O pas UFC z pupilem Kadyrowa
Czeczeński tyran obdarowuje luksusowymi autami i chlubi się „wychowaniem” Magomieda Ankalajewa, rywala Jana Błachowicza.
Już sam fakt, że w pojedynku o mistrzostwo świata UFC wagi półciężkiej, do którego dojdzie 10 grudnia w Las Vegas, Jan Błachowicz będzie się mierzył z rywalem występującym pod rosyjską flagą, może budzić pewne wątpliwości w związku z tym, co od 24 lutego dzieje się na Ukrainie. Nie jest to oczywiście wina polskiego wojownika. Bo to jego pracodawca, amerykański potentat MMA, w żaden znaczący sposób nie zareagował na wojnę wywołaną przez Rosję – w odróżnieniu od działaczy wielu światowych federacji sprawujących pieczę nad poszczególnymi dyscyplinami, którzy wykluczyli z rywalizacji zawodników z kraju agresora. Skoro tak, nie tylko Polacy, ale i kibice sportów walki z naszej części świata, a szczególnie Ukraińcy, zapewne mocniej zacisną kciuki za Błachowicza. A na jego zwycięstwie będzie im zależało, tym bardziej że Magomied Ankalajew to ulubieniec Ramzana Kadyrowa. Tyran, który rządzi Czeczenią od 2007 roku, ochoczo wysyła na wojnę swoje jednostki wspierające armię Putina. A w ciągu ostatnich miesięcy buńczucznie i prostacko groził też Polsce.
Błachowicz ostro o wojnie
– Podchodzę do tej walki czysto sportowo. Chodzi w niej o to, by wygrać. Polityka to bardzo brudna rzecz. I nie chcę jej mieszać ze sportem. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tego robić. Choć w przypadku tej walki nie trzeba się też oszukiwać: dodatkowej motywacji, czytając między wierszami, nie muszę szukać – powiedział nam Błachowicz niedługo przed wylotem do USA (23 listopada) na bitwę z Ankalajewem. Wtedy jeszcze nie wiedział, że mistrz świata Jiři Prochazka dozna poważnej kontuzji barku, wobec której – jak na sportowca przystało – Czech podejmie decyzję o rezygnacji z tytułu. A w konsekwencji otworzy to szansę rywalizacji o wakujący pas przed 39-letnim Polakiem (był już czempionem w latach 2020–21, wygrał dwie walki o to trofeum) i 30-latkiem z dagestańskiej Machaczkały. Błachowicz wyraźnie zaznaczył, że nie chce, aby jego pojedynek z Ankalajewem zyskiwał dodatkowy ciężar polityczny. Tym bardziej że Ankalajew w żaden sposób nie prowokuje go do negatywnych wypowiedzi. Stanowisko cieszynianina na temat brutalnej agresji Rosji na Ukrainę jest natomiast jednoznaczne. – Na pewno czuję, że nasz region świata będzie mnie wspierał i liczył na moje zwycięstwo. Zrobię wszystko, by tak się stało. To, co dzieje się na Ukrainie,
złe. Armia rosyjska morduje i gwałci ludzi. Trudno nazwać ich żołnierzami, po prostu trzeba powiedzieć wprost: są terrorystami i zbrodniarzami wojennymi. Ale nie drążmy dalej. Moje zdanie na ten temat jest znane. Przede mną walka, chcę ją stoczyć, cieszyć się ze zwycięstwa i wrócić do domu. Wierzę, że wygram – zaznaczył Błachowicz.
Ankalajew rzeczywiście nie daje pretekstu, by zarzucić mu popieranie zbrodni Rosjan czy „kadyrowców” na Ukrainie. O przywiązaniu do czołowego zawodnika UFC wagi półciężkiej nie zapomina z kolei Kadyrow. Tak gratulował mu w sieci lipcowej wygranej: „Rosyjski wojownik UFC i wychowanek klubu Achmat odniósł zwycięstwo nad reprezentantem USA Anthonym Smithem (...). Cieszę się z wygranej naszego dzielnego zawodnika, który wyróżnia się skromnością, cierpliwością, rozsądkiem, trzeźwym i prawidłowym spojrzeniem na życie. Jestem pewien, że czekają go kolejne sukcesy i głośne zwycięstwa”.
W gościach u Kadyrowa
Zanim Ankalajew pobił Smitha (było to jego dziewiąte zwycięstwo z rzędu, obecnie jest trzeci w rankingu, tuż za Polakiem), a cztery miesiące wcześniej Brazylijczyka Thiago Santosa, wojownik z Republiki Dagestanu był gościem Kadyrowa. 3 grudnia 2021 roku w Groznym rządzący twardą ręką Czeczenią od 14 lat i oskarżany o liczne zbrodnie satrapa wydał przyjęcie na cześć wojowników
MMA. Po jego pratajmy, wej stronie zasiadł Ankalajew, a po lewej inny czołowy zawodnik UFC, tyle że wagi półśredniej Chamzat Czimajew. Były śpiewy i tańce. A po imprezie trzech zawodników – Ankalajew, Czimajew i Rustam Kerimow – otrzymało kluczyki do luksusowych aut marki Mercedes. Do ich wręczenia Kadyrow oddelegował szefa swojej ochrony Abuzajda Wismuradowa (na nim też ciążą międzynarodowe sankcje za zbrodnie), którego w 2014 roku uczynił w Groznym zarządcą klubu sportów walki Achmat, a w 2020 roku wicepremierem. „Chcę wyrazić szczerą wdzięczność Ramzanowi Achmatowiczowi. Dziękuję za troskę i zainteresowanie, to bardzo cenne. Prezent odbieram nie tylko jako wyraz zwrócenia na mnie uwagi, ale i chęć zapewnienia mi wygody, atmosfery radości!” – napisał Ankalajew w internecie, dołączając swe zdjęcie w roli szczęśliwego posiadacza auta.
Nie był to zresztą pierwszy mercedes podarowany Ankalajewowi przez reżim, a oficjalnie przez „Regionalny fundusz społeczny imienia bohatera Rosji Achmata Kadyrowa”. Magomied dostał taki samochód już jesienią 2017 roku, gdy po dwóch latach walk dla groźnieńskiej organizacji WFCA (World Fighting Championship Akhmat – późniejsze Absolute Championship Akhmat) podpisał kontrakt z UFC. A jego drugi bój w oktagonie, w którym znokautował Marcina Prachnię, spod klatki w Moskwie we wrześniu 2018 roku oklaskiwał nie kto inny jak właśnie Kadyrow. Tradycyjny wywiad przeprowadzany ze zwycięzcą Magomied zakończył okrzykiem „Achmat Sila!”, demonstrując przywiązanie do klubu despoty, którego nazwa (tak jak zespołu piłkarskiego z Groznego) pochodzi od imienia ojca Ramzana, dawnego prezydenta Czeczenii. Achmat Kadyrow zginął w zamachu w 2004 roku, a kilka lat wcześniej dogadał się z Kremlem w trakcie II wojny czeczeńskiej, otrzymując wsparcie Moskwy w zamian za lojalność.
Przyjaźń czy tylko zależność?
I choć Ankalajew do ostatnich walk szykował się już w USA, to w Groznym nadal traktuje się go jak swojego, nazywając „wychowankiem” (tak naprawdę jego sportowa droga zaczęła się w Dagestanie), a nieraz po prostu zawodnikiem BK Achmat. Magomied zaś z tych zażyłych relacji się nie wycofuje. Często zakłada stroje z logo klubu Kadyrowa lub wspomina o nim w internetowych wpisach. Zapytaliśmy Błachowicza, czy taki stan rzeczy zmienia coś w jego podejściu do walki i czy dostarcza mu jeszcze większej motywacji. – Pamiętajmy, że każdy medal może mieć dwie strony. Czy Ankalajew naprawdę jest zaprzyjaźniony z Kadyrowem? Tego nie wiem – odpowiada były, a być może także przyszły mistrz świata UFC. I rozwija myśl: – Pamięjest że Ankalajew pochodzi z tamtego regionu. Nie wiem, jak jest naprawdę. Jeśli faktycznie wspiera reżim Kadyrowa, to musi wiedzieć, że współpracuje ze zbrodniarzem, mordercą, porywaczem. I również ma krew na rękach. Chyba jest tego świadomy. Jednak jeśli mówimy o zaproszeniu (na przyjęcie – przyp. red.), które przyjął... Tam panują realia, których nie znamy. Nie wiemy, czy nie było to zaproszenie z gatunku tych, których nie można odrzucić. Bo w innym wypadku mogą znaleźć cię gdzieś tam... Każdy medal ma dwie strony i do końca nie wiemy, jak jest – zaznacza.
Tyran wybiela się poprzez sport
Kadyrow od dawna realizuje starą taktykę różnej maści dyktatorów. Próbuje pozować na lidera, z którym lubią bywać gwiazdy, także wybitni sportowcy, a przy okazji chce odwracać uwagę świata od swojej tyranii. Tylko pod koniec listopada Grozny odwiedziły sławy UFC Kamaru Usman, Justin Gaethje i Henry Cejudo, a wielu innych bratało się z Kadyrowem wcześniej. W Czeczenii był zarówno Mike Tyson, jak i Floyd Mayweather jr, piłkarze Ronaldinho i Mohamed Salah (ten akurat przy okazji mundialu w Rosji, bo właśnie w stolicy republiki bazę treningową miała reprezentacja Egiptu) czy aktorzy Jean-claude Van Damme i Steven Seagal. Obserwatorzy nie mają wątpliwości, że sponsorowany przez satrapę BK Achmat, jak i cała działalność Kadyrowa w sportach walki to przedłużenie wpływów jego reżimu. Zresztą nawet klub został uznany przez Amerykanów za podmiot, z którym nie wolno prowadzić interesów. Jednak dla UFC nie ma to najwyraźniej znaczenia, że go reprezentuje choćby Ankalajew. Nie jest też problemem fakt, że nowy mistrz wagi lekkiej tej organizacji Islam Machaczew zaraz po tym, jak 22 października zdobył tytuł, pofatygował się nigdzie indziej, tylko na spotkanie z Kadyrowem. Identycznie parę miesięcy wcześniej postąpił bokserski mistrz świata kategorii półciężkiej Artur Beterbijew, choć przecież na potrzeby potyczki z Joem Smithem „ukryto” go pod kanadyjską flagą... Nam zaś pozostaje trzymać mocno kciuki za Błachowicza, by triumfalnej wizyty gdzieś w połowie grudnia Kadyrowowi nie złożył także Ankalajew.