Powtórka w innym składzie
W rewanżu za finał LM poprzedniej edycji Bayern znów musi radzić sobie bez Roberta Lewandowskiego.
Wświecie filmu rzadko w drugiej części hitu brakuje najważniejszego aktora, ale w Champions League życie napisało taki scenariusz. W rewanżu za finał ostatniej Ligi Mistrzów Bayern będzie musiał znów radzić sobie bez największej gwiazdy, choć akurat w Lizbonie (1:0) to nie Robert Lewandowski zagrał główną rolę.
W meczu z RB Leipzig mistrzowie Niemiec pokazali, że nawet pod nieobecność Polaka mogą wygrywać kluczowe spotkania, ale teraz czeka ich być może jeszcze trudniejsze starcie, choć historia pokazuje, że w LM przegranemu finaliście nie udał się dotąd rewanż w kolejnym sezonie. W pięciu takich konfrontacjach w fazie pucharowej zawsze górą był obrońca trofeum.
Inną ciekawostką jest to, że paradoksalnie w ostatnich latach bez Polaka monachijczycy osiągali lepsze wyniki niż z nim. W minionych czterech sezonach Polak odpoczywał lub nie mógł grać 17 razy i Bayern 15 z tych potyczek wygrał, a dwie zakończyły się remisem. Tyle że często były to mniej ważne spotkania. Fanów Bawarczyków mogą za to niepokoić inne odniesienia do historii. Ostatnią porażkę bez Lewego Bayern poniósł cztery lata temu. Wtedy Polak też doznał kontuzji przed ćwierćfinałami LM i jego zespół uległ Realowi 1:2 u siebie. W rewanżu, już z Lewym, przegrał 2:4 po dogrywce i odpadł.
Szansa zmiennika
Kto może zastąpić Polaka? W sobotnim meczu próbował to robić Eric Maxim Choupo-moting, który do Bayernu przyszedł właśnie z PSG. Tam również pełnił rolę jokera i zmiennika gwiazd. W starciu z wiceliderem Bundesligi wypadł jednak słabo. Mimo wszystko magazyn „Kicker” awizuje wariant z tym piłkarzem. Alternatywą jest Thomas Müller, który w przeszłości najczęściej zastępował Polaka w ataku. Odpada opcja z Serge’em Gnabrym. – Ma ból gardła i prawdopodobnie nie zagra – ujawnił trener Hans-dieter Flick. W tym sezonie Lewego zabrakło w pięciu meczach i zawsze w pierwszym składzie wychodził Choupo-moting. Jego dorobek w obecnych rozgrywkach to jeden gol w Bundeslidze oraz dwa w LM i Pucharze Niemiec. W stosunku do czasu, jaki spędził na boisku, nie wygląda źle (trafia co 167 minut), ale średnią zawdzięcza dwóm bramkom z FC Düren w Pucharze Niemiec. W Bundeslidze już nie jest tak różowo (jedna bramka w trakcie 510 minut gry).
Kameruńczyk nigdy nie zdobywał wielu bramek, więc jego angaż w PSG wzbudził zdziwienie. Paryżanie potrzebowali jednak napastnika, który będzie znosił rolę zmiennika gwiazd. Teraz zagra przeciw byłym kolegom. – Niedawno pisałem z Thilo Kehrerem i Julianem Draxlerem. Jestem też w bliskich relacjach z Presnelem Kimpembe – opowiedział stronie Bayernu.
W ostatnim starciu tych drużyn zwycięskiego gola strzelił były piłkarz PSG Kingsley Coman. To wychowanek paryskiego klubu, ale w pierwszym zespole rozegrał cztery spotkania i w wieku 18 lat z niego odszedł, nie widząc szansy dla siebie na grę.
Jego drogą próbuje iść kolejny wychowanek PSG w Bayernie Tanguy Nianzou. 18-latek przyszedł latem, ale dotąd rozegrał w nowym zespole jeden mecz, po czym doznał kontuzji. Ostatnio jednak siedział już na ławce rezerwowych. Może w przyszłym sezonie więcej pogra, bo Bayern od
nowa musi zbudować środek obrony. Już wcześniej ogłoszono odejście Davida Alaby, teraz „Kicker” poinformował, że jego los podzieli Jerome Boateng. O ile jednak Bayern zabiegał o pozostanie Alaby, ale ten odmówił, domagając się podwyżki, to pożegnanie z reprezentantem Niemiec jest decyzją klubu.
Były reprezentant Niemiec pożegna się z liderem Bundesligi po dekadzie pełnej wielkich sukcesów. Przyczynił się dwóch triumfów w Lidze Mistrzów i ośmiu mistrzowskich tytułów.
Kłopoty PSG
Bayern zagra bez Lewandowskiego, ale paryżanie też mają problemy. Z powodu koronawirusa nie wystąpią Marco Verratti i Alessandro Florenzi. Zagra za to Neymar, który w sobotę po kontuzji po raz pierwszy zagrał w podstawowym składzie paryżan i obejrzał czerwoną kartkę, trzecią w ostatnich 14 meczach ligowych. Paryżanie przegrali z Lille 0:1, była to już ich ósma porażka w lidze, ale w LM są inną drużyną, co pokazali rozbijając Barcelonę (4:1 i 1:1).