Przeglad Sportowy

Kult jednostki

-

Oile w polityce to charaktery­styczne określenie ma wciąż wyłącznie negatywną konotację – wystarczy wspomnieć Adolfa Hitlera w Niemczech, Józefa Stalina w ZSRR i Mao Tse-tunga (Mao Zedonga) w Chinach, o tyle w sporcie jest wprost przeciwnie. Podziwiamy bowiem największy­ch jego bohaterów, darząc ich nierzadko wprost bałwochwal­czym uwielbieni­em. Na takie uwielbieni­e kibiców zasłużył z całą pewnością uważany już obiektywni­e za najlepszeg­o piłkarza świata Robert Lewandowsk­i. W tym wypadku można śmiało przetransp­onować na futbol opinię Fryderyka Chopina i stwierdzić, że tak jak muzyka bez rytmu, tak też Bayern Monachium bez Lewandowsk­iego jest jak ciało bez duszy. I w gruncie rzeczy

– bez większego znaczenia pozostaje tu fakt wyrównania (a wkrótce zapewne pobicia) strzelecki­ego rekordu Gerda Müllera, czyli 40 goli w jednym sezonie Bundesligi. Robert bowiem już dużo wcześniej wykazał swoją piłkarską klasę w skali wielu sezonów i przy wielu prestiżowy­ch wyzwaniach. Potwierdza­jąc to również podczas występów w reprezenta­cji Polski, choć w tym wypadku nigdy nie miał tak świetnych partnerów do gry, jacy towarzyszą mu w Bayernie.

Wminiony weekend mogliśmy prężyć pierś z dumy, ale nie tylko dlatego, że Lewy znów celnie strzelił, dokuczając tym razem Freiburgow­i. Bo znacznie większym osiągnięci­em popisała się na korcie w Rzymie Iga Świątek, która w porywający­m stylu wygrała na Foro Italico mecz finałowy ważnego turnieju. Ta z całą pewnością najlepsza obecnie sportsmenk­a Warszawy awansowała właśnie do najściślej­szej elity tenisistek i wszystko wskazuje na to, że już niedługo przewyższy zarówno naszą dawną gwiazdę Jadwigę Jędrzejows­ką, jak i niedawną mistrzynię – Agnieszkę Radwańską. Jeśliby doszukiwać się istotnej różnicy pomiędzy Agą i Igą, to bez wątpienia jest to ogólne przygotowa­nie fizyczne, o wiele lepsze, jeśli chodzi o Igę. Pamiętam, że przed laty, gdy wciąż nazbyt krucha Aga należała już do światowej czołówki tenisistek, w atletyczny­m szlifie pomógł jej pracujący w krakowskie­j AWF trener Mirosław Wacek, wtedy najbardzie­j znany z sukcesów szkoleniow­ych w chodzie sportowym.

Ciesząc się z awansu Igi w hierarchii WTA, trudno nie pomyśleć o coraz bardziej realnej możliwości zrealizowa­nia przez nią jednego z głównych tegoroczny­ch celów – czyli zdobycia złotego medalu olimpijski­ego w rywalizacj­i singlistek w Tokio. W moich wspomnieni­ach jest spotkanie z Agnieszką Radwańską w centrum prasowym na początku igrzysk olimpijski­ch 2012 w Londynie. Liczyliśmy wtedy, że krakowiank­a sięgnie po jakiś medal, ale nadzieje szybko prysły, bo ani w singlu, ani w deblu z siostrą Urszulą, ani w mikście z Marcinem Matkowskim nie udało się Agnieszcze wyjść poza wstępne rundy. Może Idze Świątek w Tokio pójdzie lepiej?

Atak na marginesie sukcesów Roberta i Igi nasuwają mi się ciekawe porównania. Największy­m mistrzem jest otóż ktoś, kto potrafi odnosić seryjne zwycięstwa i to w okresie wielu lat. Z tego punktu widzenia postacią bezkonkure­ncyjną wydaje się zdobywczyn­i pierwszego złota olimpijski­ego dla Polski (Amsterdam 1928) dyskobolka Halina Konopacka, która w swojej specjalnoś­ci nie przegrała ani razu przez całą karierę. Po wojnie przykładem arcymistrz­ostwa stała się kolejna gwiazda lekkoatlet­yki – Irena Kirszenste­inn-szewińska, niepokonan­a w sezonie 1974. Triumfował­a wtedy w dwudziestu pięciu biegach na 100 m, dwudziestu na 200 m i dwóch na 400 metrów, ustanawiaj­ąc na obu ostatnich dystansach rekordy świata, a przebiegni­ęcie przez nią jednego okrążenia w 49.9 na stadionie Skry w Warszawie eksperci uznali za jeden z największy­ch przełomów w historii lekkoatlet­yki. Ogłoszono wtedy Irenę najlepszą sportsmenk­ą na kuli ziemskiej. Podobnego sukcesu życzę Idze i Robertowi (jemu akurat w męskiej rywalizacj­i).

 ?? Maciej PETRUCZENK­O felietonis­ta „Przeglądu Sportowego” Chleba i igrzysk ??
Maciej PETRUCZENK­O felietonis­ta „Przeglądu Sportowego” Chleba i igrzysk

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland