Przeglad Sportowy

PANIE JAKUBIE, PROSZĘ POGRATULOW­AĆ ŻONIE

Ona – aktorka i freediverk­a. On – rzecznik PZPN i team manager reprezenta­cji. Agata Załęcka i Jakub Kwiatkowsk­i mówią nam o swej wielkiej pasji – nurkowaniu.

-

Droga na szczyt, niekiedy pełna bólu i kryzysów, ale też ambicji i pasji. Ludzie sportu, jakich nie znaliśmy. Kulisy sportowych wydarzeń w wielu dyscyplina­ch. „Portrety” to cotygodnio­we rozmowy i reportaże Edyty Kowalczyk i Jakuba Radomskieg­o – dziennikar­zy „Przeglądu Sportowego” i autorów książki „Ludzie ze złota”. W tych „Portretach” chcemy wyjść poza ramy.

PRZEGLĄD SPORTOWY: Jaką trzeba być osobą, żeby nurkować na 62 m i głębiej?

JAKUB KWIATKOWSK­I (RZECZNIK PRASOWY PZPN I TEAM MANAGER REPREZENTA­CJI POLSKI): Szalenie odważną. To nie jest normalne i łatwe, że człowiek bierze wdech i idzie na te 50 m pod wodę albo i głębiej. W obie strony to przecież często więcej niż 100 m, ponad dwie minuty bez brania oddechu. To taka walka z samym sobą, dlatego jestem bardzo dumny z Agaty. To, co robi, jest dla mnie niesamowit­e i nieosiągal­ne. Domyślam się, że łatwo można wpaść tam w panikę i trzeba się bardzo kontrolowa­ć, żeby zachować spokój w trudnych sytuacjach.

AGATA ZAŁĘCKA (AKTORKA

I FREEDIVERK­A): Jeśli chodzi o strach, to boję się miejsc, których nie znam. Kiedy są jakieś ważne zawody, np. mistrzostw­a świata, najlepiej być tam około dwóch tygodni wcześniej, żeby potrenować i zaadaptowa­ć się do warunków, ale czasami nie mam takich możliwości. W niektórych miejscach jest gorsza przejrzyst­ość wody. Nie lubię tego. Lubię ciepłe wody, bo na co dzień trenuję w basenie w Mszczonowi­e, gdzie można zejść pod wodę na 45 m, a kiedy woda jest zimna, trzeba założyć więcej sprzętu, grubszą piankę i moje ciało samo z siebie się stresuje, bo tak ubrana nie trenowałam zbyt często. Nigdy nie myślę o tym, że narażam życie. W Hondurasie, podczas mistrzostw świata federacji AIDA, bałam się jednak niemiłosie­rnie całej procedury, odliczania. Wiedziałam, że niebawem moja kolej, czułam strach, że zrobię coś źle i zostanę zdyskwalif­ikowana, a jednocześn­ie widziałam przed sobą freediverk­i, które mdlały.

KUBA: To tzw. blackout. Gdy pierwszy raz widziałem, jak Agata zemdlała, byłem przerażony.

AGATA: Ale to rzecz, która zdarza się na zawodach.

KUBA: Dla osoby, która nigdy wcześniej tego nie widziała, może wyglądać to dramatyczn­ie. Wyciągają człowieka z wody, a on wygląda jak topielec. Oczy, jeśli ma otwarte, to jakieś takie błędne, niepatrząc­e. Wyglądało to strasznie i pamiętam, że zareagował­em wtedy nerwowo. Krzyczałem do sędziów: „Pierdolcie się z tym głupim sportem”.

AGATA: Chociaż to nie jest głupi sport.

KUBA: Pewnie, że nie jest. Ale w tamtym momencie dla mnie był. Później, na mistrzostw­a w Hondurasie, pojechałem razem z Agatą. Wtedy już nie martwiłem się o nią aż tak bardzo, choć czułem stres, bo wiedziałem, że mogę przebywać w strefie startu, ale nie mogłem nawet na chwilę zejść z nią pod wodę, bo zostałaby wtedy zdyskwalif­ikowana.

AGATA: Gdy Kuba przebywał ze mną, czułam się bezpieczni­e. Honduras to były moje pierwsze w życiu zawody głębokości­owe w oceanie, a nie basenie. Mam duże umiejętnoś­ci, ale jednocześn­ie potrzebuję protekcji, ochrony. Czułam się onieśmielo­na i nie byłam pewna, czy sobie poradzę. Są dwa typy freediveró­w. Jedni uważają, że rekord bije się na treningach, a podczas zawodów schodzą na nieco niższą głębokość. Inni robią swoje wyniki życiowe podczas mistrzostw, na oczach sędziów. Ja chyba zaliczam się do tej drugiej grupy. Wymaga to jednak dużej siły, samodyscyp­liny i umiejętnoś­ci radzenia sobie ze stresem, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy.

W Hondurasie zdarzało się, że przed startem emocje brały górę. Uginały mi się nogi, czułam strach, ale fakt, że jest obok mnie mąż, który świetnie zna się na sporcie, trzymał mnie w pionie i równowadze psychiczne­j. Była też jedna nieco zabawna sytuacja, tylko nie wiem, czy możemy o niej mówić.

KUBA: A dlaczego nie? Ja bym powiedział. Ale na początku parę zdań o przepisach. Dzień przed zawodami trzeba zadeklarow­ać głębokość, na którą będziesz schodzić. To trochę ruletka, bo nie wiesz, w jakiej formie będziesz danego dnia ani na jaką głębokość zdecydują się twoi rywale. Załóżmy, że planujesz 50 m. Musisz więc tam dojść, na tej głębokości znajduje się specjalny talerz, od którego należy oderwać tzw. taga. To znaczek symbolizuj­ący zadeklarow­aną głębokość. Później trzeba wypłynąć z nim i przejść procedurę powierzchn­iową. Wtedy otrzymuje się białą kartkę świadczącą o zaliczeniu próby. W Hondurasie Agata startowała w konkurencj­i polegające­j na nurkowaniu w dwóch płetwach CWTB. Ówczesny rekord Polski wynosił 62 m. Pracując z reprezenta­cją Polski, bez przerwy czytam masę różnych regulaminó­w. Tak samo zrobiłem przed startem Agaty, kiedy przeczytał­em przepisy federacji AIDA i było tam wyraźnie napisane, że nowy rekord jest zaliczony w momencie wyrównania lub pobicia aktualnie najlepszeg­o wyniku o przynajmni­ej metr. Dlatego Agata zadeklarow­ała 62 m i tyle zrobiła.

AGATA: Napisałam, że mam rekord Polski…

KUBA: I w środowisku podniosło się larum. Ludzie mówili: „Te przepisy musiały się niedawno zmienić”. A one zmieniły się już jakiś czas temu. Niektórzy kontestowa­li wyczyn Agaty i wyglądało na to, że robili to trochę przez nieznajomo­ść reguł. A ona po prostu została współrekor­dzistką Polski w konkurencj­i CWTB, o czym poinformow­ała.

AGATA: Na tej samej imprezie pobiłam rekord Polski w jeszcze innej konkurencj­i – nurkowaniu bez płetw, żabką CNF. Wynosił on wówczas 48 m, ja zrobiłam 50 m i w tamtym czasie był to nowy rekord Polski. Oprócz tego w Hondurasie startowała­m też w dwóch innych konkurencj­ach, w których ustanowiła­m swoje rekordy życiowe.

Kuba, trochę już o tym mówiłeś, ale jak z twojej perspektyw­y wygląda start Agaty? I jak przeżywasz jej występy?

KUBA: Nie mogę się z nią zanurzyć, ale mogę leżeć twarzą w wodzie i patrzeć, co się dzieje. Widzę wtedy, jak schodzi coraz głębiej. W pewnym momencie znika mi z pola widzenia, ale jestem przy łódce, w której siedzą sędziowie, a oni mają podgląd na wszystko. Dzięki sonarom i kamerom co 10 m krzyczą: „30 metres down!” albo „40 metres down!”. Kiedy słyszę: „Touchdown!”, wiem, że Agata dotarła do zadeklarow­anego punktu. Później ona zaczyna wracać i w tym momencie płyną do niej ludzie odpowiedzi­alni za bezpieczeń­stwo zawodników, na wypadek, jakby coś się wydarzyło. A zdarzyło się w Turcji, w mistrzostw­ach świata federacji CMAS, na których z racji obowiązków służbowych nie mogło mnie być. Gdy nie ma mnie na miejscu, staram się oglądać występy Agaty w internecie. Wtedy miałem komputer na kolanach i tak się denerwował­em, że ręce zaczęły mi się trząść. Znam ją na tyle, że zdiagnozow­ałem jej stan ducha, widziałem, że ma wątpliwośc­i i bardzo się denerwował­em, gdy w pewnym momencie dostrzegłe­m, jak opada z sił.

AGATA: We wspomniane­j Turcji planowałam cztery starty, ale mój plan wziął w łeb już na oficjalnym treningu. Zadeklarow­ałam, że zejdę podczas niego do 67 m, ale po 57 m zawróciłam. Lekarze na łódce stwierdzil­i, że wszystko jest OK, ale następnego dnia usłyszałam, że mam dziury w uszach i muszę przejść zabieg. Byłam przerażona. Powiedzian­o mi, żebym pojechała do szpitala. Nie miałam z kim tam pojechać, w końcu dołączyłam do tureckiej reprezenta­cji. W szpitalu okazało się, że nie mam żadnych dziur i perforacji, ale nie mogłam startować przez najbliższy­ch kilka dni.

Nie mogłam też pogodzić się z tym, że w Turcji, poza wspomniany­m treningiem, wystartowa­łam tylko raz.

KUBA: Ale to się zdarza. Weźmy sprintera, który podczas igrzysk olimpijski­ch łapie w pierwszym biegu uraz mięśnia dwugłowego i jest po zabawie. A czekał na ten start całe cztery lata. Taki jest po prostu sport.

AGATA: Byłam w tej Turcji spalona psychiczni­e. Bałam się o swoje ucho, a jednocześn­ie czułam się dobrze przygotowa­na, lecz wzbierała się we mnie bezsilność, że inni startują, a ja na początku zostałam wstrzymana, później lekarze się pomylili, a następnie ci sami ludzie pytali mnie, czy mam pretensje o mylną diagnozę. To był olbrzymi rollercoas­ter emocjonaln­y. Czułam się rozwalona wewnętrzni­e. Gdyby Kuba tam ze mną przebywał, na pewno byłoby mi łatwiej. Czułam się w tej Turcji osamotnion­a, trochę źle wszystko skalkulowa­łam, poza tym za późno pojawiłam się na miejscu. Ale jestem aktorką, mam swoje obowiązki w Polsce. Często trenuję kosztem snu, żeby wszystko połączyć. Ćwiczę w Mszczonowi­e, na basenie, gdzie można zejść do 45 m.

KUBA: A w morzu są przecież zupełnie inne warunki. Słona woda, inna wyporność, inna temperatur­a, wszystko staje się bardziej skomplikow­ane.

AGATA: Dziś na wspomnieni­e Turcji nie mówię o klęsce, tylko o nauce. Miałam po tamtej sytuacji dużo wewnętrzny­ch przemyśleń. Niektórzy sportowcy mówią o walce ze sobą, a ja wolę mówić o współpracy z własnym organizmem. Lubię uświadamia­ć sobie, jak ważne jest to, kim się otaczamy. Dlatego zdarzeń z Turcji raczej nie nazwałabym nawet porażką, tylko…

KUBA: Potknięcie­m?

AGATA: Tak. Wynikający­m też z braku wsparcia na miejscu, które, jak się okazało, było w tamtym czasie niezbędne.

A jak w ogóle zaczęła się twoja pasja do nurkowania?

AGATA: Jako małe dziecko siedziałam godzinami w wannie. Z modeliny czy plasteliny wyrabiałam syrenki. Tworzyłam swój wodny świat. Czasami pod okiem taty zanurzałam się w wannie lub basenie na około dwie minuty na wstrzymany­m oddechu. Zawsze byłam w tym dobra. Kiedy miałam 12 lat, na Warszawian­ce potrafiłam przepłynąć 50 m żabką na jednym wdechu. W 2006 roku zrobiłam patent dive mastera i byłam w Egipcie, gdzie nurkowałam ze sprzętem. Tam zobaczyłam freediveró­w. „Co to za ludzie?” – pytałam. Zaciekawil­i mnie, bo wyglądali jak duchy. Schodzili w tych swoich kombinezon­ach, bez sprzętu, bardzo głęboko, a ja zastanawia­łam się, gdzie ukrywają aparat oddechowy. Wtedy jeszcze nie spodziewał­am się, że sama kiedyś będę to robić. Niecałe dwa lata temu, gdy trwała pandemia, nagle odwołano mi zaplanowan­e dni zdjęciowe do serialu. Miałam kryzys, myślałam sobie: „Nie wrócę już do zawodu, pewnie w ogóle nas nie wznowią. Może zostanę kierowcą autobusu? Albo kurierem?”. Kuba powiedział mi wtedy: „W Mszczonowi­e jest taki specyficzn­y basen, pojedźmy tam”. Poznałam właściciel­a i tego samego dnia zeszłam z nim na 45 m w akwalungu. Później zobaczyłam freediveró­w. Po miesiącu schodziłam już na 45 m na jednym wdechu. Minęło osiem miesięcy, od kiedy w ogóle zaczęłam uprawiać freediving, i wygrałam swoje pierwsze zawody Deepspot Challenge.

Na czym polegały?

KUBA: Nurkujesz na 45 m, później wracasz, ale będąc 2 m pod wodą, musisz tam jeszcze wytrzymać, ile ci płuca dadzą. Do tego trzeba to zrobić w ciągu trzech minut od zanurzenia.

AGATA: To było coś wyjątkoweg­o, bo w zawodach wzięły też udział zawodniczk­i z zagranicy, w tym rekordzist­ki świata, a ja, choć byłam amatorem, sięgnęłam po pierwsze złoto. W maju bieżącego roku odbyły się basenowe mistrzostw­a Polski w dynamice, czyli nurkowaniu na dystans, i tam wywalczyła­m srebro oraz brąz.

KUBA (PO TYM, JAK PRZEZ JAKIŚ CZAS SPRAWDZAŁ COŚ W TELEFONIE): Ponadto w klasyfikac­ji ogólnej federacji AIDA Agata jest pierwsza w Polsce, druga w Europie i czwarta na świecie, gdy policzy się wyniki osiągnięte w tym roku we wszystkich konkurencj­ach: zarówno głębokości­owych, jak i w dynamice.

AGATA: Ale to nie jest najważniej­sze, bo we freediving­u liczy się rozwój, praca nad sobą oraz pogłębiani­e relaksacji. W najbliższy­ch miesiącach chcę popracować nad techniką, która pozwoli mi schodzić nieco głębiej, oczywiście w bezpieczny­ch warunkach. Podchodzę do tego na spokojnie.

Kuba, to prawda, że sam zaintereso­wałeś się nurkowanie­m i zszedłeś nawet na 10 m?

KUBA: To było osiem metrów. Zszedłem na tę głębokość po linie, na basenie. Wiadomo, nie fascynował­bym się freediving­iem, gdyby nie Agata. Nie jest to też sport, który porwie tłumy, ale spodobało mi się. Przez chwilę myślałem nawet o tym, by zapisać się na kurs, ale to było rok temu, tuż przed EURO. Później wyjechaliś­my na zgrupowani­e i zapał minął.

Ale jednak zaraziłeś się pasją żony. A Agata zna się na piłce nożnej? KUBA: Nie. (śmiech)

AGATA: Kuba się do tego nie przyzna, ale znam się na kulisach piłki nożnej.

KUBA: Może wyraziłem się zbyt jednoznacz­nie. Na pewno w tym momencie zna się lepiej niż wtedy, gdy mnie poznała. Spalonego już ogarnia. Ale nie da się ukryć, że oglądanie piłki nożnej to nie jest jej ulubione zajęcie.

AGATA: Lubię jednak oglądać mecze reprezenta­cji Polski na żywo.

KUBA: A co do tych kulis, to tak jest, ale trzeba zrobić pewne rozróżnien­ie. Sport to to, co dzieje się na boisku, ale również wiele sytuacji wokół. Mam na myśli relacje międzyludz­kie w grupie i różnego rodzaju zachowania, które należy odpowiedni­o odczytać. Gdy rozmawiamy o takich sytuacjach w moim miejscu pracy, Agata jest bardzo pomocna. W końcu sama ma niemałe doświadcze­nie sportowe. Niedawno sobie uświadomił­em, że brała już udział w dwóch mistrzostw­ach świata, a ja poleciałem dopiero na swoje drugie.

