UKRYTY W PIWNICY
do Opola codziennie dojeżdżał z Górnego Śląska. Pociągiem. A wiadomo, jak to pociągi, nie zawsze są na czas. Gdy Teodor spóźniał się na trening, od razu dzwonili z klubu na dworzec, czy dzisiaj pociąg jechał zgodnie z rozkładem – wspomina były piłkarz.