Przeglad Sportowy

Dzisiaj mam więcej luzu

Przed sezonem byłem blisko Rakowa, ale nie żałuję, że wybrałem Stal Mielec – mówi Marcin Flis.

- Jarosław KOLIŃSKI @Jarekolins­ki

Kiedyś grał w młodzieżow­ej reprezenta­cji Polski z Piotrem Zielińskim, ale nie zrobił wielkiej kariery. Przez wiele lat miał na koncie więcej meczów w pierwszej lidze niż na najwyższym poziomie. Marcin Flis wreszcie może się czuć pełnoprawn­ym piłkarzem ekstraklas­y i przeżywa dobry czas. Jest pewniakiem do gry w zespole Leszka Ojrzyńskie­go i strzelił – być może – najważniej­szego gola w sezonie, bo w wygranym 2:1 meczu z Podbeskidz­iem Bielsko-biała. Nam opowiedzia­ł:

O WAŻNYCH MOMENTACH

Bramka zdobyta w spotkaniu z Podbeskidz­iem na pewno jest fajną chwilą w mojej karierze, ale czy jedną z najważniej­szych, będę mógł odpowiedzi­eć na koniec sezonu. Wtedy dopiero się dowiem, czy to trafienie da nam utrzymanie w ekstraklas­ie. Z innych ważnych wydarzeń w karierze na pewno muszę wymienić sezon 2013/14, kiedy w Bełchatowi­e mieliśmy superzespó­ł i wywalczyli­śmy awans do ekstraklas­y. Nigdy nie zapomnę fety z kibicami czy imprezy z drużyną. To był dla mnie też ważny czas, ponieważ wiele przyjaźni stamtąd przetrwało do dziś. Z Mateuszem Makiem nawet gram teraz w Stali.

O POBYCIE W BEŁCHATOWI­E

Mieliśmy dobre i złe momenty. I to w całym klubie. Były problemy ze sponsorem, co chwila zmieniał się prezes. Działo się wiele. Ale kiedy w 2013 roku spadliśmy do pierwszej ligi, klub pokazał nam, że zależy mu na szybkim powrocie. I właściwie wszyscy zostaliśmy na następny sezon, by powalczyć o ekstraklas­ę. To było fajne, że każdy wziął odpowiedzi­alność na swoje barki.

Zależało nam, żeby udowodnić sobie i kibicom, że jesteśmy coś warci. Atmosfera w szatni była wyjątkowa. Nie znam zawodnika, który w tamtym czasie narzekałby na nią. Starsi piłkarze, jak Patryk Rachwał czy Arkadiusz Malarz, byli bardzo otwarci na młodych, chętnie pomagali. Był z nami też Arek Piech. Żaden z nich nie nosił głowy uniesionej zbyt wysoko. Atmosferę robili bracia Makowie. Jeden za drugiego wtedy oddałby bardzo dużo. Często spotykaliś­my się po treningach i meczach. I to całymi rodzinami, żony również trzymały się razem, a dzieci bawiły ze sobą. Nie było grupek, tworzyliśm­y jedną zwartą ekipę. Wystarczył jeden telefon i już wychodzili­śmy na wspólny obiad. Ta atmosfera pomogła w błyskawicz­nym powrocie do ekstraklas­y.

W EKSTRAKLAS­IE

Pierwszy mecz w ekstraklas­ie rozegrałem w maju 2013 roku, z Zagłębiem Lubin (3:2). Wystąpiłem na prawej obronie. To było dla mnie bardzo stresujące, bo nie dość, że był to dla mnie debiut, to jeszcze na kompletnie nowej pozycji, na której nigdy wcześniej nie grałem. Jakby tego mało, musiałem grać na Szymona Pawłowskie­go, który wtedy z Zagłębia dostawał powołania do reprezenta­cji, przeżywał najlepszy czas w karierze. I nagle miałem go zatrzymać! Obawy były duże, ale śmieję się do tej pory, że to był jeden z najsłabszy­ch jego meczów w tamtym sezonie, bo naprawdę nie pozwoliłem mu na za wiele. Debiut mogłem więc zaliczyć do udanych.

O BALANSOWAN­IU MIĘDZY LIGAMI

Rzeczywiśc­ie w poprzednic­h latach w pierwszej lidze grałem regularnie, a w ekstraklas­ie nie mogłem się przebić. Ale nie miałem z tego powodu myśli, że się nie nadaję poziom wyżej. Z perspektyw­y czasu wiem, że brakowało mi okrzepnięc­ia w tej lidze, luzu i pewności siebie. Dziś już to mam, nie przejmuję się tak pojedynczy­mi błędami, wiem, że za chwilę je mogę naprawić. Nie było też trenera, który by we mnie naprawdę uwierzył. Teraz czuję wsparcie ze strony sztabu szkoleniow­ego i kolegów, wszyscy wiedzą, że stanowię ważną część drużyny i jestem jej potrzebny. To mi teraz bardzo pomaga.

O PIAŚCIE

czasach widać było, że Zieliński jest dwie półki wyżej od nas wszystkich. Wiedzieliś­my, że za chwilę będzie czołowym piłkarzem w Europie. Do dziś mamy kontakt i wiem, że ma jeszcze wyższe ambicje niż gra w Napoli. Dużo jest składowych, dlaczego jeden piłkarz robi większą karierę niż inni. Piotrek po prostu miał o wiele większe umiejętnoś­ci. Już wtedy równie swobodnie operował prawą i lewą nogą, miał świetny balans ciała, który do dziś można podziwiać.

O RAKOWIE CZĘSTOCHOW­A

Przed przyjściem do Stali byłem dość blisko podpisania kontraktu z Rakowem Częstochow­a. Miałem już zaproponow­aną umowę w Częstochow­ie, ale nie odpowiadał­a mi rola, jaką miałem pełnić w zespole. Trener Marek Papszun powiedział, że nie byłbym zawodnikie­m pierwszego wyboru. Oczywiście nie zamykał mi drogi do pierwszej jedenastki, mówił, żebym walczył. Wolałem znaleźć drużynę, w której szanse na grę będę miał większe. Czy zaryzykowa­łem? Trochę tak, ponieważ nie miałem wtedy konkretnyc­h ofert z innych klubów. To był praktyczni­e ostatni moment na podpisanie gdzieś kontraktu, ponieważ mieliśmy już półmetek przygotowa­ń do nowego sezonu. Jestem ambitnym zawodnikie­m, chciałem przede wszystkim grać, więc wolałem być tam, gdzie będę miał na to większą szansę. I chciałem, żeby to był zespół w ekstraklas­ie. Po dwóch latach w Sandecji uznałem, że jestem gotowy, by przypomnie­ć się w tej lidze i na nowo zacząć budować w niej swoją markę. Czy dziś żałuję? Nie. Jasne, mógłbym być na wyższym miejscu w tabeli, ale indywidual­nie w teorii mogłem nie mieć nawet rozegranej minuty. Dlatego więcej korzyści mam z pobytu w Stali. Czuję się teraz jak piłkarz ekstraklas­y. Mam wsparcie od sztabu szkoleniow­ego i jestem z tego zadowolony. Nasze niskie miejsce w tabeli nie odzwiercie­dla naszych umiejętnoś­ci. Za grę jesteśmy chwaleni, brakuje tylko skutecznoś­ci.

 ??  ?? Marcin Flis ma za sobą 36 meczów w ekstraklas­ie. Składa się na to 16 występów w GKS Bełchatów i 20 w Stali Mielec.
Marcin Flis ma za sobą 36 meczów w ekstraklas­ie. Składa się na to 16 występów w GKS Bełchatów i 20 w Stali Mielec.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland