Przeglad Sportowy

Prześwietl­enie ŁUKASZ OLKOWICZ

l Jaki jest stan śląskiej piłki? l Dlaczego młodzi piłkarze uciekają ze Śląska? l Czy to dobrze, że miasta utrzymują Górnik, GKS Katowice czy Piast?

-

STRONY

ŁUKASZ OLKOWICZ: Jaka jest dziś kondycja śląskiej piłki?

MARIUSZ ŚRUTWA (BYŁY PIŁKARZ RUCHU): Musimy zdecydować, co jest odnośnikie­m. Jeżeli przeszłość, to nie ma porównania.

STEFAN MLECZKO (BYŁY PREZES RUCHU, DZIAŁACZ ŚZPN): To głęboki temat. Kiedyś kluby były wspierane przez duże zakłady. Mieszkam w Chorzowie, gdzie było dziewięć dużych zakładów, w których pracowało minimum tysiąc osób, a w hutach zatrudnian­o po sześć-osiem tysięcy. Dzisiaj nie wiem, czy znajdziemy zakład z więcej niż 600 pracownika­mi.

ŚRUTWA: Śląska piłka była potęgą, stanowiła o sile krajowego futbolu. W zasadzie wszystko co najlepsze, działo się na Śląsku. Reprezenta­cja zaczynała budowę składu od Ślązaków i trudno było sobie ją bez nich wyobrazić. Teraz problem mamy zarówno w seniorach, jak i rozgrywkac­h młodzieżow­ych. Śląska piłka nie jest w dobrej kondycji. Należy ją zreformowa­ć i poszukać rozwiązań, żebyśmy spróbowali nawiązać do dawnych czasów.

RAFAŁ KĘDZIOR (BYŁY DZIENNIKAR­Z, AGENT PIŁKARSKI): Na pewno jest gorzej w przypadku klubów w ekstraklas­ie. Pamiętam, że gdy zaczynałem pracę w Orange Sport, to mieliśmy Odrę, Polonię Bytom i Ruch, które wiemy, gdzie dziś są, Górnika i Piasta.

DAWID PLIZGA (BYŁY PIŁKARZ GKS KATOWICE, GÓRNIKA, TRENER UNII RACIBÓRZ): Nie tylko w klubach seniorskic­h, ale i w piłce młodzieżow­ej nie poszło to we właściwą stronę.

Śląska piłka nie jest w dobrej kondycji. Należy ją zreformowa­ć i poszukać rozwiązań, żebyśmy spróbowali nawiązać do dawnych czasów.

KĘDZIOR: Talenty na Śląsku są cały czas, jest ich bardzo dużo. Problem w tym, że szybko wyjeżdżają. Dziś chłopcy z rocznika 2005 i młodsi są wyławiani przez skautów Lecha, Zagłębia czy Legii, które mają więcej do zaoferowan­ia, przede wszystkim w postaci bazy. PLIZGA: Inni się budują, a u nas nie słychać, żeby ktoś nawet pomyślał o takiej liczbie boisk, jaka jest w Lubinie od dziesięciu lat.

ŚRUTWA: Podnieśliś­cie świetny argument – talenty były i są. Znam bardzo dobrze ojca Kuby Kamińskieg­o, jest trenerem akrobatyki, pracował na AWF. Rozmawiałe­m z nim wielokrotn­ie, kiedy Lech zdobywał mistrza Polski juniorów, a jego syn strzelał gole. I padło proste stwierdzen­ie: „On by chętnie został, bo jest stąd, tylko nie miał za bardzo gdzie”. Od tamtej pory jego kariera się rozwinęła. Gra w ekstraklas­ie, dostał powołanie do kadry, a u nas na Śląsku niestety nic się nie zmieniło. Do tych, którzy wyjechali ze Śląska w młodym wieku można z obecnych ekstraklas­owiczów dorzucić Slisza, Fornalczyk­a, Praszelika czy Starzyński­ego. Dlaczego na Śląsku nie powstała akademia, która mogłaby rywalizowa­ć z Pogonią, Legią czy Lechem?

KĘDZIOR: Jestem przekonany, że pierwszy klub ze Śląska, który zbuduje akademię z prawdziweg­o zdarzenia, wyprzedzi pozostałyc­h w regionie o dwie, trzy długości.

MLECZKO: Dopóki taka nie powstanie, trudno będzie zatrzymać tych najzdolnie­jszych. Podobnie jak u tych topowych akademii chodzi o kompleks świadczeń – nie tylko szkolenie, ale i internat, żywienie, opiekę, infrastruk­turę. Postęp na Śląsku widać, ale wciąż tym najlepszym akademiom daleko do tych, o których mówiliśmy. PLIZGA: Ślązak chciałby zostać na Śląsku. Jesteśmy tutaj zakorzenie­ni, nikt nie planuje emigracji. Ale czy tutaj piłkarz znajdzie najlepsze warunki do rozwoju? Przede wszystkim oczekuje boisk, bo ile można grać na pastwiskac­h? A myślenie jest takie, że najpierw musimy postawić stadiony, a później pomyślimy

o reszcie.

ŚRUTWA: Ile tych stadionów na Śląsku powstało? Policzymy na palcach jednej ręki. Nawet taka metropolia jak Katowice do dzisiaj nie ma stadionu, podobnie Ruch. W Bytomiu zaczęli budować, ale nie skończyli, bo wybuchła afera. W Zabrzu wybudowali, ale brakuje jednej trybuny. GKS Tychy postawił piękny stadion, tylko nie da się na nim grać, bo jakby trawa nie rosła. Czyli nawet jak coś powstanie, to nie do końca jest dobre. A w Polsce już o tym myślą, nawet zapomniana ściana wschodnia pobudowała stadiony na miarę możliwości i idzie do przodu. A na Śląsku? U nas nie bardzo.

KĘDZIOR: Nie każdy musi mieć nowoczesny obiekt z 20 tysiącami miejsc. Może powinno to być odwrócone.

PLIZGA: W Niecieczy postawili mały stadion na 4,5 tysiąca miejsc, obok trzy boiska, jedno ze sztuczną murawą. Nawet na obozy nie muszą nigdzie wyjeżdżać. Jedyne czego brakuje to balon. I będzie wszystko.

KĘDZIOR: To oczywiste, że najpierw powinniśmy budować bazę, a później stadiony. Reszta kraju już do tego dojrzała. Mamy ośrodki Lecha we Wronkach, Zagłębia, teraz Legii i Cracovii, powstaje baza Pogoni. Na Śląsku zostaliśmy z tyłu, bo u nas się myśli, że najpierw trzeba wybudować stadion, a później bazę.

PLIZGA: Mało klubów na Śląsku jest prywatnych. Kiedy nie wydaje się swoich pieniędzy, tylko miejskie, to trzeba postawić coś wielkiego, żeby zrobiło wrażenie. Baza to efekty za dziesięć czy piętnaście lat, a nie każdemu chce się tyle czekać.

Jest coś, czego reszta Polski mocno klubom ze Śląska zazdrości. To rywalizacj­a u najmłodszy­ch. Jest tyle klubów, że co rusz gra się z mocnymi rywalami. Mówił o tym Dariusz Adamczuk w kontekście położenia Pogoni Szczecin: „Weźmy kategorię U-12. Nasi zawodnicy w regionie są zmuszani do wysiłku przez dwa mecze w rundzie. W pozostałyc­h wygrywamy po 10:0. Podobnie jest w starszych kategoriac­h wiekowych. Rzadko kto może nam zagrozić i to jest dla tych chłopaków stracony rok”.

MLECZKO: Jasne, tu nikt nam nie dorówna. W niektórych kategoriac­h wiekowych, choćby w podokręgu katowickim, którym kieruję, jest aż siedem lig, a w każdej z nich minimum osiem zespołów. U nas co kilka kilometrów jest klub, który ma dziesięć, dwanaście, czternaści­e drużyn młodzieżow­ych. Jeżeli chodzi o inne województw­a i silne ośrodki, to możemy policzyć na palcach jednej ręki takie, gdzie mają podobną rywalizacj­ę o zawodnika. U nich jest naturalna selekcja i najlepsi trafiają do nich. Na Śląsku jest za to ogromne rozbicie. Mamy 20–30 wspaniałyc­h chłopaków, tylko rozsianych po 10–12 zespołach.

Panie Stefanie, pana syn Miłosz też za młodu wyjechał ze Śląska i z juniorów Ruchu Chorzów przeniósł się do akademii Lecha.

MLECZKO: Pamiętam, że w Lechu z jego rocznika, mówię

o 1999, nie było nikogo z Poznania. I jak popatrzymy na tych, którzy się wybili, to Moder, Jóźwiak, Puchacz, Kurminowsk­i to chłopcy, którzy na podobnych zasadach trafili do Wronek. Charaktery­styczne, że kluby śląskie są miejskie. To dobre rozwiązani­e czy złe?

KĘDZIOR: Prywatni inwestorzy starają się wydawać własne pieniądze jak najracjona­lniej. Miejskie kluby często służą do wygrywania wyborów.

ŚRUTWA: Powiem przewrotni­e, bo grałem w klubie, który był miejski i należał też do prywatnego inwestora. W tym drugim przypadku wydawał się krainą mlekiem i miodem płynącą. Do dziś pamiętam, jak prezes powiedział, że to najlepszy rok finansowy w historii tego klubu. Wszyscy sobie piątki przybijali, jak to jest wspaniale. Dwa miesiące później ten sam prezes poszedł do miasta: „Dajcie 18 milionów, bo nie wystartuję w lidze”. Klub do dziś nie umie wyjść z tych tarapatów.

PLIZGA: Może dobrym rozwiązani­em byłaby współpraca inwestora z miastem. Pakiet większości­owy, powiedzmy 60 procent, należałby do inwestora, a miasto zachowałob­y 40 procent. Miałoby wtedy wpływ na decyzje w podmiocie, który reprezentu­je. ŚRUTWA: Jest jeszcze jeden problem, o którym rzadko się mówi. Znów nawiążę do Ruchu, bo znam sytuację najlepiej, choć w większości klubów jest podobny. Dochodzi do paradoksu, że klub z III ligi ma akcji na 50 milionów złotych. Pojawia się inwestor i na starcie ma wyłożyć 50 milionów, żeby w zasadzie zacząć od zera? Niemożliwe, żeby to się udało. Uważam, że aby wyczyścić i wyjaśnić atmosferę w klubie, to przynajmni­ej przez chwilę musi być miejski. To mimo wszystko gwarancja w miarę czystych układów i może stanowić bazę przed wejściem inwestora. Ale takiego, który zostanie prześwietl­ony: w jaki sposób zarobił pieniądze, jaki ma pomysł na klub, chce go budować czy tylko wyciągnąć pieniądze? Teraz nie sprawdza się jego rzetelnośc­i. To

Starcia Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze to na razie najciekaws­ze derby Śląska w ekstraklas­ie.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ?? Jakub Kamiński opuścił rodzinny Śląsk, żeby rozwijać się w Lechu Poznań i była to słuszna decyzja.
Jakub Kamiński opuścił rodzinny Śląsk, żeby rozwijać się w Lechu Poznań i była to słuszna decyzja.
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland