piłce, a sytuacje, których nie wykorzystał z Andorą, najlepiej pokazały, że w tym momencie nie jest w takiej dyspozycji, jak kilka lat temu – nie ma wątpliwości Grzegorz Rasiak, którego zdaniem właśnie umiejętność utrzymania się przy piłce przez napastnika będzie w tym spotkaniu kluczowa.
Bardzo krytyczny wobec napastnika Olympique Marsylia jest też Dariusz Dziekanowski: – Milik nie potrafił przetrzymać piłki, nie był ruchliwy, nie był przydatny dla zespołu, ani w ofensywie, ani w defensywie. Z Węgrami spisał się słabo, z Andorą też. A jeśli przeciwko 151. drużynie w rankingu FIFA gra się marnie, to nie można liczyć na występ w meczu z półfinalistą mistrzostw świata – uważa 63-krotny reprezentant Polski. I on także stawia na Piątka.
– Będzie mógł pokazać, że jest zawodnikiem o takiej jakości, by grać w bardzo dobrych zespołach, by być klasowym piłkarzem, że można oceniać go na równi z angielskimi graczami – motywuje Dziekanowski. Zdanie to jest o tyle ważne, że i Piątek, i Milik byli przecież przymierzani do klubów z Premier League.
Inspiracja kapitanem
W styczniu ubiegłego roku trwały debaty, czy ówczesny napastnik AC Milan poradziłby sobie w Tottenhamie, w ostatnim oknie transferowym mógł trafić do Fulham, Milik nieco ponad dwa miesiące temu też miał być na celowniku West Ham United. Z transferów tych nic nie wyszło, a jutro polscy napastnicy przekonają się na własnej skórze, ile są w stanie zdziałać w walce z piłkarzami z najlepszej ligi w Europie. – Życie bez Lewandowskiego jest bardzo trudne, to on jest ratownikiem w trudnych momentach, ale nie jest niemożliwe. Niech swoją postawą zainspiruje pozostałych. Jemu nawet z takim przeciwnikiem jak Andora bardzo chciało się grać, wracał po piłkę, nie czekał w polu karnym na podania. Pora, by takie zaangażowanie pokazali pozostali – nawołuje Dziekanowski, a Rasiak podsumowuje słowami: – Na Wembley najważniejsza i tak będzie defensywa. W nią musi być zaangażowany absolutnie cały zespół. Tylko to da nam nadzieję na dobry wynik.