Wyciszyć złe emocje
Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski w piątek ruszają do walki o złoty medal mistrzostw świata, a iskrzyć między nimi zaczęło już w niedzielę.
Finał indywidualnych mistrzostw Polski był zapowiadany jako pojedynek Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego. Wygrał Zmarzlik, a tuż za jego plecami finałowy wyścig skończył Janowski, ale chyba nikt nie przypuszczał, że rywalizacja wyjdzie także poza tor. W Lesznie pomiędzy żużlowcami kilka razy mocno zaiskrzyło.
Po raz pierwszy doszło do tego po pierwszym biegu, w którym obaj zawodnicy rywalizowali ze sobą. Wygrał Zmarzlik, a po przekroczeniu linii mety zarzucił tylne koło i delikatnie trącił jadącego za nim Janowskiego.
Nie wiadomo czy było to zamierzone, czy może gorzowianin tylko hamował i nie zauważył rywala. Janowski nie miał problemu z interpretacją zdarzenia i uznał je za celową zaczepkę. Już w drodze do parku maszyn obaj przez chwilę ze sobą dyskutowali i nie była to raczej miła pogawędka o pogodzie. Jeszcze mniej przyjemnie było w czasie dekoracji. Janowski co prawda pogratulował zwycięzcy, ale chwilę po otrzymaniu medalu... uciekł z podium i z szampanem w ręku pobiegł w kierunku swoich kibiców. Zmarzlik i trzeci tego dnia, Janusz Kołodziej świętowali więc tylko we dwójkę. – Niepotrzebne zgrzyty. Nie dopatrzyłem się niczego, o co Janowski mógłby mieć pretensje do Zmarzlika. Widać, że jest między tą dwójką zawzięta rywalizacja, ale ważne, żeby to rozgrywało się w atmosferze i wzajemnym szacunku – komentuje doświadczony menedżer Jacek Gajewski. – Oni doskonale wiedzą, że są swoimi największymi rywalami, więc to normalne, że będą pojawiały się pewne tarcia. Oby jednak sytuacja nie wymknęła się spod kontroli, bo przecież obaj powinni w październiku reprezentować nasz kraj w finale Speedway of Nations. Mam nadzieję, że sytuacja z Leszna szybko zostanie wyjaśniona i zamknięta – mówi były szkoleniowiec reprezentacji Polski, Marek Cieślak. Nerwy obu zawodników a zwłaszcza Janowskiego są zrozumiałe, bo wrocławianin jest obecnie pod dużą presją. – On wie, że jest w życiowej formie i musi to wykorzystać w mistrzostwach świata. Zmarzlik może być spokojniejszy, bo ma już medale we wszystkich kolorach. To będzie jego mała przewaga w tej wojnie nerwów – mówi Cieślak. MATP