Świąteczna awantura
AS Roma przygotowania do meczu z Ajaksem Amsterdam w Lidze Europy zaczęła od kłótni między piłkarzami a trenerem Paulo Fonsecą.
Zamiast życzeń zdrowia, szczęścia i pomyślności, były podniesione głosy i przekleństwa. W ten sposób wielkanocny poranek spędzała AS Roma. Przed zajęciami w ośrodku Trigoria doszło do kłótni między wściekłymi piłkarzami a trenerem Paulo Fonsecą. Szkoleniowiec oraz dyrektor generalny Tiago Pinto chcieli porozmawiać o rozegranym dzień wcześniej meczu z Sassuolo (2:2), tymczasem skończyło się awanturą i wzajemnymi oskarżeniami. Tak Giallorossi rozpoczęli przygotowania do obecnie najważniejszego spotkania sezonu.
Nie będzie stadionu
Dlaczego ćwierćfinał Ligi Europy, w którym Roma zmierzy się z Ajaksem (dziś pierwsze starcie w Amsterdamie), stał się tak kluczowy dla klubu z Rzymu, skoro przeważnie włoskie zespoły nie traktują tych rozgrywek ponia ważnie? Bo triumf w nich jest już jedyną szansą dla Giallorossich na trofeum i przede wszystkim udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. W Serie A ekipa Fonseki zajmuje dopiero siódme miejsce i tylko cud mógłby sprawić, by finiszowała w Top 4. Zajmujący się analizą danych portal „Five Thirty Eight” wyliczył, że ma na to ledwie 5 procent szans. A miliony z Champions League są niezbędne, by krajowi rywale nie uciekli rzymianom jeszcze dalej, nie wspominając o zagranicznych przeciwnikach.
W tym tygodniu poprzedni właściciel klubu James Pallotta przyznał, że nie chciał sprzedawać do Liverpoolu ani Mohameda Salaha, ani Alissona, ale po prostu nie był w stanie przebić pensji oferowanych im przez The Reds. Jedynym z powodów finansowych ograniczeń jest brak własnego stadionu i gra na miejskim Stadio Olimpico, tyle że prędzej Roma wdrapie się do czołowej czwórki Serie A, niż uda się jej wybudować własny obiekt. W każdym razie nie w Rzymie i to nawet ze wsparciem burmistrzów, bo plany postawiestadionu w dzielnicy Tor di Valle wspierało ostatnich czworo, z różnych ugrupowań politycznych. I co? I nie da się. Zbyt wielu ludziom zależy, by Roma nigdzie nie ruszała się ze Stadio Olimpico, ponieważ straciliby łatwy zarobek.
Džeko buntownik
Za to musi być faza grupowa LM, więc trzeba triumfować w Lidze Europy. „Nawet z Fonsecą” – powiedzieliby zawodnicy, pewnie z Edinem Džeko na czele. Bośniak skłócił się ze szkoleniowcem już na początku roku, za co stracił opaskę kapitana i miejsce w podstawowym składzie. Napastnik obwiniał Portugalczyka o klęskę z Sevillą (0:2) w 1/8 finału poprzedniej edycji LE w sierpniu, a cierpliwość stracił po odsunięciu od zespołu kierownika Gianluki Gombera jako winnego walkowera ze Spezią w Coppa Italia (drużyna z Rzymu przekroczyła limit zmian). Džeko miał być jednym z najgłośniej narzekających w wielkanocną niedzielę, tyle że tym razem zbuntowała się większa grupa. Piłkarze kwestionują taktykę i metody treningowe Fonseki, co więcej, mieli powiedzieć, że tak źle trenują, iż część z nich musiała... sama organizować sobie dodatkowe zajęcia. Zawodnicy są niezadowoleni, ponieważ ich zdaniem to trener jest winny fatalnym rezultatom w meczach przeciwko czołówce Serie A. Dość napisać, że Giallorossi zdobyli ledwie trzy punkty w dziewięciu starciach z ekipami z TOP 6. O porozumieniu nie ma już mowy, trwają poszukiwania nowego trenera. Mówi się o Massimiliano Allegrim i Maurizio Sarrim. To wymarzeni kandydaci, ale nie wiadomo, czy Friedkina będzie stać na któregoś. I druga sprawa – czy bez występów w Champions League mieliby ochotę przerywać urlop i wracać do roboty, mając w perspektywie np. rywalizację w Lidze Konferencji Europy, co w Italii jest nazywane „Serie C”, czyli III ligą.