Czystka w Jadze
Jagiellonia rozstała się z czterema piłkarzami, a przy okazji pozbawiła Lechię pucharów.
Kibice Jagiellonii mocno narzekali na poprzednie, jubileuszowe rozgrywki. Ósme miejsce na stulecie klubu uznano za policzek, więc jak ocenić jeszcze gorszą, dziewiątą lokatę obecnie? Odpowiedź dali wczoraj, wywieszając transparent o kpiącej treści: „Wspaniały to był sezon, nie zapomnę go nigdy”.
Z solidnej Jagi zostały zgliszcza, a przed kolejną kampanią po raz kolejny popłynie komunikat o budowaniu zespołu. Pytanie, czy ktoś w to uwierzy? Od pewnego czasu klubem rządzi przypadek, a ślimaczące się poszukiwania trenera (wciąż go nie ma) zakrawają na kpinę. Na razie wiadomo tylko, że pomocnicy Maciej Makuszewski, Fernan Lopez, Ariel Borysiuk oraz bramkarz Damian Węglarz pożegnają się z klubem. „Panowie, dziękujemy za to, że byliście z nami oraz życzymy powodzenia w dalszej karierze!” – czytamy na oficjalnej stronie Jagiellonii.
Lechia przybyła do stolicy Podlasia z zamiarem obrony czwartego miejsca z ubiegłego sezonu, choć tym razem premiowanego udziałem w europejskich pucharach. Ale wiadomo – plany jedno, życie drugie. Na dzień dobry po faulu na Bartoszu Bidzie Jakov Puljić trafił z rzutu karnego. Lechiści upierali się, że ich bramkarz Dušan Kuciak nie przewinił. W końcówce pierwszej części ponownie pieklili się, kiedy Flavio Paixao zdobył bramkę, lecz VAR udowodnił, że Portugalczyk przy oddaniu skutecznego strzału dotknął piłki ręką. Widok na czwarte miejsce przybliżył gościom z Trójmiasta Karol Fila, pokonując kiepsko interweniującego Xaviera Dziekońskiego. Kwestię pokazania się Lechii w Europie zamknął golem na 2:1 Tomas Přikryl. Puchary i tak zawitają do Gdańska, ale bez udziału Lechii. 26 maja na gdańskim stadionie w finale Ligi Europy powalczą przybysze z Hiszpanii – Villarreal z angielskim Manchesterem United. Dobre i to. PIOTR WOŁOSIK