5 WNIOSKÓW PO MECZU Z ARGENTYNĄ
1. URODZONY POD SZCZĘŚLIWĄ GWIAZDĄ
Czesław Michniewicz jest szczęściarzem – to widać było w klubach, nie inaczej jest w reprezentacji. Awans do 1/8 finału może nie był spektakularny, trudno mówić o planie, gdy niewiele brakowało, by ostatecznie liczyły się żółte kartki, lecz najważniejsze mamy – pierwszy raz od 1986 roku Polacy wyszli na mundialu z grupy. Czy mieli szczęście? Mieli – trudno inaczej nazwać fakt, że Jakub Kiwior dwukrotnie wybijał piłkę sprzed bramki, a Leo Messi po raz ostatni nie wykorzystał w reprezentacji karnego w listopadzie 2019 roku. A może raczej mieli nie szczęście, a Szczęsnego.
2. TURNIEJ IMIENIA SZCZĘSNEGO
Wojciech Szczęsny jest podczas mundialu niesamowity. W Katarze bramkarz Juventusu rozgrywa turniej życia. Tyle było psioczenia na jego postawę podczas poprzednich kilku mistrzostw, tym razem jest on absolutnym bohaterem Biało-czerwonych. Świetnie zagrał w meczu z Meksykiem, fenomenalnie bronił z Arabią Saudyjską – nie tylko obronił rzut karny, ale zaliczył jeszcze kilka znakomitych interwencji. W środę znów wzniósł się na wyżyny. Kiedy sędzia uznał, że faulował Leo Messiego (bardzo wątpliwy był to faul), Szczęsny uśmiechnął się z politowaniem, wszedł do bramki i znów był górą! Nie dał się pokonać temu, którego wszyscy obawiali się najbardziej. Nasz bramkarz był niepokonany już przez siedem meczów z rzędu – było widać, że Szczęsny jest w mistrzowskiej formie, takiej, jakiej na mistrzostwach potrzebowaliśmy. Niestety na początku drugiej połowy skapitulował, potem po raz drugi. Seria się skończyła, ale nie zmienia to faktu, że jest bohaterem narodowym.
3. CEL NADRZĘDNY WYKONANY
Wyjściowy skład wskazywał na to, że Czesław Michniewicz nie chce ograniczać się do obrony. Dwóch napastników miało być sygnałem, że nie zaparkujemy autokaru we własnym polu karnym, nie powtórzymy spotkania z Meksykiem. I faktycznie na początku tak było – wysoki pressing, Robert Lewandowski podał do Krystiana Bielika przed pole karne, ale ten uderzył bardzo słabo. Niestety ta odwaga z przodu szybko znikła, po pierwszym kwadransie Polacy całkowicie się cofnęli, by realizować nadrzędny plan – nie stracić zbyt wielu goli. Na szczęście się udało, to wystarczyło, by awansować!
4. NIE SZUKAJMY JUŻ LEWEGO OBROŃCY
Lewa obrona miała być naszą piętą achillesową – obsadzenia tej pozycji baliśmy się najbardziej. I choć w spotkaniu z Argentyną Bartosz Bereszyński bezbłędny może nie był, ale na przestrzeni całego turnieju okazuje się, że nie musimy dłużej szukać, drżeć o to, że tą stroną będzie szło największe zagrożenie. Od pierwszego spotkania z Meksykiem pokazywał, że jest w życiowej formie (co biorąc pod uwagę fatalny sezon jego klubu, mocno zaskakuje). W każdym meczu gra na niezwykle wymagających rywali, w środę nie było inaczej. Zszedł, bo brakowało mu już sił. Ale dopóki je miał, był bardzo pewny. Zostawmy mu lewą stronę, nie szukajmy dalej.
5. LEWANDOWSKI W CIENIU
To nie jest na razie turniej Roberta Lewandowskiego i taki być nie może. Taktyka, jaką stosuje Czesław Michniewicz, nie sprzyja naszemu kapitanowi, który jak reszta drużyny, przez cały mecz musi harować w obronie. Cel uświęca jednak i środki, i w tym wypadku ambicje. Najważniejsze napastnik Barcelony już zrobił – trafił do siatki na mistrzostwach świata. A teraz może cieszyć się z awansu – tego na swoich kartach też nie miał. Przy tej taktyce raczej nie ma szans zostać jedną z gwiazd mundialu, ale przynajmniej nie wraca po trzech meczach do domu.