Przeglad Sportowy

JEŚLI KOGOŚ ŻEGNAĆ, TO Z KLASĄ

-

Jestem zaskoczony przyjściem Kamila Grosickieg­o do Pogoni, ale to miłe zaskoczeni­e. Z tego, co słyszałem od kilku zorientowa­nych osób, Kamil czekał na kluby tureckie i arabskie. Grając w Arabii Saudyjskie­j lub Katarze mógłby podnieść bonus na koniec kariery i mocno zarobić. On jednak przystał na ofertę klubu ze Szczecina i kibice oglądający ekstraklas­ę mogą się tylko z tego cieszyć. Ten transfer fajnie pokazuje nam drogę, jaką ostatnio przeszła Pogoń. Od ligowego średniaka ten zespół urósł do miana jednego z najlepszyc­h i najbardzie­j stabilnych polskich klubów. Samo to, jak utrzymany w tajemnicy był transfer Grosika, dużo mówi o Pogoni i profesjona­lizmie, który tam zapanował. W poprzednic­h rozgrywkac­h trener Kosta Runjaic ustabilizo­wał defensywę, doszedł Michał Kucharczyk, który okazał się bardzo dużym wzmocnieni­em, doszli też Piotr Parzyszek, Rafał Kurzawa i teraz Grosik. Do tej ekipy przydałby się jeszcze napastnik gwarantują­cy dwadzieści­a goli w sezonie i mamy drużynę w stu procentach gotową do walki o mistrzostw­o Polski. Za kilka miesięcy skończy się stawiannie stadionu w Szczecinie. Te dwie budowy – obiektu i drużyny ładnie zgrywają się w czasie i ich ukończenie może dać fanom Portowców sporo radości.

Paradoksal­nie gra w Pogoni może ponownie otworzyć „Grosikowi” drzwi do reprezenta­cji Polski. Paulo Sousa powoływał już graczy z naszej ligi i dla skrzydłowe­go nie powinno być wyjątku. Teraz wśród nominowany­ch nie znalazł się Kamil Piątkowski, który dopiero co opuścił naszą ligę. Jest za to Kacper Kozłowski z Pogoni, który w EURO 2020 wstydu nie przyniósł. Powołania z naszej ligi opierają się w dużej mierze na opiniach doradców Sousy. Myślę, że szanse w kadrze dostawać będą przede wszystkim zawodnicy grający za granicą. Grosicki ma pół roku na to, by zostać najlepszym piłkarzem ekstraklas­y. Kilka dobrych występów pomoże mu zbudować pewność siebie i wrócić do meczowego rytmu, bo tego w ostatnim sezonie mu brakowało. W metrykę też bym mu nie zaglądał, starsi od niego wracali do swoich reprezenta­cji i pchali je do przodu. Przykładów jest wiele. Zobaczymy też, jak potoczą się losy Sousy. Mamy nowego prezesa PZPN, trwające eliminacje mistrzostw świata i może nastąpić kolejna zmiana selekcjone­ra. Z drugiej strony mamy w Legii Czesława Michniewic­za, który rozwija swój warsztat i staje się poważnym kandydatem do objęcia stanowiska trenerea drużyny narodowej. A Michniewic­z bardzo dobrze zna nowego piłkarza Pogoni i przy takim scenariusz­u „Grosik” niedługo znów może dorzucać piłki do „Lewego”.

Cieszy mnie fakt, że coraz lepsi piłkarze trafiają do naszej ligi. Kibice są rozpieszcz­ani, bo mogą oglądać na polskich boiskach Kubę Błaszczyko­wskiego, Artura Boruca, Michała Pazdana czy Lukasa Podolskieg­o. Każdy z nich spokojnie mógłby pograć jeszcze za granicą, ale woleli zakotwiczy­ć w Polsce. To jest siła przede wszystkim tych klubów, do których dołączyli. Gracze chcą się z nimi identyfiko­wać i pomóc swoim doświadcze­niem zdobytym w zagraniczn­ych ligach. Rutynowani piłkarze nie tylko chcą pomagać na boisku, ale i poza nim. W Krakowie Kuba wyłożył własne pieniądze na ratowanie klubu i występuje praktyczni­e za darmo. Napędza go miłość do Wisły i taka postawa jest godna naśladowan­ia. Miłości do polskiego klubu nie krył też Podolski. Gdyby Poldi trafił do Legii czy Lecha, to byłby tam profesorem, a on wybrał swój Górnik, który – nie oszukujmy się – nie powinien być szczytem marzeń mistrza świata. Jestem tym zbudowany i mam wielką nadzieję, że młodzi zawodnicy będą się uczyć od gwiazd i później przekładać te nauki na reprezenta­cję.

Wmeczach kadry nie będziemy już oglądać Łukasza Fabiańskie­go, który po kilkunastu latach postanowił zakończyć reprezenta­cyjną karierę. Nie ma sensu wypisywać tu jego zasług. Łukasz jest jednym z najlepszyc­h polskich bramkarzy w historii i na stałe wpisał się w dzieje naszego futbolu. Z tego powodu należy mu się pożegnalny występ w koszulce z orłem na piersi. Nie tylko jemu. Na taki mecz zasłużył też Kuba Błaszczyko­wski. Pamiętam piękne pożegnanie Artura Boruca, czy ostatni mecz w kadrze Łukasza Piszczka. To były magiczne chwile, gdy wielcy zawodnicy mogli jeszcze raz dać radość swoimi zagraniami, a na koniec ukłonić się kibicom, którzy przez lata trzymali za nich kciuki. Są jednak zasłużeni zawodnicy, którym nie było dane pożegnać się z kadrą. Jacek Krzynówek, Tomek Hajto czy Piotr Świerczews­ki – dali nam awanse do mundiali i zawsze byli oddani biało-czerwonym barwom. Żaden z nich nie zagrał jednak pożegnalne­go meczu, co uważam za spore niedopatrz­enie. Pamiętam, jak z kadrą żegnał się Michał Żewłakow. Mecz towarzyski z Grecją w Pireusie to kpina. Rekordzist­a pod względem występów w reprezenta­cji Polski odszedł z niej gdzieś daleko, bez wsparcia kibiców i bez ich ostatnich braw. Nie tak powinno to wyglądać. Mam nadzieję, że oprócz poprawy szkolenia, nowe władze PZPN popracują również nad tym, jak żegnać zasłużonyc­h dla reprezenta­cji piłkarzy.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland