SPOTKAŁ SIĘ Z BRATEM
Jastrzębski Węgiel lepszy od VERVY. A Andrea Gardini od Andrei Anastasiego.
KATARZYNA PAW: Patrząc na to, jak VERVA Warszawa prezentowała się dotychczas w tym sezonie, spodziewał się pan aż tak trudnego starcia w półfinale Plusligi?
ANDREA GARDINI (TRENER JASTRZĘBSKIEGO WĘGLA): Oczywiście, bo był to jeden z meczów decydujących o wejściu do finału Plusligi. W zespole z Warszawy występuje wielu reprezentantów Polski, dlatego nie do końca rozumiem, czemu w waszym kraju uważa się, że nie jest to silna drużyna. Każdy zespół w tym sezonie przeżywał trudne chwile, zmagając się albo z COVID-19, albo z innymi problemami. VERVA nie zajęła jednej z czołowych pozycji po rundzie zasadniczej, ale nadal ma w składzie wielu klasowych zawodników. Jestem świadomy, że kolejne nasze starcie może wyglądać dokładnie tak samo. Wynik nadal jest sprawą otwartą.
W 2019 roku Jastrzębski Węgiel też rywalizował z zespołem z Warszawy o awans do finału Plusligi. Wówczas wygraliście pierwszy mecz, ale dwa kolejne zakończyły się porażką. Co zrobić, aby ten scenariusz tym razem się nie powtórzył?
Nie zastanawiam się nad tym. Przyjęliśmy metodę małych kroczków, ponieważ moim zdaniem w tym sezonie nie ma łatwej drogi do finału Plusligi. Zdaję sobie sprawę, że może się okazać, że z Warszawy wrócimy z porażką, ale to nie będzie dla nas żaden wstyd. Andrzej Wrona i Piotr Nowakowski, który jest przecież jednym z najlepszych środkowych na świecie, wykonują naprawdę świetną robotę na środku siatki warszawskiej ekipy. Oprócz reprezentantów Polski w ich zespole są też świetni Igor Grobelny oraz Angel Trinidad De Haro, który udowadnia swoją wartość na pozycji rozgrywajacego. Musimy być przygotowani na twardą walkę.
Pańska drużyna prezentuje się obecnie o wiele lepiej niż w finale Pucharu Polski, a jej tajną bronią, podobnie jak w pamiętnym meczu z Zenitem w Kazaniu w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, jest Jakub Bucki.
To prawda, ale muszę zaznaczyć, że w półfinale Pucharu Polski zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Jeśli chodzi o nasz występ w finale z kędzierzynianami, niech mi pani wierzy, że nie tylko polskie, ale także europejskie drużyny mają spore problemy, to aby pokonać ZAKS-Ę. Poziom, który w tej chwili prezentują podopieczni Nikoli Grbicia, jest niemal nieosiągalny. A Kuby nie uważam za żadną tajną broń. To świetny zawodnik, który za każdym razem jest gotowy, aby pomóc drużynie. Widzę, że jest w dobrej formie, dlatego przy każdej okazji staram się go wykorzystywać.
Sobotni mecz był pierwszym w tym sezonie, w którym stanął pan po przeciwnej stronie siatki ze swoim przyjacielem Andreą Anastasim. Ta rywalizacja ma dla pana większe znaczenie?
Nie, ale byłem bardzo szczęśliwy, że w końcu mogliśmy się spotkać, bo nie widzieliśmy się od momentu mojego wyjazdu z Polski (w 2019 roku – przyp. red.). W międzyczasie wybuchła także epidemia koronawirusa, która dodatkowo utrudniła sytuację. Przyjemnie było się zobaczyć z Andreą po tak długim czasie, zwłaszcza że traktuję go jak brata.
Czy po prawie trzech miesiącach pracy można powiedzieć, że znalazł pan już klucz do drużyny?
Od początku mojej pracy z zespołem staram się pobudzić jego ducha nawet wtedy, gdy gra się nie układa. Uważam jednak, że duch drużyny generalnie nie jest taki zły. Wszyscy zawodnicy są gotowi do wyjścia na boisko, nawet wtedy, gdy ich rola ogranicza się do wykonania zagrywki lub do pomocy w bloku. Są przygotowani, aby poświęcić się ratowaniu jednej piłki, która często robi dużą różnicę. Robią to dla drużyny, a nie, aby zebrać pochwałę. Moim zdaniem zrobiliśmy duży krok do przodu, ale cały czas stopniowo musimy budować naszą pewność siebie. Będziemy to robić aż do zakończenia sezonu.
Podpisanie kontraktu z klubem z Jastrzębia traktował pan jako wyzwanie?
Jest to dla mnie możliwość pracy w klubie, w którym wszystko jest zorganizowane na wysokim poziomie. Sprawy potoczyły się błyskawicznie, temat został zamknięty w kilka godzin. Pomyślałem, że to okazja, aby popracować w jednym z najlepszych klubów w Europie i wykonać w nim kawał dobrej roboty. A z przymrużeniem oka mogę powiedzieć, że jak pokazały poprzednie sezony, tej posady w żadnym momencie sezonu nie można być pewnym.
