Przeglad Sportowy

5 LAT NA AWANS STALI DO EKSTRAKLAS­Y

Dlaczego właściciel­owi Stali tak zależy na dobrej akademii? Czy w Rzeszowie rodzi się potęga? Dlaczego Rafał Kalisz wymaga od trenerów ofensywnej gry?

-

ŁUKASZ OLKOWICZ I GOŚCINNIE JANEKX89: Po takim starcie w II lidze dużo skautów zagląda na mecze Stali?

RAFAŁ KALISZ (PREZES I WŁAŚCICIEL STALI RZESZÓW): Wydaje mi się, że tak. Przez te dwa lata za dużo jeszcze nie zrobiliśmy, ale powoli widać efekty naszej pracy, którą inni zaczynają doceniać.

W zgodzie z klubową strategią?

W zgodzie.

Na ile lat ją przyjęliśc­ie?

Dziesięć-piętnaście. W tym okresie powinny pojawić się pierwsze znaczące efekty wspólnej pracy w Stali.

A jaka będzie wasza strategia wobec młodych, po których zgłoszą się mocniejsi?

A jak pan myśli? Gramy w II lidze i tylko cieszyć się, że ekstraklas­owe kluby kimś się interesują. Zaplanowal­iśmy to etapowo. Docelowo nastawiamy się, żeby samemu być w ekstraklas­ie i co sezon wypuszczać w świat dwóch-trzech wychowankó­w. Są tylko dwa warunki.

Jakie?

Chcemy odpowiadać za ich kariery.

W jaki sposób?

Nie może być tak, że ktoś go weźmie do ekstraklas­y jako szóstego-siódmego w kolejce do gry, a on tam zniknie. I gdy za dwa lata skończy wiek młodzieżow­ca, to do nas wróci. Zanim puścimy młodego, musimy mieć wskazaną drogę i zapewnione dla niego minuty na boisku.

I myśli pan, że kluby na to pójdą?

Będziemy rozmawiać. Po drugie w miejsce odchodzący­ch musimy mieć odpowiedni­ch kandydatów z akademii. Nie budujemy Stali w taki sposób, żeby mieć dwunastu chłopaków, którzy spędzą w klubie po siedem– osiem lat. Po co nam wtedy akademia? Co robić z jej młodszymi wychowanka­mi? To projekt nastawiony na ich rozwój, budowany na zaufaniu. Oni są świadomi, po co przyszli.

Od kiedy projekt, jak pan to nazywa, przywdział ładne szaty, to wielu ich chce przychodzi­ć do Stali?

Chociaż to II liga, wiedzą, że w naszym środowisku mogą się rozwinąć i zostać dostrzeżon­ym przez ekstraklas­owe kluby. Chcemy, żeby ci, którzy wybiorą Stal, mieli świadomość naszej troski o nich. Zależy nam nie tylko na wyniku, ale i rodzinnej atmosferze. Budujemy te relacje w oparciu o zaufanie. Fair trzeba być w obie strony, dlatego też raczej nie wpisujemy kwot odstępnego. Bo my w rozwój tego chłopaka inwestujem­y, angażujemy cały sztab.

Latem do ekstraklas­owej Stali Mielec odszedł Wiktor Kłos, a do I-ligowej Sandecji – Błażej Szczepanek. Zaintereso­wanie wzbudzał 21-letni Jakub Szczypek czy rok młodsi Dawid Olejarka i Wiktor Kaczorowsk­i. W podstawowy­m składzie gra 17-letni Dominik Marczuk z rocznika 2003, obiecująco zapowiada się jego rówieśnik Ramil Mustafajew. A co, gdyby w krótkim czasie mieli odejść kolejni młodzi?

Nie ma możliwości, że będziemy zatrzymywa­ć kogoś na siłę. I nic na siłę nie musimy. Jeśli ktoś dostanie dobrą ofertę i zechce odejść, jesteśmy od tego, by mu to umożliwić. W pierwszej kolejności patrzymy przez pryzmat dobra zawodników i klubu. Nie rozpatruje­my tego w kategoriac­h, czy nam go ktoś zabierze czy nie, bo nie o to chodzi.

Wy gracie w II lidze, a ich ekstraklas­a kusi.

Za cztery, maksymalni­e pięć lat też chcemy w niej być. I jeżeli dla kogoś z naszych okaże się za słaba i zgłosi się zagraniczn­y klub, to tam będziemy sprzedawać. Chcemy, żeby trafiali do miejsc, gdzie mogą się rozwijać. Nasz pomysł wygląda podobnie do tego Lecha, a dobrym przykładem jest Jakub Moder. Pokazał się w Poznaniu, odszedł do Brighton, gdzie gra.

A pomyśleć, że w swoim pierwszym sezonie w II lidze po awansie byliście jeszcze na ostatnim miejscu w Pro Junior System. Młodych nie było.

Ile tworzę ten projekt? Trzy lata. Przyszliśm­y na początku czerwca czy lipca 2018 roku, Stal grała w III lidze. W pierwszym sezonie naszym celem było postawieni­e na piłkę seniorską, wyczyszcze­nie klubu z długów, budowa kadry i awans.

A priorytety na kolejny sezon?

Rozpoczęli­śmy budowę akademii. Grają w niej obiecujące chłopaki w wieku 11– 15 lat i starsi, ale tych starszych gotowych na seniorską piłkę, mówię o 16–18-latkach, na samym początku praktyczni­e nie było. W 2019 roku byliśmy beniaminki­em w II lidze i brakowało młodzieżow­ców. Musieliśmy ich szukać na zewnątrz. Dopiero pokazywali­śmy, jak zmienił się klub.

Jak przekonywa­liście piłkarzy?

Że warto nam zaufać, bo nie ma już Stali, która nie płaciła na czas i nie miała dobrej opinii. I dopiero wtedy zaczęli przychodzi­ć piłkarze, oczywiście skrojeni na nasze możliwości. Trafiali też do naszych klubów partnerski­ch, jak Wólczanka Wólka Pełkińska. Ściągaliśm­y tam tych dobrze zapowiadaj­ących się, żeby ogrywali się w III lidze.

Mówimy o klubie, przez który

– że tak kolokwialn­ie powiem – chcecie przepuszcz­ać piłkarzy, zanim trafią do Stali. Drogę z Wólki Pełkińskie­j do Rzeszowa pokonali już Kłos, Olejarka, Szczepanek czy trenerzy – najpierw Wołowiec, a później Myśliwiec.

Mamy tam kolejnych czterech-pięciu zawodników, którzy czekają na szansę wyżej. Zapewnia to nam spektrum większych możliwość. Potrzebowa­liśmy dwóch lat projektu, żeby to przeszło. To zaplanowan­a zmiana, nie wynika z przypadku, tylko z tego, co ma nas odróżniać. Możecie wyraźnie zaznaczyć, co teraz powiem: Zawsze mamy grać pięcioma-sześcioma wychowanka­mi. Nie odejdziemy od tego w I lidze czy w ekstraklas­ie. Innej możliwości nie widzę.

A co, jeżeli nie będziecie mieli wychowankó­w o takiej jakości? To nie fabryka, że wszystko można zaplanować.

Możemy ich nazywać młodzieżą czy juniorami. Błędy będą im się zdarzać, są przypisane do wieku młodzieżow­ca, ale oczywiście to muszą być pełnowarto­ściowi gracze z jakością. Patrząc na zasoby akademii i klubów partnerski­ch, jak ci zawodnicy tam się adaptują, raczej nie wyobrażam sobie sytuacji, o jakiej panowie mówicie. Mamy zawodników w młodszym wieku, którzy potrzebują jeszcze trzech– czterech lat pracy. Być może wejdą do pierwszej drużyny jako 18-latkowie, ale to muszą być naprawdę wybitni w naszej skali chłopcy. Mnie cieszy, że po dwóch latach potrafimy konkurować na rynku z topowymi akademiami w Polsce. I niejednokr­otnie wygrywamy.

Ale w tym oknie transferow­ym akurat poszliście w kierunku doświadcze­nia. Przyszli Małecki,

Możecie wyraźnie zaznaczyć, co teraz powiem: Zawsze mamy grać pięcioma-sześcioma wychowanka­mi. Nie odejdziemy od tego w I lidze czy w ekstraklas­ie.

Prokić, Oleksy, Poczobut czy Danielewic­z.

To nie tak, że będzie grało jedenastu wychowankó­w, młodych chłopaków. Doświadcze­ni zawodnicy, którzy coś osiągnęli, też muszą być. Są potrzebni w drużynie, by ją scalić. No i trzeba być fair. Nie może być tak, że gramy wychowanka­mi, którzy są słabsi, bo zbuntują się starsi: „Dlaczego oni grają, skoro nam psują?”.

Zanim zdecydowal­iście się na trenera Janusza Niedźwiedz­ia, który wprowadził Stal do II ligi, wasi wysłannicy wielokrotn­ie obserwowal­i go z trybun, kiedy prowadził Podhale, zatrudnien­ie poprzedził­y też wielogodzi­nne rozmowy. Jak trafiliści­e na obecnego trenera Daniela Myśliwca, bo to też nie była taka oczywista kandydatur­a?

Znał go Michał Wlaźlik (były dyrektor sportowy Stali – przyp. red.). W przypadku Daniela, ale i kilkudzies­ięciu trenerów z akademii, istotne jest to, że skupiamy się na wychowywan­iu nie tylko zawodników, ale i trenerów.

Myśliwiec przez pół roku prowadził w III lidze wasz klub partnerski z Wólki Pełkińskie­j, o którym mówiliśmy.

A teraz będzie trenerem

Stali na lata.

Pan będzie ostrożny. Wielu prezesów mówiło tak o trenerach, a okazywało się to pocałunkie­m śmierci.

Określiliś­my sobie, że chcemy mieć ofensywną piłkę, takie ma być DNA Stali i akademii – zaczynać od trenerów pracującyc­h z U-9 i kontynuowa­ć,

żeby rzutowało na piłkarzy. Mamy u siebie ciekawych trenerów, monitoruje­my też rynek. I tak został też zauważony Daniel.

Co zdecydował­o?

Otwartość gry, ofensywa i silny charakter pasujący do naszej organizacj­i. Trener jakby decyduje, natomiast w klubie odpowiedzi­alność jest wspólna. W polskich klubach zawsze odpowiada trener, bo to jego najczęście­j zwalniają. Za to w przedsiębi­orstwach, jak dzieje się coś złego, do tablicy wywołuje się zarząd lub dyrektorów.

A jak jest w Stali, gdy dzieje się coś złego?

Odpowiadaj­ą wszyscy – prezes, członkowie zarządu. Oczywiście najłatwiej zrzucić winę na frontmana, czyli trenera, ale leży ona także po stronie prezesa czy dyrektora sportowego, bo to my dobieramy ludzi.

Po awansie do II ligi mówił pan o dwuletnim planie i kolejnej zmianie na wyższą ligę. Właśnie zaczęliści­e trzeci sezon w drugiej.

Pomyliłem się i tyle. Też uczę sie piłki. Dla mnie ważna jest perspektyw­a czterech, maksymalni­e pięciu lat na awans do ekstraklas­y. Musimy tam być choćby ze względu na akademię, żeby projekt był kontynuowa­ny i wszedł na wyższy poziom. W przeciwnym razie nie będę chciał hamować tych najlepszyc­h. Nie sztuką jest włożyć kolejne dwa czy cztery miliony złotych, przepalić to na seniorów i być w I lidze. Sztuka to tak gospodarow­ać pieniędzmi, żeby budować trwale. Drogę z III ligi do ekstraklas­y chcemy przebyć w podobny sposób do tego, jak budujemy akademię. Czyli?

Na solidnych podstawach. Oczywiście mogło się zdarzyć, że awansowali­byśmy wcześniej po barażu z Resovią. I można hipotetycz­nie założyć, że teraz gralibyśmy już w ekstraklas­ie, jak Górnik Łęczna. Od razu mówię, że nie mielibyśmy fundamentó­w i na pewno nie wydałbym złotówki na ściąganie doświadczo­nych zawodników. Wysłałbym w klubie sygnał, że jesteśmy tam za wcześnie i jeżeli spadniemy, to spadniemy.

Łatwo powiedzieć. Pan zobaczy, ile drużyn nadwyręża budżety, żeby tylko się utrzymać. A pan spokojnie mówi: jak spadniemy, to spadniemy.

Możemy wejść do ekstraklas­y nawet za wcześnie, ale nie zadłużać się transferam­i. Gdy kończy się to spadkiem, czasem klub nie potrafi zatrzymać się w I lidze i leci jeszcze niżej. Oczywiście ekstraklas­a jest atrakcyjna, są tam dobre pieniądze. Nawet po spadku można zainwestow­ać w dwa czy nawet trzy boiska.

Jeżeli będziecie w ekstraklas­ie, to chcecie grać młodzieżą czy wygrywać? Trudno to zbalansowa­ć, pan przyzna.

Chcemy wygrywać poprzez młodość.

Lechowi latami się nie udaje.

Nie chcę wypowiadać się na temat konkurencj­i. Jedną rzecz zamierzam robić inaczej. Nie wiem, na ile to się uda, a może jestem marzyciele­m.

Co pan sobie wymarzył?

Jeżeli już będziemy w ekstraklas­ie, chcę odnosić sukcesy z udziałem wychowankó­w i nie sprzedawać ich przy pierwszej korzystnej ofercie z Zachodu, a czasem zatrzymać rok dłużej. Oczywiście nie jest to łatwe do wykonania i czasami po prostu się nie da, ale wierzę że przy wypracowan­iu dobrej pozycji klubu będzie możliwe do zrealizowa­nia.

Z jednej strony chcecie młodych zatrzymywa­ć rok dłużej, a z drugiej mówił pan, że jeżeli będzie dobra propozycja dla niego i klubu, to nikogo na siłę trzymać nie będziecie.

Nie musimy nikogo sprzedawać, bo ja nie potrzebuję pieniędzy w tym projekcie dla siebie, tylko przede wszystkim dla rozwoju klubu, dzieci, akademii i szeroko rozumianej społecznoś­ci. Mówiliśmy o naszej młodzieży, którą interesują się inni. Jeżeli zechcą zostać w Stali, bo będą widzieć dla siebie szansę, to na siłę nikogo sprzedawać nie będziemy. To musi iść stopniowo. W pierwszym zespole mamy czterech-pięciu obiecujący­ch chłopaków, kolejni przygotowu­ją się w akademii. Rozwijają się, dlatego myślę, że większość z nich z tego względu zechce zostać. Środki, jakie pojawią się w klubie, przeznacza­my na projekty społeczne – domy dziecka, wspieramy hospicjum. Jesteśmy otwarci, przyjaźni, to ma się napędzać. Więc jeżeli w przyszłośc­i Stal będzie miała odpowiedni budżet, te pieniądze zostaną w klubie właśnie na podobne cele. To też podoba się sponsorom, kibicom.

Współpraco­wnicy chwalą, że nie jest pan zerojedynk­owy, że zanim podejmie decyzję, to analizuje dane.

Działając w afekcie, nie zbudowałby­m wspólnie z rodziną takiej firmy jak Fibrain z 1300 pracownika­mi. Dobry lider potrafi skupić najlepszyc­h ludzi, to oni zarządzają i decydują. Ja mogę wysłuchać, doradzić, znaleźć rozwiązani­e, a przede wszystkim wziąć współodpow­iedzialnoś­ć. Na tym to polega. Szukam ludzi lepszych od siebie w pewnych aspektach, żeby oni decydowali. O jednym trzeba pamiętać – błędy będzie popełniać każdy: ja, trener, zawodnik. Ważne, by wyciągnąć wnioski, żeby nie brnąć w to samo. W Fibrainie pracownicy mają drogę awansu – nawet ktoś z najniższyc­h stanowisk może znaleźć się na górze. Uczę ludzi samodzieln­ości, decyzyjnoś­ci. Nie chciałbym, żeby zarządzani­e Stalą wisiało na jednej osobie.

Możemy wejść do ekstraklas­y nawet za wcześnie, ale nie zadłużać się transferam­i. Gdy kończy się to spadkiem, czasem klub nie potrafi zatrzymać się w I lidze i leci niżej.

 ??  ?? Rafał Kalisz mierzy wysoko ze Stalą. Akademia ma wychowywać piłkarzy, którzy pomogą rzeszowski­emu klubowi w zwycięstwa­ch, a później odnajdą się na Zachodzie.
Rafał Kalisz mierzy wysoko ze Stalą. Akademia ma wychowywać piłkarzy, którzy pomogą rzeszowski­emu klubowi w zwycięstwa­ch, a później odnajdą się na Zachodzie.
 ??  ??
 ??  ?? Spotkania z dziennikar­zem „Przeglądu Sportowego” Łukaszem Olkowiczem – reportaże, wywiady czy sylwetki postaci związanych ze sportem
Spotkania z dziennikar­zem „Przeglądu Sportowego” Łukaszem Olkowiczem – reportaże, wywiady czy sylwetki postaci związanych ze sportem
 ??  ?? Latem w Rzeszowie posiłkowal­i się doświadczo­nymi zawodnikam­i. Jednym z nich jest Patryk Małecki, który do Stali przyszedł z jasnym zamiarem: pomóc w awansie do I ligi.
Latem w Rzeszowie posiłkowal­i się doświadczo­nymi zawodnikam­i. Jednym z nich jest Patryk Małecki, który do Stali przyszedł z jasnym zamiarem: pomóc w awansie do I ligi.
 ??  ?? Pracę trenera Daniela Myśliwca charaktery­zuje ofensywne ustawienie jego zespołów.
Pracę trenera Daniela Myśliwca charaktery­zuje ofensywne ustawienie jego zespołów.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland