JAK NIE UCZYMY SIĘ NA WŁASNYCH BŁĘDACH
Ciekawe rzeczy dzieją się ostatnio na polskim rynku transferowym – Legia sprzedaje Josipa Juranovicia do Celticu Glasgow, do Pogoni Szczecin wraca Kamil Grosicki. A gdzieś między tymi dwoma dużymi wydarzeniami sporą sensację wywołała informacja o odejściu 16-letniego bramkarza Portowców Marcela Mendesa-dudzińskiego do Benfiki Lizbona.
Przybycie Grosickiego i odejście Mendesa-dudzińskiego dotyczą tego samego klubu, dlatego chciałbym poświęcić kilka słów przede wszystkim tym dwóm transferom. Dla kibiców Pogoni, trenera Kosty Runjaica oraz całej drużyny to na pewno wielkie wydarzenie, bo niewątpliwie 33-letni „Grosik” będzie wzmocnieniem trzeciej drużyny ubiegłego sezonu. Zdumienie budzi kwota, rzekomo którą reprezentant Polski ma zarabiać w Szczecinie – mówi się o dwóch milionach złotych za sezon. Jeśli Grosicki pomoże Portowcom zająć czołowe miejsce w lidze, a może nawet powalczyć o mistrzostwo kraju, a potem Pogoń awansuje do fazy grupowej europejskich rozgrywek, to nikt nie będzie żałował wydanych pieniędzy. Mam nadzieję, iż szefowie klubu wkalkulowali taką ewentualność, że awansować się nie uda. Że budżet szczecińskiego klubu nie jest oparty na pieniądzach z tychże rozgrywek, jak to było na przykład w poprzednich sezonach w warszawskiej Legii.
Prezes i właściciel Dariusz Mioduski nie krył, że brak awansu nie był brany pod uwagę przy planowaniu budżetu i potem trzeba było szukać oszczędności. Mam także nadzieję, że – zachowując odpowiednie proporcje – Pogoń nie pójdzie drogą Barcelony (takie skojarzenie związane z podobnymi barwami) i nie popadnie w finansowe tarapaty. Na pewno potencjał i sportowy, i marketingowy w przybyciu Grosickiego jest duży i liczę, że uda się go odpowiednio wykorzystać. Oczekuję również, że Kamil zwiększy te mikroskopijne grono graczy powoływanych do reprezentacji Polski z klubów ekstraklasy.
Co do Grosickiego ma odejście Mendesa-dudzińskiego? Wiadomość o zainteresowaniu ze strony Benfiki i to na podstawie rekomendacji Jorge Mendesa, czyli jednego z najpotężniejszych agentów piłkarskich na świecie, odebrane było jako wielka sensacja i sukces. Oto bowiem kolejny dowód na to, jak świetna jest polska szkoła bramkarzy, bo tak wielki klub, tak wielki agent zadał sobie trudu, żeby pozyskać jednego z najbardziej utalentowanych, aczkolwiek nieoszlifowanych jeszcze, graczy tejże szkoły. Dla jednych był to powód do dumy, ale ja mam nadzieję, że szefowie Pogoni zrobili wszystko co w ich mocy, żeby zatrzymać ten diament u siebie. Że naprawdę nie było sposobu, żeby przekonać chłopaka i jego rodziców, iż na wyjazd jest za wcześnie. Bo dla mnie utrata tak utalentowanego i młodego zawodnika jest wielkim problemem, a nie powodem do dumy. Przypomnijmy, że Portugalczycy zapłacili za tę nadzieję polskiego bramkarstwa naprawdę drobne pieniądze, bo jedynie tak zwany ekwiwalent za wyszkolenie. Pogoń nic więc na nim nie zarobiła. I tu jest pies pogrzebany: z jednej strony w budżecie klubu na utrzymaniu będzie jeden z najdroższych i – nie oszukujmy się – mało już perspektywicznych graczy, z drugiej – Pogoń nie potrafi wykorzystać sportowego i finansowego potencjału utalentowanego bramkarza.
Mam nadzieję, że wizja gry o najwyższe krajowe cele nie przesłoniła szefom klubu realnych możliwości i finansowego bezpieczeństwa. Czy naprawdę nie dało się wygospodarować pieniędzy i przedstawić Mendesowi-dudzińskiemu i jego rodzinie sensownej wizji rozwoju w Szczecinie? Jeśli rzeczywiście mamy do czynienia z tak wielkim talentem, to trzeba było przytrzymać go w klubie jeszcze 2–3 lata, wypromować i dopiero sprzedać za kilka milionów euro. Byłaby to jakaś potencjalna finansowa poduszka, gdyż utrzymanie przez dwa lata Kamila Grosickiego będzie z pewnością sporym obciążeniem dla budżetu. Właściciele naszych ekstraklasowych klubów muszą zdać sobie sprawę, że inwestowanie w młodzież to żmudna, ryzykowna, ale jedyna droga zdrowego rozwoju.
Wpiątek Legia potwierdziła oficjalnie, że z klubem żegna się Josip Juranović. Reprezentant Chorwacji odchodzi do Celticu Glasgow za 3 miliony euro. Kibice Legii dyskutują, czy to odpowiednio wysoka kwota, czy Szkotom trafiła się świetna okazja. Wiadomo, średnia cena za reprezentanta Chorwacji jest dużo wyższa, a piłkarze z tego kraju są cenieni w Europie. Ja uważam, że Legia zrobiła całkiem niezły interes – sprowadziła przecież tego zawodnika z Hajduka Split za kilkaset tysięcy euro (mówi się o 300 lub 400), wypromowała i po roku „skasowała” prawie dziesięć razy więcej. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że marka polskich rozgrywek nie pomaga w uzyskaniu bardzo wysokich kwot. Gdyby Juranovicia sprzedawało Dinamo Zagrzeb, w grę wchodziłaby pewnie kwota trzy razy większa. Nie mogę pogodzić się i zrozumieć tylko jednego: dlaczego Legia nie wynegocjowała ze Szkotami pozwolenia dla Juranovicia, aby ten zagrał w rewanżowym meczu ze Slavią Praga. Legia uzyskała bardzo dobry wynik w spotkaniu wyjazdowym (2:2) i stoi przed dużą szansą awansu do grupy Ligi Europy, tymczasem pogarsza się sytuacja kadrowa. Chorwat strzelił pięknego gola, ale miałby lepszą okazję, by pożegnać się z Warszawą w jeszcze przyjemniejszych okolicznościach. Mieliśmy już kiedyś zamieszanie (i strzał w stopę), gdy w trakcie dwumeczu z Ajaksem do Chin przenosił się Miroslav Radović, teraz między tak ważnymi spotkaniami odchodzi Juranović. A mówi się, że najlepiej uczyć się na własnych błędach...