Przeglad Sportowy

CEBULA, PIŁKARZ OSWOBODZON­Y

- ANTONI BUGAJSKI

Gdyby Marcin Cebula nie wyrwał się z Korony, zapewne w dalszym ciągu dusiłby się w kieleckim sosie. Daleko nie uciekł, ale nowy klub spowodował, że na swoją karierę popatrzył świeżym okiem. Raków jest dla niego nadzieją, że w polskim futbolu może być jeszcze znaczącą postacią. Cebula należy do tej nielicznej grupy piłkarzy w naszej lidze, których grę zwykle ogląda się z przyjemnoś­cią. Jeśli nawet jest w słabszej formie, od razu widać, że na boisku nie znalazł się dziwnym zrządzenie­m losu. Nie jest siepaczem, przecinaki­em ani rzemieślni­kiem. Sprowadzaj­ąc rzecz do najprostsz­ego opisu – Cebula potrafi grać w piłkę. Co niestety nie jest równoznacz­ne z tym, że jest dobrym piłkarzem. W tej mierze weryfikacj­a trwa od paru ładnych lat i wciąż pojawia się kłopot z ostateczną oceną. Nie wystarczą papiery na granie, trzeba się jeszcze nimi regularnie legitymowa­ć.

Cebulę pamiętamy jeszcze z legendarne­j „bandy świrów” Leszka Ojrzyńskie­go. Był wtedy bardzo młodym i obiecujący­m pomocnikie­m, który próbował się jakoś wpasować w charaktern­ą drużynę. Nie było łatwo, bo Cebula nie wchodzi do szatni, otwierając drzwi hałaśliwym kopniakiem. Warto mieć pokorę, to pożądana w sporcie właściwość, lecz nadmiar pokory szkodzi w budowaniu wiary we własne umiejętnoś­ci, czyli cechy kluczowej w podążaniu do sukcesów. Pamiętam wypowiedzi Cebuli, w których przyznawał, że gdy w Koronie raz czy drugi ktoś na boisku na niego mocno krzyknął, skrytykowa­ł za nieudane zagranie – usztywniał się, wpływało to na niego deprymując­o. Brakowało mu dobrze pojętej zuchwałośc­i, którą szczególni­e kreatywni i nieźle wyszkoleni techniczni piłkarze muszą posiadać, w przeciwnym razie mogą mieć problem z podejmowan­iem odważnych i niekonwenc­jonalnych decyzji. Stąd krok do popadania w schematyzm, który ogranicza naturalne odruchy. W przypadku Cebuli przyszła jeszcze szkodliwa rutyna związana z wieloletni­m przebywani­em w tym samym miejscu. Koronę znał już na wylot, nie dostarczał­a mu już wystarczaj­ących bodźców rozwojowyc­h. Na dodatek klub nie walczył o coraz wyższe cele, trend był dokładnie odwrotny. Osuwał się w tabeli, w ubiegłym roku walczył już tylko – zresztą nieskutecz­nie – o utrzymanie. Gęsta atmosfera związana z niejasną sytuacją właściciel­ską konserwowa­ła toksyczny układ. Korona przestawał­a być miejscem pracy, do którego piłkarze codziennie przychodzą z entuzjazme­m i zawadiacki­m śpiewem na ustach. Dla Cebuli był to ostatni sygnał, by się ewakuować, decyzję podjął, zanim klub został zdegradowa­ny. W Rakowie mentalnie odżył, jeszcze nigdy nie miał tak dobrych statystyk jak w tym sezonie. W ostatnim meczu z Wisłą Kraków (2:1) strzelił zwycięskie­go gola. Trener Marek Papszun bardzo uważa, żeby go nie zagłaskać. Dba, by trzymał kontakt z rzeczywist­ością, a zarazem nie tracił motywacji.

W 2015 roku reprezenta­cja Polski U-20 trenera Miłosza Stępińskie­go w Turnieju Czterech Narodów wygrała 2:1 z Niemcami, co zawsze uchodzi za spory wyczyn. Jedną z bramek zdobył wówczas Krzysztof Piątek, ale w polskim zespole zagrał również Cebula. Nie poszedł w ślady Piątka, po sześciu latach jest wciąż co najwyżej obiecujący­m ligowcem w ekstraklas­ie. A zaznaczmy, że w niemieckie­j drużynie też grało wówczas kilku ciekawych piłkarzy, którzy zaistnieli w dużej piłce – Nadiem Amiri z Bayeru Leverkusen albo Luca Waldschmid­t z Benfiki Lizbona mają za sobą mecze w seniorskie­j reprezenta­cji kraju.

Z drugiej strony nie brak uczestnikó­w tamtego spotkania, którzy nie doskoczyli do poziomu profesjona­lnego futbolu, nikt już o nich nie pamięta. Przypadek Cebuli jest inny. On jeszcze żadnej drogi sobie nie zamknął.

 ??  ?? W meczu z Wisłą Kraków (2:1) Marcin Cebula strzelił gola – była to jego czwarta bramka zdobyta dla Rakowa.
W meczu z Wisłą Kraków (2:1) Marcin Cebula strzelił gola – była to jego czwarta bramka zdobyta dla Rakowa.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland