TERAZ LEWY JEST LEGENDĄ
Niewiarygodne stało się faktem. Robert Lewandowski wyrównał rekord Gerda Müllera – 40 goli w sezonie Bundesligi.
Fantastyczny, wspaniały, niesamowity – po kolejnych wyczynach Roberta Lewandowskiego można tylko z zachwytu dokładać nowe przymiotniki i stawiać sobie pytanie, gdzie są granice jego możliwości. Jeszcze do niedawna wydawało się, że owszem Polak może przekroczyć 30 goli w sezonie, ale 40? Przecież wynoszący dokładnie tyle bramek rekord Gerda Müllera przetrwał 49 lat.
Gdy jednak podczas meczu Bayernu z Freiburgiem (2:2) sędzia podyktował rzut karny dla mistrzów Niemiec, stało się jasne, że za chwilę możemy być świadkami historycznej chwili. Choć Lewandowski ciągle powtarzał, że najważniejsze są wyniki zespołu, widać było, że dla niego to także niezwykły moment. Polak jednak spokojnie zmylił bramkarza Marka Flekkena i posłał piłkę do siatki.
Po chwili podniósł koszulkę i pokazał drugą, którą założył z napisem „4ever Gerd”, czyli „na zawsze Gerd”, w ten sposób oddał hołd legendzie klubu. 75-letni obecnie Müller nie jest tego jednak świadomy, gdyż cierpi na chorobę Alzheimera i to w zaawansowanym stadium. Po tej bramce koledzy zrobili dla Lewego szpaler i gratulowali mu niezwykłego osiągnięcia. To jednak nie musi być koniec wyczynów naszego rodaka w tym sezonie. W sobotnim starciu z Augsburgiem może pobić rekord. Na drodze Lewandowskiego do jeszcze bardziej znaczącego zapisania się w historii stanie więc Rafał Gikiewicz.
Dumny, że jest jak Gerd
„Osiągnąłem cel, który kiedyś wydawał się niewyobrażalny. Jestem niewiarygodnie dumny, że mogę tworzyć historię Bayernu Monachium, o której fani będą opowiadać dzieciom i podążam śladami takich legend, jak Gerd Müller. Indywidualne rekordy w piłce nożnej są możliwe tylko dzięki kolegom z drużyny, za co im i członkom sztabu dziękuję. Zawsze staram się stawiać poprzeczkę najwyżej, jak się da, i zawsze oczekuję od siebie więcej, aby móc przekraczać kolejne granice. To moja droga. Dziękuję, że we mnie wierzycie” – napisał Lewandowski na Instagramie.
O tym, jak wielki jest jego wyczyn, może świadczyć fakt, że w innych wielkich ligach w ostatnim półwieczu poza Lionelem Messim i Cristiano Ronaldo co najmniej 40 goli w sezonie strzelił tylko Luis Suarez dla Barcelony pięć lat temu. Po II wojnie światowej ta sztuka udała się jeszcze Jimmy’emu Greavesowi (41 bramek) w sezonie 1960/61 w barwach Chelsea i Josipowi Skoblarowi (44 gole) dekadę później w Olympique Marsylia.
Na dodatek w Bundeslidze trudniej tego dokonać, bo rozgrywa się 34 mecze w sezonie, a nie 38 jak w innych wielkich ligach, a w Anglii kiedyś grało się nawet 42 spotkania w rozgrywkach, tak było m.in., gdy Greaves trafił 41 razy. Wyczynem Lewandowskiego zachwycają się oczywiście niemieckie media i eksperci. „Rekordy fascynują ludzkość od dawna i są po to, żeby kiedyś ktoś je poprawił. Nikt nie miał do tego większych predyspozycji niż Lewandowski, najbardziej kompletny napastnik tego pokolenia” – komentował Frank Linkesch z „Kickera”.
– Przez dekady nikt nie sądził, że ten rekord jest do pobicia. Dziś Robert jest najlepszym napastnikiem świata, ale czy jego rekord zostanie pobity, zależy od napastników, jacy będą w Bundesli dze – powiedział trener Bayernu Hansi Flick.
– Zdobycie tylu bramek jest naprawdę imponujące. W dzisiejszych czasach to jeszcze trudniejsze niż w przeszłości – ocenił selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Löw, obecny na trybunach stadionu we Freiburgu.
Średnie noty
Löw przyjechał oglądać swoich kadrowiczów. Pewnie nie mógł być zadowolony, bo Bayern tylko zremisował 2:2, ale wynik nie miał większego znaczenia, bo już wcześniej zapewnił sobie tytuł. Dlatego piłkarze zebrali za to spotkanie średnie noty. W tym Lewandowski. Paradoksalnie mecz, w którym przeszedł do historii, nie był wybitny w jego wykonaniu. Mógł nawet pobić rekord, ale w innych sytuacjach zabrakło mu skuteczności, choć miał świetną okazję, by ponownie trafić do siatki. Dziennik „Bild” przyznał mu notę 4, czyli przeciętnie, portal sport. de dał mu lepszą ocenę 3. – To nie był najlepszy mecz Lewandowskiego – napisano.
Media donoszą też o zainteresowaniu Lewandowskim ze strony PSG. Francuski dziennik „L’equipe” napisał, że Polak może trafić do Paryża i miałby tam zastąpić Kyliana Mbappe, jeśli ten latem odejdzie z klubu.
W to jednak trudno uwierzyć. Po pierwsze, wątpliwe, by Lewandowski chciał iść akurat do PSG, które poza ofertą jeszcze wyższych zarobków, nie może niczym go skusić, po drugie, Bayern nie zamierza negocjować transferu. – Oczywiście, że zostaje. Kto by sprzedał takiego napastnika, który strzela po 60 goli rocznie – powiedział prezes klubu Karl-heinz Rummenigge.
W Monachium Polak będzie miał więc okazję bić kolejne rekordy. Przede wszystkim zmierzyć się z innym niesamowitym osiągnięciem Müllera – 365 goli w Bundeslidze. Lewandowski na razie zdobył 276 bramek. Jeśli będzie unikać urazów i uda mu się opóźnić naturalny proces obniżania lotów, to w ciągu trzech lat jest w stanie wymazać z ksiąg rekordów i ten wyczyn legendy Bayernu.