Zostałem, bo wierzę w Pasy
MICHAŁ GŁUSZNIEWSKI: Cracovia ma za sobą trudny sezon, a jaki był on dla pana?
SERGIU HANCA (SKRZYDŁOWY CRACOVII): Zdecydowanie najtrudniejszy w życiu. Zaczynaliśmy z pięcioma ujemnymi punktami i to nie było łatwe do udźwignięcia mentalnie. Wiedzieliśmy, że nie ma już rundy finałowej i że nie mamy aż tylu meczów, by odrobić stratę. Mieliśmy też w zespole dużo zakażeń koronawirusem i wielu kontuzjowanych. W pewnym momencie, gdy zmagałem się z urazem, zobaczyłem na treningu tylko 14 piłkarzy z całej drużyny.
Mieliście passę siedmiu meczów bez wygranej z rzędu. Dlaczego?
W wielu spotkaniach graliśmy dobrze, ale przegrywaliśmy. W kilku szło nam gorzej, a zwyciężyliśmy. Piłka jest zmienna, szczególnie w polskiej lidze. Tu oprócz przygotowania fizycznego i mentalnego bardzo liczy się dyspozycja dnia. W ekstraklasie nigdy przed meczem nie można wytypować, że dany zespół na pewno wygra, wszystko może się wydarzyć i wynik może być zaskoczeniem dla wszystkich.
W polskiej szkole mamy oceny od 1 do 6. Jak oceni pan sezon w swoim wykonaniu?
Dałbym sobie czwórkę. Sporą część sezonu straciłem z powodu kontuzji i trochę zajęło mi, by wrócić do formy.
Ocena pewnie byłaby wyższa, gdyby nie rzuty karne. Wykorzystał pan tylko jeden z czterech.
Wszystkie rzuty karne, których nie wykorzystałem, leciały w bramkę. To nie tak, że nie trafiłem w nią albo trafiłem w słupek. Bramkarze byli lepsi ode mnie i obronili. Mimo trzech zmarnowanych nie boję się wykonywać jedenastek. Jeśli będę miał okazję znów strzelać, to podejdę pewny siebie i spróbuję.
Pojawiła się nadzieja, że kolejne rozgrywki odbędą się już z kibicami na trybunach. Tęskni pan za tym?
Bez kibiców wszystko jest inne. Dla mnie piłka bez nich to tylko biznes. Wstajesz rano, idziesz robić interesy i wracasz do domu. Brakuje całej otoczki. Tęsknię za atmosferą, za krzykami, gwizdami, wrzawą i widokiem pełnych trybun. Wierzę, że fani wrócą tak szybko, jak to możliwe. Mam też nadzieję na zapełnione stadiony, w końcu przez ponad rok nikt nie chodził na żadne mecze.
Jakie są główne różnice między ligą polską a rumuńską?
Tu jest więcej agresji. Piłkarze w Polsce bardziej stawiają na przygotowanie fizyczne. W Rumunii w grze jest więcej taktyki.
Dlaczego pana zdaniem polskie kluby mają problem z zakwalifikowaniem się do faz grupowych europejskich pucharów?
Myślę, że to problem mentalny. Polskie drużyny mają możliwości, by grać w pucharach, ale rzadko im się to udaje. W tym sezonie Lech awansował, bo miał dobrą drogę do fazy grupowej, ale też zagrał bardzo dobrze. Problemem jest również zbyt szybkie sprzedawanie wartościowych piłkarzy.
Czy z Rumunii młodzi też szybko wyjeżdżają na Zachód?
Nie na taką skalę jak w Polsce, ale tam zarabiają na nich więcej. Rok temu z ligi rumuńskiej do Włoch odeszło dwóch zawodników za 8 i 12 milionów euro. Wcześniej były transfery za ponad 10 mln. W Rumunii strategia jest inna. W Polsce jak młody piłkarz gra dobrze, to klub dostaje ofertę za 3–4 miliony i go sprzedaje. W Rumunii działacze nie akceptują takich kwot. Czekają, aż zawodnik zacznie grać lepiej i wtedy mogą zarobić więcej. Nie był pan na zgrupowaniu kadry Rumunii w marcu. Dlaczego? Myślę, że wpływ na to miała pozycja Cracovii, która w tamtym momencie nie była dobra. Trener wybiera najlepszy skład na dany moment. Trudno, by wziął kogoś z polskiego klubu, który jest nisko w tabeli, kosztem kogoś, kto gra w zespole ze środka stawki Serie A. Trener Mirel Radoi rozmawiał ze mną o tym. Mam kontakt ze sztabem trenerskim i wiem, co mam robić, by dostać powołanie.
Kilka miesięcy temu podpisał pan nowy kontrakt do końca czerwca 2025. To znaczy, że nie myśli pan o transferze do silniejszej ligi? Podpisałem kontrakt, bo wierzę w naszą drużynę. Razem możemy zdobywać trofea i to było najważniejsze przy
Podpisałem kontrakt, bo wierzę w naszą drużynę. Razem możemy zdobywać trofea i to było najważniejsze przy przedłużaniu umowy.
przedłużaniu umowy. Jestem szczęśliwy w Polsce, moja rodzina również.
Czy miał pan ostatnio jakieś oferty?
Mój agent wspominał, że było zainteresowanie ze strony kilku klubów. Razem zdecydowaliśmy, że lepiej dla mnie, bym został w Cracovii.
Powiedział pan, że chce grać jeszcze 9 lat. Skąd ta liczba?
Rok 2020 był najlepszy w mojej karierze i pomyślałem, że 2030 będzie odpowiedni, by skończyć. To na razie tylko cel. Nie chcę zakończyć kariery i zostać działaczem albo dyrektorem sportowym. Jestem dynamiczny i potrzebuję akcji. Gdy skończę z piłką jako zawodnik, chcę pracować jako trener.