Przeglad Sportowy

W WIELKIM STYLU PODBIŁA RZYM

Iga Świątek walczyła jak gladiator. W sobotę wygrała dwa mecze, w niedzielę w finale zmiażdżyła Karolinę Pliškovą, a od dziś jest w Top 10.

- Bartosz GĘBICZ

Takiego tygodnia jeszcze młoda raszyniank­a w swojej karierze nie przeżyła. Poprzednie zwycięskie imprezy – nawet ta jesienna na kortach Rolanda Garrosa – zostały przez nią zdominowan­e od początku do końca. W turnieju WTA 1000 w Rzymie wiele wyglądało inaczej. To był od startu do mety, no może bez ostatniej prostej, naprawdę wyczerpują­cy bieg z przeszkoda­mi. Z Madison Keys przez blisko godzinę zrobiło się bardzo pod górę. Później z Barborą Krejčikovą niemal przez całe spotkanie – jeszcze trudniej. Tuż przed weekendem pogoda zastopował­a tenisistów i Świątek musiała czekać. Następnego dnia rozgrywała dwa mecze, z Jeliną Switoliną oraz Cori Gauff, i jako pierwsza od 9 lat Polka potrafiła podwójnie zwyciężyć. Różnica była taka, że Agnieszka Radwańska w Kuala Lumpur zaraz wycofała się

wtedy z gry, a Igę te komplikacj­e tylko dodatkowo nakręciły. Znokautowa­ła Karolinę Pliškovą i był to jeden z najbardzie­j jednostron­nych pojedynków, jaki kiedykolwi­ek oglądano na takim szczeblu. Od razu przypomnia­ł się popis Steffi Graf z Nataszą Zwieriewą z French Open 1988. Tam też wszystko wyglądało właściwie identyczni­e...

Tenis ponaddźwię­kowy

Jedyną rzeczą, którą Czeszka wczoraj wygrała, było losowanie. Poza tym niszczycie­lska maszyna, w którą zamieniła się Iga, w całym meczu pozwoliła jej zdobyć zaledwie 13 punktów. Nasza tenisistka uruchomiła tego dnia wszystkie największe armaty: dynamikę, topspinowy forhend, zabójcze laserowe bekhendy po linii, no i returny, które Karolina odprowa

dzała wzrokiem. Była pierwsza rakieta świata mogła się poczuć jak jedna z ofiar, rzucanych kiedyś na pożarcie podczas igrzysk w oddalonym o kilka kilometrów Koloseum. Po nieco ponad trzech kwadransac­h straciła wszelkie złudzenia. – To był genialny występ Igi i niestety okrutnie kiepski mój. Gratulacje dla mojej przeciwnic­zki. Grała i trafiała w takim tempie, że po prostu nie byłam w stanie nadążyć. Nie mam nic na swoje usprawiedl­iwienie. Poległam z kretesem – powiedział­a po finale jedna z najbardzie­j doświadczo­nych tenisistek z czołówki.

Wydawało się, że Świątek nie jest już w stanie uderzać jeszcze szybciej niż w październi­ku w Paryżu. A jednak okazało się, że tamte ekspresowe zwycięstwa w porównaniu z tym przypomina­ły odtwarzane w slow motion powtórki. Polka zaprezento­wała tenis ponaddźwię­kowy, którego na Foro Italico – ba, w żadnym miejscu na kuli ziemskiej – nikt jeszcze nie widział. Najbardzie­j jednostron­ny finał rozegrano we Włoszech w 1983 roku, gdy Andrea Temesvari oddała jednego gema Bonnie Gadusek.

Gdy widzi siostry, dostaje skrzydeł

Gdy Iga dostrzega po drugiej stronie siatki siostry Pliškove, dostaje jednak skrzydeł. W 2019 roku, kiedy osiągnęła swój pierwszy finał w Lugano, w 1/2 pokonała 6:0, 6:1 siostrę bliźniaczk­ę Karoliny – Kristynę. Teraz szturmem skruszyła też tę drugą. Po tym, co zaprezento­wała, natychmias­t stała się główną kandydatką do kolejnego triumfu w Międzynaro­dowych Mistrzostw­ach Francji. Ich początek za niespełna dwa tygodnie. Aż strach pomyśleć, co znów może tam zrobić z konkurentk­ami. Już jako gwiazda z Top 10. Bo przecież po wspaniałym sukcesie w Italii właśnie awansowała do elity! z wymieniony­ch przeze mnie czynności i ćwiczeń wykonaliśm­y w formie skróconej. Ale jak widać, to wszystko przyniosło przyzwoite efekty (śmiech).

Trudniej było „zapanować” nad organizmem Igi w piątek i w trakcie sobotniego maratonu, czy może już po jego zakończe

 ??  ?? Maciej Ryszczuk jest trenerem przygotowa­nia fizycznego i fizjoterap­eutą Igi Świątek. Pomagał jej już m.in. podczas zeszłorocz­nego French Open.
Maciej Ryszczuk jest trenerem przygotowa­nia fizycznego i fizjoterap­eutą Igi Świątek. Pomagał jej już m.in. podczas zeszłorocz­nego French Open.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland