SZYMAŃSKI PRZESPAŁ SWÓJ MOMENT
Na ten dzień czekali wszyscy kibice. Paulo Sousa powołał szeroką kadrę na EURO 2020 i wstępnie wiemy już, kto zagra na zbliżającym się wielkimi krokami turnieju. Zadanie nie było łatwe, bo liczba miejsc jest ograniczona, a każdy chciał grać.
Jeśli chodzi o obsadę bramki, to tu nie było zaskoczeń. Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny to dwaj absolutni pewniacy. Można było się zastanawiać, kto powinien jechać na EURO jako bramkarz numer trzy. Tu kandydatów było dwóch – Bartek Drągowski i Łukasz Skorupski. Łukasz zagrał w listopadowym meczu z Ukrainą i nie zawiódł. Zachował czyste konto, do tego dorzucił bardzo dobry sezon w Serie A. Nie dał selekcjonerowi powodu, by zastanowić się, czy jest potrzebny. Zaskoczeniem jest powołanie Radosława Majeckiego, który oprócz kilku występów w Pucharze Francji przesiedział sezon na ławce rezerwowych. Radek pewnie ostatecznie odpadnie z tej kadry, ale sama możliwość przyjazdu na zgrupowanie przed EURO sporo mu da. Na pozycji bramkarza selekcjoner reprezentacji Polski ma niespotykany komfort. W naszej lidze mamy kilku młodych i zdolnych bramkarzy, więc w najbliższych latach posucha między słupkami na pewno nam nie grozi.
Pozytywnym zaskoczeniem jest powołanie Tomasza Kędziory, którego Paulo Sousa pominął przy marcowych meczach naszej kadry. Tomek ma za sobą świetny sezon w Dynamie Kijów. Zdobył mistrzostwo i Puchar Ukrainy, więc to powołanie mu się należało, nawet bez sprawdzenia w meczach z Węgrami, Andorą i Anglią. Dla mnie to murowany kandydat do gry na prawej stronie. Cieszy mnie również powołanie Tymka Puchacza. Miał fajny start sezonu, kiedy Lech zakwalifikował się do fazy grupowej Ligi Europy. Później – jak cały Lech – spuścił z tonu, ale to bardzo utalentowany zawodnik, do tego młody, więc niech jedzie, zbiera doświadczenie od starszego Maćka Rybusa i walczy o minuty. Cała obrona jest ciekawie zestawiona, bo obok doświadczonych graczy jak Kamil Glik czy właśnie Rybus, mamy tam młodych zawodników. To zwiastun zmiany pokoleniowej w naszej kadrze, która jest nieuchronna. Powołanie dostał też Michał Helik, który na ostatnim zgrupowaniu nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Każdy trener ma takich piłkarzy, którzy wpadają mu w oko i wydaje mi się, że Helik się w tę zasadę wpisuje.
Znacznie więcej kontrowersji jest w linii pomocy. Mamy Przemysława Frankowskiego z MLS, mamy Przemysława Płachetę, który zbyt wiele nie grał w Norwich, a nie mamy Kamila Grosickiego. Trudno dziwić się selekcjonerowi, że nie powołał Grosika, który grał bardzo mało, a zimą zostając w West Bromwich, sam zamknął sobie drzwi do kadry na turniej. Jest na liście rezerwowej i wciąż ma szansę się załapać na EURO, ale jego brak to jasny sygnał, że w kadrze nie gra się za zasługi. Bardzo cieszy mnie powołanie dla Kacpra Kozłowskiego z Pogoni Szczecin. Pamiętam, jak przy powołaniach na mundial w Rosji Adam Nawałka pominął Szymona Żurkowskiego. On wtedy „zjadał” całą polską ligę i był u progu wielkiej kariery, a występ w mistrzostwach świata mógł mu dać niesamowitego kopa. Żurkowski do Rosji nie pojechał, później zmienił klub i tyle go widzieliśmy. Sousa powołał Kozłowskiego i jest nadzieja, że nie stanie się z nim to samo, co z byłym graczem Górnika Zabrze. To odważne posunięcie i największe pozytywne zaskoczenie.
Na liście mamy też Karola Linettego. Możemy dyskutować nad tym, czy należało mu się powołanie, ale tak samo możemy dyskutować nad miejscem w składzie dla Mateusz Klicha, który ostatnio nie podnosił się z ławki, czy Jakuba Modera, który dopiero co zaczął podbój Premier League. Linetty jest doświadczonym piłkarzem. To takie wyjście awaryjne dla Sousy na wypadek, gdyby coś stało się z Klichem, Krychowiakiem czy Moderem. Tylko na liście rezerwowej jest za to Sebastian Szymański i to jest zaskoczenie. W Rosji zbiera bardzo dobre recenzje, jest ważnym piłkarzem Dynama Moskwa, ale ma małe szanse, by pojechać na EURO. Wydaje mi się, że Sebastian przespał swój moment. W kadrze Sousy zagrał tylko w meczu z Węgrami i nie był to występ na miarę jego potencjału. Wyglądał trochę jak junior, który przyjechał na dorosłą kadrę. Ta decyzja Sousy też mi się podoba. Powołuję cię, daję ci szansę, a ty zawodzisz. Więc znów musisz pracować na kolejną szansę i czekać w kręgu zainteresowań.
Po kontuzji Krzysztofa Piątka zaczęła się dyskusja, kto za niego. Już wiemy, że powołania dostali Dawid Kownacki i Jakub Świerczok. Dziwi mnie szczególnie obecność Kownackiego, który nie ma za sobą dobrego sezonu, nie jest typową dziewiątką, bardziej nadaje się do gry jako boczny napastnik lub skrzydłowy. Mam jednak nadzieję, że Kownacki pozytywnie mnie zaskoczy. Zatrzymam się na chwilę przy nazwisku Kuby Świerczoka. Uważam, że to świetna decyzja selekcjonera. Napastnik Piasta będzie naszym dżokerem i czarnym koniem drużyny. Kuba może wejść na podmęczonych rywali i swoim ciągiem na bramkę wprowadzić sporo zamieszania. To w połączeniu z jego nieprzeciętnymi umiejętnościami sprawia, że jest tej kadrze potrzebny. W głosy malkontentów, którzy mówią, że nie ma co powoływać na EURO napastnika z ekstraklasy, się nie wsłuchuję. Selekcjoner wicemistrzów świata powołał piłkarza z ekstraklasy i nikt nad tym nie ubolewa.
Na zakończenie słów kilka o wyrównaniu rekordu Gerda Müllera przez Roberta Lewandowskiego. Gdy wrzuciłem tweeta o tym, że Niemcy niekoniecznie będą zadowoleni z ewentualnego osiągnięcia Polaka, wylał się na mnie hejt, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Teraz co chwila czytam wypowiedzi niemieckich byłych piłkarzy, trenerów i dziennikarzy, którzy twierdzą, że z szacunku dla Müllera Lewandowski powinien nie strzelać więcej goli w tym sezonie. Widać, że kłuje ich w oczy to, że za chwilę Polak może być samodzielnym rekordzistą. Robert zostanie zapamiętany z tego, że pobił rekord, a nie z tego, że nie strzelił karnego, czy specjalnie zmarnował sytuację z szacunku do wielkiego Müllera. Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, czy życzę Robertowi pobicia tego osiągnięcia, to chciałbym je rozwiać. Mam nadzieję, że Robert ustrzeli klasycznego hat-tricka i w zdrowiu zakończy sezon Bundesligi.