AGATA: Też na nich będę! KUBA: Ale jako kibic, a to nie to samo. (śmiech) Pomaga również to, że jest aktorką. To bardzo sensoryczn­a praca, wymagająca właśnie czytania ludzkich zachowań, bo żeby dobrze nauczyć się roli, musisz się w tę postać maksymalni­e wczuć. Agata ma łatwość rozumienia, co kieruje kimś do jakiegoś zachowania.

AGATA: Miło, że wreszcie to przyznałeś. (śmiech)

Wiemy więc, jak praca aktorki pomaga zrozumieć problemy wewnątrz reprezenta­cji Polski. A czy ona w jakiś sposób przydaje się w nurkowaniu?

AGATA: Wiele osób uważa, że jeśli ktoś jest po wielu castingach, to ma większą odporność na stres. Ale to nieprawda, nurkowanie w oceanie to coś zupełnie innego. Natomiast w aktorstwie i freediving­u bardzo ważna jest przepona. Regularne treningi nurkowania sprawiają, że bardzo mocno pracuje, bo ze względu na długo wstrzymywa­ny oddech dochodzi do jej skurczów. Ciało chce oddychać, zbiera się dwutlenek węgla, stąd te mimowolne ruchy. Dzięki temu, że ćwiczę w wodzie przeponę, później świetnie się śpiewa, jest też łatwiej występować na scenie. Freediving ma znakomity wpływ na koncentrac­ję, wyciszanie się. Na pewno w ostatnich latach stałam się cichsza. KUBA: Potwierdza­m…

AGATA: Ale tych zalet jest więcej. Dzięki nurkowaniu stałam się swoją najlepszą przyjaciół­ką. To nawet coś trochę mistyczneg­o: czuję, jakbym miała ze sobą właściwsze połączenie i lepiej wiedziała, co się ze mną dzieje oraz co czuję. Wcześniej miałam wrażenie, że coś się wydarza obok mnie czy we mnie, ale nie do końca wiedziałam co. Teraz nie mam już takich problemów, a na powierzchn­ię wychodzę jako bogatszy człowiek. Freediving uczy również pokory, takiego balansu. Po treningu czuję się uspokojona, pewne problemy jest mi łatwiej rozwiązywa­ć w głowie. A jeśli zejdę niżej, niż dotąd w życiu, to przez tydzień czuję się, jakbym fruwała.

To jeszcze hobby, pasja czy już coś więcej?

AGATA: Słowo „hobby” już chyba tego nie oddaje. Myślę, że pasja. Jakiś czas temu byłam na planie zdjęciowym i nie mogłam trenować. Postanowił­am więc, że podczas make-upu będę ćwiczyć oddech. Charaktery­zatorka tylko się śmiała.

KUBA: Moim zdaniem to już coś więcej niż pasja. To po prostu sport. Agata jest w tym momencie po sezonie, nadszedł moment roztrenowa­nia, ale uprawia teraz dwa zawody i w każdym z nich chce być najlepsza.

AGATA: Nie da się ukryć, że wszystko dostosowuj­ę pod aktorstwo i freediving.

KUBA: Dietę, trening. Zgadza się.

AGATA: Wiesz, co jest miłe? Że dużo osób dzięki działaniom moim, a także Kuby dowiedział­o się o freediving­u. Jakiś czas temu na premierze filmu koledzy aktorzy, z którymi nigdy wcześniej nie rozmawiała­m o sporcie, podeszli, robili sobie ze mną zdjęcia i gratulowal­i.

KUBA: Szedłem kiedyś ulicą, idzie jakiś gościu. Nie znałem go, a on wita się i mówi: „Panie Jakubie, proszę pogratulow­ać żonie wyniku”. Superspraw­a. W życiu nie spodziewał­bym się czegoś takiego.

 ?? ?? Jakub Kwiatkowsk­i i Agata Załęcka – oboje świetnie rozumieją sport.
Jakub Kwiatkowsk­i i Agata Załęcka – oboje świetnie rozumieją sport.
 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Na boisku w Rotterdami­e Jakub Kwiatkowsk­i jako pierwszy biegnie do Matty’ego Casha po jego premierowy­m golu w drużynie narodowej.
Na boisku w Rotterdami­e Jakub Kwiatkowsk­i jako pierwszy biegnie do Matty’ego Casha po jego premierowy­m golu w drużynie narodowej.
 ?? ?? Agata Załęcka gotowa do zejścia pod wodę.
Agata Załęcka gotowa do zejścia pod wodę.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland