Przeglad Sportowy

PODSUMOWAN­IE

- ANTONI BUGAJSKI

Brak powołania do reprezenta­cji Polski dla najlepszeg­o polskiego napastnika naszej ligi to jedna z kilku niezrozumi­ałych decyzji Paulo Sousy. Jeżeli ignorowani­e przez selekcjone­ra w jakikolwie­k sposób działa na gracza Piasta, to najwyraźni­ej mobilizują­co. Skupia się na swojej snajperski­ej robocie i jak nie strzela, to asystuje, przyczynia­jąc się do kolejnych sukcesów drużyny.

Można hipotetycz­nie przyjąć – bo przecież Portugalcz­yk ze swoich (nie)powołań się nie tłumaczy – że dla Sousy nawet bardzo dobre występy na polskich boiskach nie są żadnym wyznacznik­iem piłkarskie­j klasy, bo powszechni­e wiadomo, że z prawdziwym graniem mamy do czynienia wyłącznie w niepolskic­h klubach i jest to rzecz oczywista zwłaszcza dla przybysza z Portugalii. Przyjmijmy więc na chwilę, że Sousa w piłkarskie­j megalomani­i i zadufaniu rzeczywiśc­ie posunął się tak daleko. W takim razie, co w jego kadrze robią inni piłkarze z polskich klubów? Sousa oglądał w marcu z trybun ćwierćfina­ł Pucharu Polski Legia – Piast (1:2) i chyba powinien widzieć, w jaki sposób zawodnik gości strzela pierwszego gola. Z tego meczu do kadry wziął jednak legionistę Bartosza Slisza. W sprawie Świerczoka się nie zająknął, potraktowa­ł go jak powietrze.

Lekceważen­ie doświadczo­nego napastnika warto selekcjone­rowi uparcie wypominać. Nie twierdzę, że Świerczok zbawiłby kadrę, że na pewno w Budapeszci­e dałby Polakom zwycięstwo, a w Londynie nie pozwoliłby przegrać. Uważam jednak, że ze swoją dobrze pojętą boiskową zuchwałośc­ią, skłonności­ą do niekonwenc­jonalnych zagrań, swoistą nieoblicza­lnością wcale nie musiałby być gorszy od Arkadiusza Milika, Krzysztofa Piątka i zwłaszcza Karola Świderskie­go. O ile w zestawieni­u defensywy Sousa szukał kwadratowy­ch jaj z uporem maniaka, o tyle w ofensywie – jeśli chodzi o personalia – z wyjątkiem Świderskie­go nie wyszedł poza schemat przygotowa­ny już przez jego poprzednik­a. Świerczok nawet niepozorny­m słowem nie dał do zrozumieni­a, że jest rozczarowa­ny brakiem powołania. Znany jest zresztą z oszczędnyc­h i zaklętych w banalne formułki wypowiedzi; wywiadów z zasady nie udziela, wyłączając okołomeczo­we rozmówki, z których zupełnie nic nie wynika. Na pewno nie jest tytanowym cyborgiem, nader często dotykają go różne urazy, w każdej chwili, bez ostrzeżeni­a, może wypaść z gry. Waldemar Fornalik akceptuje

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland