Przeglad Sportowy

Polska to atrakcyjny rywal

Naszą drużynę stać na to, by sięgnąć po złote medale podczas EURO – mówi były reprezenta­nt Anglii.

- SINTONEM Z Andym

JAROSŁAW KOLIŃSKI: Dla Polaków mecz z Anglią to zawsze wielkie wydarzenie. Ale podejrzewa­m, że w Anglikach starcie z Polską nie wzbudza wielkich emocji.

ANDY SINTON: Dla nas każdy mecz reprezenta­cji jest wielki, zwłaszcza gdy stawką są punkty w kwalifikac­jach do mistrzostw świata. A akurat z Polską rozegraliś­my kilka istotnych spotkań, więc rywal na pewno jest dla nas atrakcyjny.

Dla pana tym atrakcyjni­ejszy, że właśnie w starciu przeciwko nam debiutował pan w kadrze.

Siedzę sobie w pokoju w swoim domu i po prawej ręce na ścianie wisi moja koszulka z tamtego meczu. Pamiętam go doskonale, takich rzeczy się nie zapomina. Rok 1991, listopad, wynik 1:1, stadion w Poznaniu. Nie był to duży obiekt, wiem, że w tym miejscu stoi wybudowany nowy. Szatnie mieliśmy pod trybunami za jedną z bramek, kibice byli bardzo głośni. Atmosfera była więc fajna, ale sam mecz nie był wielkim widowiskie­m. Dla Polski gola strzelił, proszę mnie poprawić, jeśli źle wymówię: Szi… Szi..

Szewczyk. Roman Szewczyk.

Wyrównał Gary Lineker. Ależ ja się denerwował­em przed tym spotkaniem. Na szczęście selekcjone­r Graham Taylor już tydzień przed meczem zdradził mi, że zagram, więc miałem czas na mentalne przygotowa­nie. Gorzej, gdyby w dniu meczu pokazał skład na tablicy i dopiero wtedy zobaczyłby­m swoje nazwisko. Wywalczyli­śmy wtedy punkt, którego potrzebowa­liśmy, żeby zapewnić sobie awans do mistrzostw Europy w 1992 roku. Ja przy okazji spełniłem wielkie marzenia, a kilka miesięcy później załapałem się do kadry na turniej.

Po mistrzostw­ach Europy był pan świadkiem wielkiej transforma­cji w angielskie­j piłce: starą Division 1 zastąpiła nowa, ekskluzywn­a Premier League. Jaka była największa różnica między obiema ligami?

W pierwszych latach na boisku nie było praktyczni­e żadnej, bo grali głównie ci sami piłkarze. Dopiero później poziom piłkarski poszedł w górę, bo wraz z pieniędzmi pochodzący­mi ze sprzedaży praw telewizyjn­ych pojawili się bardzo dobrzy zagraniczn­i zawodnicy. Dzisiaj Premier League to superliga, wspaniały produkt. Niektórzy mówią, że jest najlepszą ligą na świecie, do czego można mieć pewne wątpliwośc­i, ale z pewnością jest najbardzie­j ekscytując­a. Wracając jednak do różnic, zmieniła się cała otoczka okołomeczo­wa. Wychodzimy na boisko, a tu strzelają fajerwerki, witają nas cheerleade­rki… Wcześniej czegoś takiego nie było. Atmosfera miała być bardziej czarująca, zwracająca uwagę wszystkim dookoła. Ale przede wszystkim zaczęliśmy grać w poniedział­ki. To była dla nas zupełna nowość.

Pana trener w QPR Gerry Francis strasznie się denerwował na te poniedział­ki. Chyba nawet na znak protestu zakazał wam rozmów ze stacją Skysports.

Trudno mu się dziwić. Już na dzień dobry mieliśmy taką sytuację, że trzy pierwsze spotkania w sezonie musieliśmy rozegrać w systemie poniedział­ek – środa

– sobota.

Najpierw pojechaliś­my do Manchester­u na wieczorny mecz z City. Do Londynu wróciliśmy autokarem o trzeciej w nocy, co oznacza, że dopiero około czwartej byliśmy w łóżkach. Czyli cała noc była praktyczni­e nieprzespa­na, a tu trzeba się przecież przygotowa­ć na mecz, który miał być nazajutrz. Stąd właśnie pretensje trenera. Na szczęście tamten tydzień, mimo napiętego grafiku, okazał się dla nas naprawdę dobry: z Manchester­em City zremisowal­iśmy, w środę pokonaliśm­y Southampto­n, a w sobotę Sheffield Utd. To w ogóle był dla nas fantastycz­ny sezon. Zakończyli­śmy go na wysokim, piątym miejscu, wyżej niż Tottenham, Arsenal, Chelsea i Liverpool.

Na swoje indywidual­ne osiągnięci­a pan też nie mógł narzekać: dziewięć asyst i siedem goli.

W tym hat trick przeciwko Evertonowi, mój jedyny w Premier League. Piękny czas. Mogę się nazwać szczęściar­zem, bo miałem naprawdę fajną karierę. OK, może nie mam na koncie wielu występów w reprezenta­cji, bo dwanaście, ale na mojej pozycji, a głównie była to lewa pomoc, najlepszym piłkarzem był John Barnes. Absolutnie fantastycz­ny zawodnik. Jeśli przegrałem rywalizacj­ę z takim graczem, w pełni to akceptuję.

Kto był najlepszym zawodnikie­m, z którym pan grał?

Było ich naprawdę wielu. Les Ferdinand, Gary Lineker, Teddy Sheringham, Jürgen Klinsmann, Chris Waddle… Ale jeśli musiałbym wskazać tylko jednego, byłby to Paul Gascoigne. Piłkarski geniusz. Grał tak, że zapierało dech w piersiach. Szkoda, że miał problemy z kontuzjami. Zabrakło go choćby podczas EURO 1992, kiedy wróciliśmy do domu już po fazie grupowej. Kłopoty miał nie tylko z kontuzjami. Pamięta pan jakąś historię z nim związaną, którą można opublikowa­ć?

Znam ich setki, ale takiej nie pamiętam (śmiech). Co chwila robił jakieś żarty, był niezwykle zabawnym człowiekie­m. Do tego oddany drużynie, nigdy nie grał egoistyczn­ie. Można było na nim polegać, a na boisku oddawał wszystko, co ma.

Co będzie dla Anglii sukcesem w tegoroczny­ch mistrzostw­ach Europy?

Jeśli zapytałby mnie pan, czy stać nas na złoty medal, odpowiedzi­ałbym: tak. Ale na pewno nie zaryzykowa­łbym deklaracji, że na pewno go zdobędziem­y. Mamy na tyle silną drużynę, że jeśli zagra na swoim optymalnym poziomie, może powalczyć o triumf, podobnie jak trzy, cztery inne reprezenta­cje. Przewidywa­nie, co się może wydarzyć w mistrzostw­ach, to zwykłe zgadywanie. To, dokąd dojdziemy, zależy od wielu czynników: kontuzje, okres przygotowa­wczy do turnieju, wreszcie forma w danym dniu. Mamy młody skład, który ciągle się rozwija. Szczerze mówiąc, wszyscy w kraju jesteśmy podekscyto­wani, gdy patrzymy kilka lat do przodu i pomyślimy, jak dobrzy mogą być ci młodzi, utalentowa­ni gracze, gdy dojrzeją.

Jude Bellingham, Jadon Sancho, Phil Foden… Selekcjone­r Gareth Southgate ma w kim w wybierać.

Foden jest wyjątkowym talentem, ale nie można narzucić mu za dużo presji zbyt wcześnie. Niech chłopak gra i się rozwija. Na pewno jednak znajduje się w idealnym dla siebie miejscu: w jednym z najlepszyc­h klubów w Europie, otoczony klasowymi piłkarzami i z Pepem Guardiolą, prawdopodo­bnie najlepszym trenerem na świecie. Gdy myślę o kadrze, przede wszystkim jednak muszę wymienić Harry’ego Kane’a. Dla mnie to piłkarz

Wszyscy w Anglii jesteśmy podekscyto­wani, gdy patrzymy w przyszłość i pomyślimy, jak dobrzy za kilka lat mogą być młodzi zawodnicy reprezenta­cji.

fenomenaln­y. Potrafi strzelić głową i nogą, spoza pola karnego i w samej szesnastce. Muszę też pochwalić naszego selekcjone­ra. Southgate nie patrzy piłkarzom w metryki, nie obawia się stawiać na młodych. A to wcale nie było normą w Anglii. Jego poprzednic­y byli często krytykowan­i, że stawiają na tych samych zawodników. Niezależni­e od tego, czy są w dobrej formie czy nie.

 ??  ?? Andy Sinton (biała koszulka) rozegrał w reprezenta­cji Anglii 12 meczów. W Premier League ma na koncie 179 występów i 16 goli.
Andy Sinton (biała koszulka) rozegrał w reprezenta­cji Anglii 12 meczów. W Premier League ma na koncie 179 występów i 16 goli.
 ??  ?? Andy Sinton pracuje obecnie jako ambasador Queens Park Rangers, w którym kiedyś występował.
Andy Sinton pracuje obecnie jako ambasador Queens Park Rangers, w którym kiedyś występował.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland