Czy Ramirez zawróci Wisłę?
Nieoczekiwany ruch pogrążonej w kryzysie Białej Gwiazdy – klub powierzył funkcję dyrektora sportowego Kiko Ramirezowi.
Hiszpan pod Wawelem jest dobrze znany. W przeszłości prowadził Wisłę przez rok – od 5 stycznia do 10 grudnia 2017 roku. Dał się zapamiętać przede wszystkim z udanych transferów, jakie wówczas przeprowadzili krakowianie. Były to jeszcze czasy, gdy Wisła plasowała się w górnej części tabeli Ekstraklasy – tzw. grupie mistrzowskiej. Sezon 2016/2017 zakończyła na niezłym szóstym miejscu. Przypomnijmy, że Ramirez stracił pracę po przegranym 0:1 meczu z Wisłą Płock, choć drużyna nie była pogrążona w jakimś gigantycznym kryzysie. Hiszpan był opłacany przez krakowian jeszcze przez niemal rok, formalne rozwiązanie kontraktu nastąpiło dopiero 15 października 2018 roku.
Nigdzie nie zagrzał miejsca
Od czasu jego poprzedniej misji pod Wawelem minęło pięć lat. Co w tym czasie porabiał Ramirez? Po rocznych „wakacjach”, w połowie stycznia 2019 objął stanowisko w Sabadelli, ale prowadzenie hiszpańskiego Iv-ligowca okazało się kompletnym niewypałem – pracował tam tylko dwa i pół miesiąca. Później na pięć miesięcy przeniósł się do greckiego Xanthi. Kolejny jego rozbrat z ławką trenerską trwał blisko osiem miesięcy. Ostatnio pracował w hinduskiej Odishy, z którą rozstał się na początku tego roku. Jak na dłoni widać zatem, że Ramirez po odejściu z Krakowa nigdzie na dłużej nie zdołał zagrzać miejsca. Poza Grecją nie były to również zbyt poważne piłkarsko miejsca (IV liga hiszpańska oraz Indie). Na kolana nie rzucała również średnia punktów zdobywanych na mecz. Wszędzie była ona niższa niż wypracowane w Wiśle 1,42 pkt (w Sabadelli to wstydliwe 0,64).
Wiara w nos do transferów?
Skąd zatem pomysł na come back Ramireza pod Wawel? Wydaje się, że jedynym racjonalnym argumentem jest wiara w to, że Hiszpan nie zatracił zdolności w wyszukiwaniu piłkarskich perełek na hiszpańskim rynku. Choć pracował w Krakowie niespełna rok, był autorem kilku naprawdę niezłych jak na polskie realia transferów. To za jego kadencji pod Wawel trafili m.in.: Carlitos, Jesus Imaz, Ivan Gonzalez, Pol Llonch czy Zoran Arsenić. Jego angaż jasno zdaje się nakreślać kierunek, w którym Wisła przede wszystkim szukać będzie wzmocnień przed rundą wiosenną. Pośrednio potwierdzają to w krakowskim klubie. – Tak naprawdę w sporcie ryzyko jest zawsze, niezależnie od obszaru, w którym podejmowane są decyzje. Postawiliśmy na Kiko Ramireza, wierząc w jego umiejętności i pozytywną współpracę. Wcześniejsze dobre ruchy transferowe, które obroniły się na ligowych boiskach, rzeczywiście miały wpływ na podjęcie pracy z Hiszpanem. Dążyliśmy do tego, aby nawiązać współpracę z osobą umiejącą nie tylko odpowiadać za pozyskiwanie zawodników, ale także czuwać nad pionem sportowym klubu – przekazała nam Karolina Kawula, rzecznik prasowa Wisły.
„Przed nami pracowita zima, musimy być precyzyjni w swoich sportowych wyborach. Umowa została zawarta do końca sezonu i po jego zakończeniu wspólnie podejmiemy decyzję dotyczącą dalszej współpracy” – dodał w oficjalnym komunikacie prezes Wisły Jarosław Królewski.
Wciąż są szanse na awans
Piłkarze Wisły w miniony piątek (2 grudnia) rozpoczęli miesięczny okres roztrenowania. Do zajęć powrócić mają 3 stycznia. Jeszcze w czasie mundialu krakowianie zdążyli zagrać jedno spotkanie sparingowe, remisując 1:1 z ekstraklasową Stalą Mielec. Planowane było jeszcze starcie z Górnikiem Łęczna, ale ze względu na intensywne opady śniegu zostało odwołane.
Wisła margines błędnych wyborów wyczerpała jesienią i chcąc zawalczyć o awans, w rozpoczynającej się 11 lutego rundzie rewanżowej, musi wrócić do dyspozycji z początku rozgrywek. Mimo katastrofalnej serii 11 meczów bez wygranej na boiskach I ligi krakowianie wciąż nie stracili realnych szans na udział w barażach. Do szóstej Arki Gdynia tracą tylko cztery punkty. Jeśli jednak gra drużyny Radosława Sobolewskiego się nie poprawi, krakowianie nie na żarty będą musieli oglądać się na strefę spadkową. Na razie mają nad nią bezpieczne dziewięć punktów przewagi, ale pod uwagę brać trzeba, że ostatni ligowy mecz wygrali... 20 sierpnia. Pod Wawelem 3:0 pokonali Skrę Częstochowa. – Musimy być skuteczni w działaniach i w budowaniu drużyny, jeśli chcemy myśleć o powrocie na najwyższy szczebel rozgrywkowy w kraju – nie mają wątpliwości w Wiśle.