4 WNIOSKI PO MECZU Z MEKSYKIEM
1. KLĄTWA LEWEGO TRWA
Gdyby Lewandowski podszedł do rzutu karnego w innych okolicznościach, pewnie nikt by się nie martwił, że do siatki nie trafi. To przecież jeden z najskuteczniejszych wykonawców rzutów karnych na świecie. Strzałami z 11 metra doprowadzał do rozpaczy wielu bramkarzy. Wypracował technikę, która zawodziła go bardzo rzadko. We wtorek sytuacja była jednak inna. Przecież nieco ponad dwa tygodnie temu nie trafił z „wapna” w klubowym meczu Barcelony. A przede wszystkim – z Meksykiem graliśmy w mistrzostwach świata. Mówienie o klątwach to często dorabianie ideologii, ale coś w tym jest, że Lewy znów zawodzi na wielkim turnieju. Kapitan Biało-czerwonych wywalczył karnego siłą woli, za co należy go pochwalić. Tyle że później zmarnował pierwszego od 12 lat karnego w narodowych barwach. A za to trzeba go ganić.
2. BEZ ZASŁONY DYMNEJ
Przed meczem ze Szwecją Czesław Michniewicz zadbał o to, żeby wyjściowy skład Polaków za żadne skarby świata nie przedostał się do mediów. W swoich działaniach był na tyle zapobiegawczy, że z PZPN wyszła do dziennikarzy nieoficjalna prośba, by ci wręcz kolportowali niewłaściwe zestawienie. Miało to służyć wyższemu celowi – zmyleniu trenera Skandynawów przed starciem o wejście na mundial. Właściwy skład ostatecznie i tak przed meczem wypłynął, ale sprzeczne informacje pewnie pokrzyżowały szyki Janne Anderssonowi. Tym razem zasłony dymnej nie było. Sprawdziły się przecieki o możliwości gry czwórką w obronie, choć do tej pory Michniewicz preferował raczej trójkę. Na boisko po raz pierwszy obok siebie w czteroosobowym bloku defensywnym wyszli Kamil Glik i Jakub Kiwior.
3. ZA WCZEŚNIE OZŁOCONY
Nagroda Golden Boy Web, powszechne pochwały, cmokanie ze strony samego Jose Mourinho, trium w europejskim pucharze – to rzeczywistość Nicoli Zalewskiego w ostatnich miesiącach. O tym, że nie przystaje ona do aktualnej formy 20-latka, mówiło się już mniej. Już przed meczem z Meksykiem wiedzieliśmy, że Zalewski może mieć problemy w obronie. Piłkarz Romy był jednak na tyle niemiłosiernie ogrywany przez rywali, że Michniewicz zdjął go już w przerwie. Tak on, jak i my wszyscy za wcześnie ozłociliśmy Golden Boya.
4. SZCZĘSNY NIE ZAWIÓDŁ
Proszę się przyznać, komu z państwa w 28. minucie przeleciały przed oczami wszystkie sytuacje, w których Szczęsny nie popisał się na wielkich turniejach? Czerwona kartka w meczu otwarcia Euro 2012. Cztery lata temu – do spółki z Grzegorzem Krychowiakiem i Janem Bednarkiem irracjonalny błąd, który przesądził o porażce z Senegalem. A przed rokiem pechowa interwencja w spotkaniu ze Słowacją, zakończona samobójczym trafieniem naszego bramkarza. Szczęsny nie lubi, gdy mu się to wypomina, i w sumie nie ma w tym nic dziwnego. We 28. minucie konfrontacji z Meksykiem bramkarz Juventusu stanął na wysokości zadania. Instynktownie zatrzymał zagraną do Jesusa Gallardo piłkę i utrzymał Polskę w grze. Piłkarze El Tri wyraźnie się rozkręcali, a bramka jeszcze by ich napędziła. Podobnie było w drugiej połowie, przede wszystkim po strzale Henry’ego Martina. Po meczach ze Szwecją i wrześniowym z Walią w Lidze Narodów pewne było, że Polska potrzebuje pewnego bramkarza, by odnieść jakiś sukces. Wojciech Szczęsny swoją formę do Kataru dowiózł. Czekamy na kilku innych piłkarzy.