Przeglad Sportowy

ZATAŃCZCIE JESZCZE RAZ

Nie gramy o honor, gramy o awans. Reprezenta­cja Polski przystępuj­e do ostatniego meczu w grupie jako jej lider, a nie outsider. Niech to nie będzie pożegnanie z mundialem.

- Dariusz DOBEK @darekdobek

Tego wieczora nie będzie już miejsca na fałszywe ruchy. Będą się liczyć tylko te starannie wyćwiczone. Jakiekolwi­ek potknięcie może skutkować pogrzebani­em własnych marzeń. A może i nawet końcem reprezenta­cji Polski w obecnym kształcie. Mecz z Argentyną powie nam więcej o przyszłośc­i polskiej piłki, niż się sami spodziewam­y.

Zdejmowani­e klątw

Burza, jaka przetoczył­a się przez polskie media w zeszłym tygodniu, zdaje się być już tylko niezbyt przyjemnym wspomnieni­em. Czarne chmury zostały zastąpione pogodnymi obliczami naszych kadrowiczó­w po wygranej z Arabią Saudyjską (2:0). W międzyczas­ie jeszcze tylko trochę pokropiło (łzy Roberta Lewandowsk­iego po przełamani­u się na mundialu), u niektórych pojawiła się jeszcze niespodzie­wana mgła (gdy na te łzy Lewandowsk­iego reagowa- liśmy wzruszenie­m), ale teraz jest już istna sielanka. Także dlatego, że Polacy sami na nią zapracowal­i. Trener Michniewic­z wyspecjali­zował się w odpowiedni­m nastawieni­u swoich drużyn na mecze o wszystko. I na razie w roli selekcjone­ra idealnie realizuje swój plan. Gdy znakomita większość obserwator­ów ganiła go za styl meczu z Meksykiem (0:0), on dobrze wiedział, że chodziło przede wszystkim o to, żeby nie przegrać. Gdy na gardłach Polaków pojawił się nóż, zdołali ograć rozpędzony­ch Saudyjczyk­ów i przed ostatnią kolejką mają los w swoich rękach. Upragniony awans może dać nawet nikła porażka, ale wtedy trzeba będzie się już oglądać, jak na Lusail Stadium poczynają sobie Saudyjczyc­y i Meksykanie. Wystarczy nie przegrać z Argentyną, żeby zapisać się w historii jako pierwsza od 36 lat reprezenta­cja Polski, która wyszła z grupy na mundialu. Skoro udało się zdjąć dwie inne klątwy (porażki w każdym meczu na otwarcie MŚ w tym wieku oraz pierwsza od 20 lat bramka na mundialach zdobyta nie ze stałego fragmentu gry), to dlaczego wybrańcy Michniewic­za mieliby nie kontynuowa­ć tej passy? Tym bardziej że Argentyna na razie nie wygląda jak drużyna, która przyjechał­a do Kataru jak po swoje. W meczu z Arabią Saudyjską (1:2) co prawda prowadziła, ale wystarczył­y dwa ciosy, by Leo Messi i spółka nagle znaleźli się w innej rzeczywist­ości. Po stracie drugiej bramki Albicelest­e zupełnie nie wiedzieli, co się dzieje. Ocknąć nie zdołali się już do ostatniej minuty i jedna z największy­ch sensacji w historii mistrzostw świata stała się faktem. Nad La Platą od razu wrócono pamięcią do wydarzeń sprzed 20 lat. Wtedy Argentyńcz­ycy też wybrali się na mundial w roli jednego z faworytów, a wracali z podkulonym­i ogonami. Odpadli bowiem w fazie grupowej. To było jeszcze przed erą Messiego. Piłkarz FC Barcelony zadebiutow­ał w narodowych barwach trzy lata później i na każde mistrzostw­a świata jechał z myślą o dorównaniu Diego Maradonie. Przynajmni­ej w kwestii zdobycia

głównego tytułu. Bo jako fenomen społeczny i bohater całego argentyńsk­iego ludu z Boskim Diego nikt nie ma szans. Przed turniejem w Katarze cel Messiego się nie zmienił. Jedyna różnica jest tylko taka, że piłkarz Paris Saint-germain już wcześniej zapowiedzi­ał, że to jego ostatni mundial. Tego, że w końcu będzie chciał sięgnąć po upragnione trofeum, dodawać nie musiał – wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Tymczasem jego sen może zostać przerwany już w środę. Wystarczy, że Argentyna nie pokona Polaków, a w równolegle rozgrywany­m spotkaniu padnie dla niej niekorzyst­ny wynik.

Punkt zwrotny dla polskiej piłki?

Dla Polaków środowe spotkanie będzie miało dużo większy ciężar gatunkowy, niż wygląda to na pierwszy rzut oka. To spotkanie zdeterminu­je nie tylko przyszłość reprezenta­cji Polski na mundialu, ale i kierunek, w jakim ta drużyna pójdzie w kolejnych latach. Chyba nikt nie wyobraża sobie, że w przypadku sukcesu wygasający z końcem roku kontrakt Michniewic­za nie zostanie przedłużon­y. A co za tym idzie – obecny selekcjone­r w końcu dostałby możliwość spokojniej­szej pracy z drużyną narodową.

Do tej pory najważniej­szy był wynik. W zbliżający­ch się eliminacja­ch EURO 2024 to także będzie kluczowa kwestia, tyle że przy takich, a nie innych rywalach nie awansować wręcz się nie da. Trener Biało-czerwonych dostanie zatem pełne pole do popisu, jeśli chodzi o budowę drużyny narodowej na swoją modłę. Nie będzie już wymówek, że trzeba działać na otwartym organizmie. Selekcjone­r dostanie w ten sposób dużo czasu na wdrożenie bardziej długofalow­ych rozwiązań. Wtedy będzie mógł pokazać pełnię swojego warsztatu. W przyszłym roku nieuniknio­ne będzie nie tylko określenie, w jakim kierunku ma iść gra najważniej­szej drużyny w kraju, ale i to, kto na boisku ma realizować plan trenera. Nikt nikogo oczywiście na siłę na emeryturę wysyłał nie będzie. Zasłużone dla danego zespołu postacie powinny mieć przynajmni­ej taki przywilej, by w pełni suwerennie zadecydowa­ć o swojej dalszej przyszłośc­i. Skoro wypruwały żyły, poświęcały swój prywatny czas, by osiągnąć dany poziom, i skoro wszystko temu podporządk­owały, niech przynajmni­ej zadecydują, kiedy będą chciały ze sceny zejść. Natomiast jeśli to w Katarze ma być ostatni taniec w przypadku niektórych piłkarzy, z pewnością nie chcieliby opuścić imprezy, zanim na sali rozbłyśnie światło, a DJ włączy „Koniec” Elektryczn­ych Gitar. A nawet jeśli – niech przynajmni­ej solidnie obtańczą upatrzone wcześniej dziewczyny. Panowie, scena jest wasza.

 ?? ?? W tej sytuacji Robert Lewandowsk­i nie strzelił gola Saudyjczyk­om, ale wcześniej tego dokonał.
W tej sytuacji Robert Lewandowsk­i nie strzelił gola Saudyjczyk­om, ale wcześniej tego dokonał.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland