Rozczarował mnie rezultat Lecha, ale gra – nie
Raków nie będzie wygrywał wszystkiego do końca i Kolejorz jest w stanie go dogonić, lecz nie może gubić punktów jak w Mielcu – mówi Marek Rzepka.
Drużyna Lecha pokazała duży potencjał. W pierwszym meczu rundy wiosennej Filip Szymczak potwierdził, że umie coraz więcej. Podobał mi się występ Ba Louy. Wiedziałem, że on umie grać w piłkę, ale w końcu walczył, brał ciężar na siebie. Nie był takim olewusem jak jeszcze kilka miesięcy temu przed kontuzją – komentuje pierwsze spotkanie Kolejorza w rundzie wiosennej Marek Rzepka, były reprezentant Polski i piłkarz tego klubu, z którym trzykrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, dwa razy Superpuchar, a w 1988 roku sięgnął także po Puchar Polski.
CEZARY KOLASA: Za nami inauguracja rundy wiosennej. Lech pojechał do Mielca, był nastawiony na zwycięstwo, ale ostatecznie punkty zgubił.
MAREK RZEPKA: Już przed spotkaniem czułem mały niepokój ze względu na pierwszy mecz w rundzie po bardzo długiej przerwie. Wiadomo, że sparingi nigdy nie oddają tego, co rywalizacja w lidze o punkty, gdzie dochodzi stres. Miałem więc obawy i one się trochę potwierdziły. Uważam jednak, że Lech w Mielcu nie rozegrał złego meczu, ale nie spodziewałem się aż tak dobrze przygotowanej Stali. Trzeba otwarcie przyznać, że Adam Majewski zrobił kawał dobrej roboty ze swoją drużyną, ten zespół naprawdę porządnie gra w piłkę, a wysoka lokata w tabeli nie jest przypadkowa. Stal prezentuje fajny futbol, jej piłkarze są dobrze przygotowani motorycznie. Kolejorz rywalizował przeciwko niezłej drużynie.
Wróćmy do mistrzów Polski, którzy podobali mi się w tym spotkaniu. Stworzyli sobie sytuacje, nie wykorzystali ich, ale uważam, że podejście do meczu było należyte. Chłopcy nie potraktowali go na luzie. Była walka, szybka gra. Podobało mi się to. Brakowało oczywiście dokładności w ostatnich piłkach, skuteczności, ale jest nieco pozytywów. Najgorsze jest jednak to, że Lech stracił punkty. Jechał po trzy, wrócił z jednym. Mogło być lepiej.
Niektórzy kibice Lecha byli źli na sędziego Pawła Raczkowskiego. Doszukał się pan jakichś jego błędów?
Powtórki je rozwiewają, bo oczywiście na żywo, na pierwszy rzut oka, można było inaczej patrzeć na pewne sytuacje. Nieuznana bramka – linię robi VAR, więc tego nie oszukamy. Karny? Kruk trącił piłkę. Gdyby jej nie dotknął, mówilibyśmy o ewidentnej jedenastce, ale było to wybicie... Sytuacja na styk. Gdyby gwizdnął karnego i go nie anulował, nikt by nie miał do niego pretensji. Nie doszukiwałbym się wielkich błędów sędziego. Były dwie sytuacje stykowe, ale nie sądzę, żeby arbiter rażąco się mylił.
Lech ma jedno zaległe spotkanie. Obecnie traci trzynaście punktów do liderującego Rakowa Częstochowa. Wierzy pan w obronę tytułu?
Co prawda przed rundą wiosenną wierzyłem w odrobienie strat, ale żeby do tego doszło, trzeba wygrywać. Mimo poprawnej gry w Mielcu należy wykorzystywać nadarzające się okazje i wyrywać komplety punktów. W przypadku zwycięstwa sytuacja byłaby inna. Lech odrobiłby dwa oczka do Rakowa, miał w perspektywie mecze z Miedzią, które trzeba wygrać: zaległe wyjazdowe i następnie u siebie. Jeśli chodzi o ekipę Marka Papszuna, byłem przekonany, że nie zwycięży z Wartą i to się potwierdziło. Zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, ma przewagę, lecz nie dominuje tak bardzo, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Trzeba popatrzeć, ile meczów zespół z Częstochowy wygrał w ostatnich minutach. Miał trochę szczęścia, ale przede wszystkim pokazywał zażartą walkę do końca o komplet punktów.
Jestem przekonany, że Raków nie będzie wygrywał wszystkiego na wiosnę, dlatego szkoda, że w Mielcu Lech tylko zremisował. Po cichu liczyłem na odrobienie strat wiosną, ale głośno o tym nie mówiłem, bo faktycznie różnica jest znacząca. Gdyby Kolejorz wygrał w Mielcu, po kilku dniach nikt by nie pamiętał, że było ciężko na boisku. Liczyłby się tylko wynik. Mam nadzieję, że nie będzie żadnego usprawiedliwienia po najbliższym spotkaniu z Miedzią. Oglądałem spotkanie legniczan z Radomiakiem i miałem wrażenie, że to inny poziom rozgrywkowy. Inny mecz, inne tempo, wszystko inne. Mam nadzieję, że Lech pojedzie do Legnicy i zwycięży spokojnie. Ostrzy pan sobie zęby na wiosenne mecze Lecha z czołówką ligi? Nie tylko z Legią i Rakowem, lecz także Widzewem i Pogonią, które w sobotę w Łodzi rozegrały bardzo widowiskowe spotkanie?
Czekamy na takie szlagierowe spotkania. Tabela pokazuje, że coś się w tej lidze zmienia. Uważam, że Lech może powalczyć z każdym z czołówki i nie znajduje się na straconej pozycji. Wręcz odwrotnie. W Poznaniu jest potencjał ludzki, sprawdził się trener John van den Brom. W pierwszym meczu rundy wiosennej Filip Szymczak potwierdził, że umie coraz więcej. Podobał mi się występ Ba Louy. Wiedziałem, że Iworyjczyk umie grać w piłkę, ale też w końcu walczył, brał ciężar na siebie. Nie był takim olewusem jak jeszcze kilka miesięcy temu przed kontuzją. Trener wpoił mu do głowy, że trzeba walczyć. W tym elemencie na pewno Lechowi pomoże. Jeszcze może być ciekawie!