Iga Świątek będzie z opóźnieniem bronić tytułu na kortach Rolanda Garrosa.
French Open odbędzie się tydzień później niż zakładano. A to generuje problemy. Także dla Polaków.
Wtym sezonie Roland Garros rozpocznie się nie 23, a 30 maja. Taka jest decyzja na ten moment. I prawdopodobnie jest to decyzja nieodwołalna, bo dalsze zbliżanie paryskiego szlema w kierunku Wimbledonu wydaje się już niemożliwe. Francuska Federacja Tenisowa w drugim kolejnym sezonie zdecydowała się na zmianę terminu. Poprzednio turniej odbył się nie w maju, a jesienią. Teraz korekta ma być teoretycznie kosmetyczna. Teoretycznie, bo konsekwencje tej zmiany są znacznie poważniejsze niż oficjalne siedem dni opóźnienia. Chodzi między innymi o nałożenie się imprez na ziemi i na trawie. Kilka z tej drugiej grupy – od strony finansowej – może stracić rację bytu.
Nie chcieli już strat
Właśnie kasa zdecydowała o tym, że organizatorzy Międzynarodowych Mistrzostw Francji postanowili rozpychać się w kalendarzu. Chcą na trybunach kibiców, bo poprzedni turniej oznaczał dla nich około 100 milionów strat. I konieczność zaciągnięcia kredytu. Teraz negocjują z politykami, by ci wpuścili na trybuny jak najwięcej fanów.
Francuzi chcą zarabiać, więc zawodnicy będą cierpieć. Przypomnijmy, że sportowcy znajdują się w napakowanym aż do bólu sezonie olimpijskim. Tuż po starcie w Londynie zawodowcy muszą pędzić do Japonii i walczyć w igrzyskach olimpijskich. Będą tacy, którzy zagrają tam w trzech konkurencjach: singlu, deblu i mikście. Wcześniej nie dostaną ani chwili wytchnienia.
– Sezon będzie trudny, ale nie koncentruję się na jednej wybranej imprezie. Wszystkie – Roland Garros, Wimbledon, igrzyska w Tokio i później turnieje amerykańskie – są dla mnie bardzo ważne. Oczywiście wyjazd do Japonii jest szczególny, bo mogę tam zdobyć pierwszy medal dla Polski. Chciałabym się do tego występu jak najlepiej przygotować, ale dziś czasami nie mamy wpływu na kalendarz. I bardziej reagujemy niż planujemy – podkreśla Iga Świątek. Mistrzyni Roland Garros 2020 będzie musiała więc zapewne reorganizować program startów. Jeśli znów zagra w Paryżu do końca, niewykluczone, że do Londynu pojedzie w ogóle bez żadnego sprawdzianu na trawie. Tak robi zazwyczaj Serena Williams, ale inne, szczególnie młodsze tenisistki, unikają tego typu sytuacji. A Iga będzie w trudnym położeniu. Ona jako seniorka praktycznie w ogóle na tej nawierzchni nie rywalizowała.
Będą zgrzytać zębami
Przed Świątek więc czas trudnych wyborów. One oczywiście teraz i tak są nie do przewidzenia, bo w covidowej rzeczywistości wszystkie zmienia się właściwie z dnia na dzień. Na pewno Francuzi spowodowali jednak mnóstwo zamieszania, które wywoła u wielu graczy zgrzytanie zębami. Z drugiej strony gdyby tego nie zrobili, nagrody spadłyby jeszcze bardziej niż przed rokiem. Wtedy Świątek otrzymała premię w wysokości 1,6 mln euro, podczas gdy triumfatorka z 2019 roku, Australijka Ashleigh Barty dostała na konto kwotę o 800 tys. euro wyższą. Kolejnego sezonu bez wpływów z biletów, gastronomii i pakietów sponsorskich gospodarze mogliby nie wytrzymać...