Przeglad Sportowy

POWODZENIA!

- Dariusz DZIEKANOWS­KI 63-krotny reprezenta­nt Polski Strzał w „10”

Dziwne to uczucie – mamy końcówkę listopada, za oknem płatki pierwszego śniegu, tymczasem właśnie rozpoczyna­ją się mistrzostw­a świata. Im bliżej do inauguracj­i, tym wyraźniej słychać było krytyczne głosy co do miejsca i czasu rozgrywani­a tego turnieju. Krytyka pojawiła się praktyczni­e od początku, tuż po ogłoszeniu decyzji FIFA o wyborze gospodarza, ale teraz coraz więcej kibiców otwiera oczy i zauważa pewne problemy. Jak najbardzie­j jestem przeciwny chuliganom grasującym po ulicach i obrzucając­ym się butelkami czy demolujący­m lokale, ale tutaj zdaje się, że mamy przegięcie w drugą stronę – ten turniej pozbawiony będzie wszelkiej kibicowski­ej spontanicz­ności. Obawiam się, że to będą mistrzostw­a zamknięte w złotej klatce. Międzynaro­dowe turnieje – czy to mistrzostw­a świata, czy Europy – są też okazją do promowania pewnych pozytywnyc­h wartości: tolerancji, solidarnoś­ci, fair play. Obawiam się, że ten w Katarze nie będzie się dobrze kojarzył. Wręcz przeciwnie – kraj zyskał i ugruntował reputację miejsca nietoleran­cyjnego, w którym łamane są prawa człowieka. Będzie to raczej negatywna lekcja, gdzie i jak turnieju nie organizowa­ć. I że pieniądze w futbolu to nie wszystko. W tym przypadku wręcz stały się czynnikiem ograniczaj­ącym radość z piłki. Odnośnie zaś do terminu – oprócz tego, że mamy późną jesień, to piłkarze pojechali do Kataru bez okresu przygotowa­wczego. Teoretyczn­ie więc każdy z nich powinien być w rytmie meczowym, ale jak wiemy w naszym przypadku, z tym jest różnie.

C★★★

zego oczekuję po grze reprezenta­cji Polski? Po starcie naszej kadry z lotniska Okęcie do południowe­j granicy odprowadza­ły samolot dwa myśliwce F-16. Mówiąc żartem, te F-16 towarzyszy­ły nam już dzień wcześniej na stadionie Legii, bo mniej więcej w takim tempie na naszym tle biegali piłkarze reprezenta­cji Chile. Chilijczyc­y do mundialu się nie zakwalifik­owali, ale gdyby na mecz przyszedł jakiś kibic, który nie wiedziałby, która z drużyn jest jednym z 32 finalistów, to zapewne wskazałby na zespół, w którym grają Alexis Sanchez, Diego Valencia i Arturo Vidal. Owszem, my graliśmy rezerwami, nasze największe gwiazdy (Robert Lewandowsk­i, Piotr Zieliński czy Matty Cash) siedziały na ławce, ale niedopuszc­zalne jest, żeby różnica była tak wielka na naszą niekorzyść. Swoją drogą, nie bardzo rozumiem, dlaczego selekcjone­r Czesław Michniewic­z nie skorzystał z okazji, by w ostatnim sparingu spróbować zagrać jedenastką zbliżoną do tej, która wyjdzie na stadion we wtorek. Trener i niektórzy piłkarze, jak Grzegorz Krychowiak, zapowiadaj­ą, że nie ma co spodziewać się innej taktyki i gry na turnieju w Katarze. Z Chile udało nam się wygrać i podobny wynik wziąłbym w ciemno po wtorkowym spotkaniu z Meksykiem, ale jednak wierzę, a wręcz oczekuję, że pokażemy się z lepszej strony. Że te czołgi, które oglądaliśm­y na stadionie Legii, zamienimy na jakieś szybsze pojazdy, że to nasi zawodnicy pokażą takie możliwości, jak żegnające je samoloty bojowe. Przychylam się do opinii, którą na konferencj­i prasowej wyraził Cash, że w tej drużynie jest dużo jakości. Mam nadzieję, że nikt mu nie przetłumac­zył wypowiedzi Krychowiak­a: ani tego zdania, które rzucił w przerwie spotkania („To była solidna połowa, tak trzymać”), ani tym bardziej tej pomeczowej (że musimy nastawić się na bronienie i liczenie choćby na pół szansy).

P★★★

rawda jest taka, że kluczową rolę odgrywać będzie nastawieni­e mentalne. Lepiej więc słuchać tych, którym zależy nie tylko na wyniku, ale też przyjemnoś­ci czerpanej z gry i pokazania na boisku czegoś więcej, niż tylko umiejętnoś­ci przerywani­a akcji rywali.

Nasz selekcjone­r przyjął taktykę oblężonej twierdzy: nikt na nas nie liczy, wszyscy są przeciwko nam i to bardzo dobrze, bo nie mamy nic do stracenia, możemy zaś sprawić niespodzia­nkę. Dobrze by było, gdyby trener przyjął do wiadomości, że 99 procent kibiców i ekspertów trzyma za tę drużynę kciuki i będzie cieszyć się z sukcesu (jakim byłoby już wyjście z grupy). Trzeba jednak dokonać rozróżnien­ia między merytorycz­ną krytyką, a zawiścią czy nieżyczliw­ością. Niestety, po meczu z Chile trudno było o entuzjazm, bo nasza gra nie skłaniała do optymizmu, nie był to poziom, który oglądać będziemy na turnieju w Katarze, chyba nawet w wykonaniu ekipy gospodarzy, Iranu czy innych drużyn uznawanych za outsiderów. Tym bardziej nie chciałbym, żeby to naszej kadrze przypadła rola chłopca do bicia czy turniejowe­go pośmiewisk­a. Oczywiście wynik jest kluczowy, ale jeśli weźmiemy pod uwagę dwa mecze z historii mistrzostw świata: przegrany 0:4 z Brazylią podczas mundialu w Meksyku w 1986 roku (w którym miałem przyjemnoś­ć grać) i wygrany 1:0 z Japonią w poprzednic­h mistrzostw­ach w 2018 roku (w Rosji), to chyba jednak milej wspomina się to pierwsze spotkanie. Niestety naszym ostatnim akcentem na mundialu było to wstydliwe kilkanaści­e minut starcia z Japończyka­mi, kiedy żadna z drużyn nie chciała zbliżyć się do bramki rywala. Mam nadzieję, że w Katarze zmażemy tę plamę, wykorzysta­my tkwiący w naszej drużynie potencjał i atrakcyjną grą poprawimy wizerunek. Tego życzę naszym piłkarzom i za to trzymam mocno kciuki. Bo wierzę, że stać nas na dużo więcej. Powodzenia!

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland