Gola sezonu już znamy
Za nami dopiero piąta kolejka PKO BP Ekstraklasy, ale najładniejsze trafienie już widzieliśmy.
Yawa Yeboaha z Leo Messim dotąd łączyło głównie to, że mają wspólną fotografię. Wykonano ją, kiedy obecny piłkarz Wisły Kraków był jeszcze w szerokiej kadrze Manchesteru City, a Argentyńczyk ze swoją reprezentacją zawitał do Anglii. Od wczoraj wiślak może mówić, że strzelił gola w stylu gwiazdora PSG.
W 49. minucie meczu z Górnikiem Łęczna Yeboah zatańczył z piłką w polu karnym rywala tak, że pilnujący go Bartosz Rymaniak
kilka razy się obracał, aż w końcu wyłożył się na boisko. Ghańczyk jeszcze zwodem minął Serhija Krykuna i z bliska trafił do siatki. Pozostali obrońcy Górnika tylko stali i podziwiali akcję Yeboaha.
To w ogóle nie był dzień Rymaniaka, który miał wnieść do zespołu z Łęcznej spokój i doświadczenie, ale w niedzielę zupełnie nie sprostał zadaniu.
Ekipa Kamila Kieresia w poprzedniej kolejce zremisowała we Wrocławiu ze Śląskiem 0:0 m.in. dzięki zmianie ustawienia na 5-4-1. Spisała się obiecująco, ale po sobocie łęcznianie już wiedzą, że przed nimi jeszcze dużo pracy. I coraz mniej czasu. Dwa punkty w pięciu meczach, ostatnie miejsce w tabeli – to powoduje, że sytuacja beniaminka robi się coraz gorsza.
Wisła wygrała 3:1 po trzech meczach bez zwycięstwa i zyskała trochę spokoju. – Wróciliśmy na właściwą ścieżkę – powiedział po spotkaniu trener Białej Gwiazdy Adrian Gula. Słowak przyznał jednak, że jego drużyna mogła być bardziej skuteczna i ten element musi jeszcze szlifować. – Ale mimo to jestem zadowolony – podkreślił Gula. Kiereś był w innym nastroju. – Przewaga Wisły polegała na tym, że miała takich zawodników, jak Yeboah – mówił Kiereś. – Pretensje możemy mieć do siebie. W przerwie mówimy sobie, że mocno zaczynamy drugą połowę, a efekt jest taki, że ogrywa nas jeden piłkarz – dodał. GRU