Czyli nie żałuje pan tej decyzji?
Nie. Przez cały czas daję z siebie wszystko, starając się jak najbardziej poprawić grę drużyny. Moja praca wygląda na łatwą, ale wcale taka nie jest, bo każde przejście do innego klubu wiąże się z różnorakimi zmianami.
Posadę przejął pan w drugiej połowie stycznia po Luke’u Reynoldsie. Nie bał się pan objąć sterów drużyny z Jastrzębia-Zdroju w tak trudnym dla każdego trenera momencie sezonu? Nie miałem z tym problemu. Próbujemy realizować nasze założenia, które raz udaje nam się osiągnąć, a raz nie. Staram się wprowadzać swoje pomysły w życie i zdaję sobie sprawę, że nie za każdym razem szybko to się stanie. Moim zadaniem jest znalezienie odpowiedniego rozwiązania, które pozwoli poprawić grę drużyny.
Byłem bardzo szczęśliwy, że w końcu mogłem się spotkać z Andreą Anastasim, bo nie widzieliśmy się od momentu mojego wyjazdu z Polski. Traktuję go jak brata.
PÓŁFINAŁY:
{{ ]}
● GRUPA AZOTY ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE – PGE SKRA BEŁCHATÓW 3:0 (25:23, 25:17, 25:20)
Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 1–0; Kolejne mecze: 7.04 (godz. 20.30) w Bełchatowie i ew. 10.04 w Kędzierzynie-koźlu.
ZAKSA: Toniutti, Śliwka 17, Kochanowski 5, Kaczmarek 10, Semeniuk 12, Smith 8 oraz Zatorski (l), Kluth. Trener: Grbić.
PGE SKRA: Łomacz, T. Sander 6, Bieniek
10, Petković 12, Ebadipour 10, Huber 7 oraz Piechocki (l), Filipiak, Kłos, Sawicki. Trener: Gogol.
MVP: Śliwka. Sędziowali: Twardowski i Pindral.
● JASTRZĘBSKI WĘGIEL – VERVA WARSZAWA ORLEN PALIWA 3:2
(25:20, 23:25, 25:23, 22:25, 15:12)
Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 1–0; Kolejne
mecze: 7.04 (godz. 17.30) w Warszawie i ew. 10.04 w Jastrzębiu.
JASTRZĘBSKI: Kampa 4, Szymura 3, Gladyr 14, Al Hachdadi 25, Fornal 18, Wiśniewski 12 oraz Popiwczak (l), Bucki 2, Louati 3, Kosok. Trener: Gardini.
VERVA: De Haro 2, Kwolek 15, P. Nowakowski 11, Król 11, Grobelny 16, Wrona 14 oraz Wojtaszek (l), Szalpuk, Kozłowski (rozgrywający), Superlak 3. Trener: Anastasi.
MVP: Gladyr. Sędziowali: Burkiewicz i Flis.
O 5. MIEJSCE:
{ }
● ASSECO RESOVIA – TREFL GDAŃSK 3:1 (25:23, 22:25, 25:22, 25:19)
Stan rywalizacji (dwumecz i ew. złoty set): 1–0; rewanż: 8.04. w Gdańsku (godz. 17.30).
RESOVIA: Drzyzga 2, Buszek 9, Jendryk 7, Butryn 8, Čebulj 19, Tammemaa 6 oraz Potera (l), Domagała 16, Woicki, Hain 4, Krulicki. Trener: Giuliani.
TREFL: Kozub 3, Reichert 14, Urbanowicz 7, Sasak 20, Pietruczuk 11, Mordyl 6 oraz Olenderek (l), Pruszkowski (l), Lipiński, Janusz, Wlazły 3, Janikowski 3. Trener: Winiarski.
MVP: Čebulj . Sędziowali: Król i Weiner.
O 7. MIEJSCE
{[[ }
● ŚLEPSK MALOW SUWAŁKI – ALURON CMC WARTA ZAWIERCIE 3:1 (26:28, 25:18, 25:21, 25:19)
Stan rywalizacji (dwumecz i ew. złoty set): 1–0. Rewanż: 8.04 (godz. 20.30). w Zawierciu.
ŚLEPSK: Tuaniga 4, Waliński 15, Sapiński 12, Bołądź 16, Klinkenberg 19, Takvam 14 oraz Filipowicz (l), Szwaradzki, Warda, Rudzewicz. Trener: Kowal.
ALURON: Gjorgiev 1, Muagututia 13, Kania 2, Bociek 20, Halaba 10, Flavio 10 oraz Andrzejewski (l), Niemiec, Malinowski 4, Cavanna. Trener: Kolaković.
MVP: Filipowicz. Sędziowali: Lic i Gadzina.