CZŁAPIĄ DO LIGI MISTRZÓW
Sevilla może jako ostatnia zapewnić sobie miejsce w Champions League, ale zmierza tam w tempie żółwia.
Choć w trakcie sezonu różnie to wyglądało, to ostatecznie miejsce w Lidze Mistrzów wywalczyły trzy największe potęgi Laliga: Real Madryt, Barcelona i Atletico, do których może dołączyć czwarta siła hiszpańskiej piłki ostatnich lat – Sevilla. Zagrozić jej ma szansę tylko lokalny rywal Betis, ale że Sevilla dysponuje lepszym bilansem bezpośrednich meczów, to do zapewnienia sobie miejsca w LM potrzebuje tylko punktu. Teraz gra na wyjeździe z Atletico, w ostatniej kolejce podejmuje Athletic Bilbao, z kolei Betis najpierw zmierzy się u siebie z Granadą, a kończy sezon wyjazdowym starciem z Realem. Na 81 możliwych kombinacji wyników, aż 80 daje awans Sevilli, a tylko jedna Betisowi. Sevilla ma więc nieporównywalnie większe szanse na Ligę Mistrzów od lokalnego przeciwnika, ale do tych rozgrywek zmierza w tempie żółwia. Zremisowała trzy mecze z rzędu, w tym dwa z broniącymi się przed spadkiem Cadizem i Mallorcą u siebie. Ale gorszy okres trwa już od dawna. W ostatnich dziesięciu spotkaniach wywalczyła tylko 12 punktów.
Wielka nieskuteczność
Największym problemem ekipy z Andaluzji jest nieskuteczność. W ostatnich trzech meczach tylko dwukrotnie pokonała bramkarzy, a od początku sezonu 51 razy, zdecydowanie najmniej z pierwszej piątki, choć ma drugi w Laliga po Barcelonie wskaźnik posiadania piłki
– 60,2 procent.
W ostatnim starciu z Mallorcą utrzymywała się przy futbolówce przez
72 procent czasu gry, a nie zdobyła żadnej bramki.
Najskuteczniejszy zawodnik, napastnik
Rafa
Mir ma na koncie dziewięć trafień, co daje mu 19. miejsce w klasyfikacji strzelców. Aż 12 klubów może pochwalić się zawodnikiem z lepszym dorobkiem. Jego główny konkurent w drużynie, Marokańczyk Youssef En-nesyri, który w zeszłym sezonie zdobył 18 bramek, w tym zupełnie się pogubił i strzelił tylko cztery gole, z czego trzy na początku rozgrywek. Potem doznał kontuzji, ale od lutego gra w miarę regularnie i tylko raz trafił do siatki. Jego rodak Munir El Hadadi zdobył tylko dwie bramki, a siedem ostatnich spotkań w całości przesiedział na ławce. W styczniu doszedł na zasadzie wypożyczenia skrzydłowy, ale mogący grać też na środku ataku, Anthony Martial, który miał się odbudować po słabym okresie w Manchesterze United. W Andaluzji idzie mu jednak równie źle, gola jeszcze nie strzelił, miał jedną asystę. Spośród skrzydłowych najczęściej do siatki trafiał Lucas Ocampos – sześć razy.
Totalny zawód
Na dodatek Sevilla z Atletico nie wygrała na wyjeździe w Laliga 12 meczów z rzędu, ostatnie zwycięstwo w lidze odniosła w 2008 roku, ale teraz remis ją pewnie zadowoli. Wystąpi jednak w osłabionym składzie. Erik Lamela pauzuje za kartki, Jesus Navas, Marcos Acuna i Papu Gomez w piątek nie trenowali z powodu urazów i ich występ jest wątpliwy. Jeśli nawet uda się utrzymać czwarte miejsce, to trener Julen Lopetegui nie może być pewien zachowania posady. Sevilla, mimo ostatnio słabej gry, w lidze zrealizuje cel, ale słabo wypadła na innych frontach. Nie wyszła z grupy w Champions League, w swojej ulubionej Lidze Europy odpadła już w 1/8 finału, podobnie jak w Pucharze Króla.