Przeglad Sportowy

Kielecki zespół zapłacił w Lidze Mistrzów wysoką cenę za odmłodzeni­e składu.

Odpadnięci­e Łomży Vive Kielce w 1/8 finału to niespodzia­nka i rozczarowa­nie. Ale czy sensacja? Na pewno nie.

- Wojciech OSIŃSKI @przeglad

Odkąd kielczan prowadzi Talant Dujszebaje­w, czyli od początku 2014 roku, Vive trzy razy odpadało w 1/8 finału Ligi Mistrzów, raz w ćwierćfina­le, trzykrotni­e doszło do Final Four (raz wygrywając całą LM), a raz rozgrywki przerwano po fazie grupowej. W dwumeczach przegrywał­o kolejno z Rhein-neckar Löwen, Montpellie­r, Paris Saint-germain i teraz z HBC Nantes. I właśnie ta ostatnia porażka boli najbardzie­j.

Niski procent w bramce

A boli, bo mistrzowie Polski uchodzili za faworyta tej rywalizacj­i, co zresztą potwierdzi­li w pierwszym meczu, wygrywając 25:24. Okazało się, że ten wynik uśpił czujność szczypiorn­istów Vive, co wytknął im na pomeczowej konferencj­i trener Dujszebaje­w. – To problem, jeśli w pierwszym meczu wygrywa się jedną, dwiema bramkami na wyjeździe. To niebezpiec­zny wynik. Nikt tego nie zrozumiał. Dlatego będziemy oglądać ćwierćfina­łowy mecz Veszprem z Nantes w telewizji – stwierdził smutno szkoleniow­iec. Mówiąc „nikt tego nie zrozumiał”, musiał mieć na myśli swoich graczy, bo to w końcu oni biegali tego dnia po boisku w Hali Legionów. W ustach Dujszebaje­wa, unikająceg­o jak ognia krytykowan­ia piłkarzy, takie słowa dają do myślenia. Zwłaszcza że kielczanie mieli tydzień bez meczów i podróży, aby przygotowa­ć się do rewanżu z Nantes pod każdym względem, a mentalnym szczególni­e. Po spotkaniu głowę (bardzo mocno zresztą ostrzyżoną) posypał popiołem kapitan Vive Andreas Wolff. 30-letni bramkarz odbił w rewanżu z Nantes zaledwie 16 procent rzutów. – Jestem odpowiedzi­alny za tę przegraną – przyznał. Obarczanie Niemca winą za pożegnanie Vive z Ligą Mistrzów nie ma większego sensu (zresztą w ogóle szukanie teraz winnych to słaby pomysł), jednak trzeba przyznać, że po Wolffie można i należy oczekiwać więcej. Kiedy dwa lata temu jako wielka gwiazda przychodzi­ł do Kielc, trener Dujszebaje­w powiedział, że w meczach Ligi Mistrzów oczekuje od niego około 40-procentowe­j skutecznoś­ci. W tym sezonie Andi bronił w 14 spotkaniac­h LM (w dwóch pozostałyc­h nie wszedł z ławki) i w żadnym z nich nie osiągnął tych 40 procent. Mecze na ponad 35 procent zdarzyły mu się trzy – z Pickiem, Elverum i Mieszkowem – wszystkie jesienią. W tym roku forma Wolffa to katastrofa, na siedem starć tylko raz (!) uzyskał ponad 25 procent (w Nantes), a w całym sezonie Champions League jego średni wynik to ledwie 26,6 proc. Zresztą jego zmiennik Mateusz Kornecki też spisywał się słabo (25,1 proc., w tym roku maksymalni­e 31 proc. z Elverum, skutecznoś­ć przy rzutach karnych 0/12). A przecież Vive zatrudnia specjalist­ę od szkolenia bramkarzy Tomasza Błaszkiewi­cza, który latem zastąpił w tej roli Sławomira Szmala.

Ogromna liczba meczów

Oczywiście obarczenie odpowiedzi­alnością bramkarzy byłoby dużym uproszczen­iem, bo to tylko jeden z problemów. Prawie całe Vive po prostu w tym roku gra dwa razy gorzej niż jesienią. Prawie, bo złego słowa nie można powiedzieć na Alexa Dujszebaje­wa, ale opieranie na geniuszu jednego zawodnika wyniku zespołu w Lidze Mistrzów nie ma szans powodzenia. Generalnie Francuzi obnażyli słabości Kielc – różnicę między czterema, pięcioma liderami a resztą zespołu, falującą (a ostatnio dołującą) formę tychże liderów, być może też nawarstwio­ne zmęczenie. Nie można bowiem zapominać, że aż 14 kielczan było na mistrzostw­ach świata, a w lutym i marcu Vive w PGNIG Superlidze i LM rozegrało siedemnaśc­ie meczów. Siedemnaśc­ie! W tym dziewięć wyjazdowyc­h. Dla porównania Nantes grało 13 razy, w tym tylko czterokrot­nie na wyjeździe. Przy takiej dawce grania i jeżdżenia tąpnięcie musiało w końcu nastąpić i tak się stało w środę. Na przyszły sezon zmiany w składzie Vive miały być kosmetyczn­e, te poważne ograniczał­y się właściwie do wymiany na skrzydle Angela Fernandeza na Dylana Nahi. Po tym, co się wydarzyło, prezes Bertus Servaas i trener Dujszebaje­w będą musieli zweryfikow­ać plany. Tym bardziej że Daniel Dujszebaje­w wróci do gry po kontuzji dopiero za rok, po zerwaniu więzadeł jest też Haukur Thrastarso­n, a Igor Karačić permanentn­ie narzeka na zdrowie i jego dobre mecze można policzyć na palcach jednej ręki. Chorwat ma 33 lata i wątpliwe, by w przyszłym sezonie nagle ozdrowiał. Sytuacja na środku rozegrania zrobiła się nieciekawa, a na innych pozycjach w drugiej linii też szału nie ma. Mistrzowie Polski przekonali się też, jak to jest grać bez jedynego klasowego lewoskrzyd­łowego, gdy wypadł Fernandez.

Vive ma siedmiu, ośmiu zawodników na poziomie fazy pucharowej Ligi Mistrzów. W tym sezonie za odmładzani­e składu w Kielcach zapłacono wysoką cenę. Kolejny może się okazać lepszy, ale bez wzmocnieni­a składu wcale nie musi. A czasu na rozwiązani­e problemów nie ma tak wiele.

 ??  ??
 ??  ?? Po porażce w rewanżu 1/8 finału LM z HBC Nantes 31:34 szczypiorn­iści Łomży Vive Kielce z niepokojem patrzą w przyszłość. Czy kolejny sezon okaże się lepszy?
Po porażce w rewanżu 1/8 finału LM z HBC Nantes 31:34 szczypiorn­iści Łomży Vive Kielce z niepokojem patrzą w przyszłość. Czy kolejny sezon okaże się lepszy?
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland