Arka pierwszym finalistą PP. Gdynianie pokonali w karnych Piasta Gliwice.
O losach półfinału Pucharu Polski zadecydowały rzuty karne. Te skuteczniej wykonywali gdynianie.
Wostatnich latach Żółto-niebiescy dobrze sobie radzą w rozgrywkach Pucharu Polski. Dla Arki był to siódmy półfinał w historii i piąty od 2012 roku. Odtąd częściej na tym etapie meldowała się jedynie Legia Warszawa (6 razy). Arkowcy dwukrotnie wznosili trofeum (1979 i 2017), z kolei Piast dwukrotnie musiał obejść się smakiem. Gliwiczanie przegrali finały w 1978 roku z Zagłębiem Sosnowiec (0:2) i w 1983 roku z Lechią Gdańsk (1:2). – Walka o trzeci finał mobilizuje. Mamy w składzie mistrzów Polski i brązowych medalistów. Są więc przyzwyczajeni do gry w meczach o stawkę – mówił przed spotkaniem Waldemar Fornalik.
Jednak piłkarze Dariusza Marca wytrzymali presję jeszcze lepiej i 2 maja powalczą o trzeci puchar w historii klubu.
Celowniki do poprawy
Gospodarze odważnie rozpoczęli spotkanie, ale pierwszą okazję stworzyli gliwiczanie. W 7. minucie blisko szczęścia był Dominik Steczyk, jednak piłkę po strzale młodzieżowca wybił z linii bramkowej Adam
Danch. Arka także starała się odgryzać. Františka Placha próbował zaskoczyć Maciej Rosołek, lecz Słowak zdołał obronić. Najgroźniejszą okazję przed przerwą stworzyli jednak piłkarze Piasta, a konkretnie Jakub Czerwiński, który w dobrej pozycji główkował po dośrodkowaniu Jakuba Holubka, ale chybił. W przerwie z głośników słychać było utwór zmarłego w poniedziałek Krzysztofa Krawczyka „Parostatek”. Niewątpliwie jeden i drugi zespół udałby się parostatkiem w piękny rejs, najlepiej prosto do finału, który drugi rok z rzędu odbędzie się na stadionie w Lublinie. Warto dodać, że przez całe spotkanie gospodarzy dopingowało spoza stadionu kilkuset kibiców. Po przerwie ponownie wysokie umiejętności bramkarskie zaprezentował Plach. Słowak obronił mocny strzał Fabiana Hiszpańskiego. Kwadrans przed końcem podstawowego czasu gry na boisku pojawił się Marcus Vinicius, który trzy lata temu zapewnił Arce ostatni awans do finału PP (w dwumeczu Koroną Kielce strzelił decydującego gola). Wczoraj Brazylijczyk uderzał z ostrego kąta, ale ponownie czujny był Plach. W 80. minucie dał z kolei znać o sobie niewidoczny dotąd Jakub Świerczok. Napastnik znalazł się w dogodnej pozycji, jednak strzelił przeciętnie i Kacper Krzepisz zdołał obronić.
Jak trzy lata temu
W dogrywce gliwiczanie kilka razy byli bliscy szczęścia, ale za każdym razem czegoś brakowało. Czasem Krzepisza wyręczali
nawet obrońcy. W pierwszej części dogrywki dobrą okazję dla gospodarzy zmarnował z kolei Rosołek, który otrzymał znakomite podanie z głębi pola od Harisa Memicia, jednak piłka po jego strzale trafiła prosto w Placha.
O wszystkim musiały więc zdecydować rzuty karne. A w nich wojnę nerwów wygrali gospodarze. Krzepisz obronił strzał Rymaniaka, Michał Chrapek trafił w poprzeczkę. W drużynie Arki spudłował Rosołek. Decydującą jedenastkę skutecznie wyegzekwował wspomniany superrezerwowy Marcus Vinicius, podobnie jak trzy lata temu zapewniając swojej drużynie finał.
Rywala Żółto-niebieskich wyłoni drugi półfinał pomiędzy Cracovią a Rakowem Częstochowa (środa, 14 kwietnia).