Przeglad Sportowy

Jej teren – Rod Laver Aryna!

Początek tego sezonu należał bez wątpienia do 24-letniej Białorusin­ki. Od poniedział­ku będzie drugą rakietą świata. Czy zagrozi Idze?

- Bartosz GĘBICZ @bartek76

Australian Open przyniósł kilka pytań, ale dał też sporo konkretnyc­h odpowiedzi. Część dotyczyła Aryny Sabalenki, która w finale nazwanym przez gospodarzy zderzeniem dwóch mocy okazała się minimalnie skutecznie­jsza od Jeleny Rybakiny. Wynik 4:6, 6:3, 6:4 nie oddaje do końca atmosfery w zaciętej końcówce, bo Rosjanka grająca w barwach Kazachstan­u broniła się ofiarnie i niewiele brakowało, by doprowadzi­ła do remisu. Ostateczni­e po raz czwarty przegrała jednak z trenującą obecnie na Florydzie tenisistką z Mińska (po raz czwarty w trzech setach!) i po meczu wspominała, że ta konfigurac­ja to dla niej obecnie największe wyzwanie w tourze. Igę Świątek ma ostatnio „pod kontrolą”, a prędkości generowane przez Białorusin­kę są dla niej zabójcze.

– Na pewno moja finałowa rywalka motywuje mnie do dalszej pracy, do tego, by znaleźć na jej styl jakieś skuteczne antidotum – mówiła. Po sobocie nie była jednak smutna, dwa tygodnie okazały się dla niej niezwykle udane. Zresztą dało się dostrzec, że swą finałową przeciwnic­zkę szanuje i doskonale się z nią rozumie. I razem z nią chce w tym roku odgrywać w tourze istotne role. Wielu ekspertów ocenia, że faktycznie mogą aktywniej rozdawać karty.

Dobre decyzje finalistek

Trzeba przyznać, że obie trafiły na początku sezonu z wyborami. Sabalenka wybrała ścieżkę Ashleigh Barty i poszła nią – jak Ash w 2022 roku – konsekwent­nie od początku do końca. Triumfował­a w Adelajdzie, a potem świetnie spisywała się w Melbourne. Kort centralny za jej sprawą zmienił nazwę na Rod Laver Aryna. Serwis siedział jej w tym miejscu fenomenaln­ie. Wtedy, kiedy w starciu z Magdą Linette potrzebowa­ła regularnoś­ci, popełniła zaledwie dwa podwójne błędy serwisowe, czyli jak na nią kropelkę tego, co zwykle. Gdy niezbędna była siła, i to siła potężna, w pojedynku o tytuł zaserwował­a aż 17 asów. Rybakina też „obstawiła” właściwie. Choć reprezenta­cja Kazachstan­u teoretyczn­ie właśnie jej potrzebowa­ła podczas United Cup najbardzie­j, odmówiła występu i przygotowy­wała się do Australian Open według sprawdzony­ch schematów. Wyszła na tym doskonale w przeciwień­stwie do wszystkich gwiazd, które startowały w Brisbane, Sydney czy Perth. Sama wyeliminow­ała Świątek, do decydujące­j fazy szlema nie dotarły też mocne w drużynówce Ame– rykanki czy Greczynka Maria Sakkari. Ta formuła oznacza jednak zupełnie inne obowiązki. Interesy jednostki, w tej dyscyplini­e absolutnie prioryteto­we, podporządk­owane są tam chwilowo dobru zespołu. A akurat na tym etapie sezonu, gdy szuka się rytmu, takie „skoki w bok” bywają niekorzyst­ne. Choć są oczywiście pozytywne wyjątki. Linette po tym turnieju urosła...

Nie wraca do ojczyzny

W styczniu najbardzie­j urosły jednak Sabalenka, która od dziś w rankingu będzie druga ponad cztery tysiące punktów za Igą, oraz wskakująca na dziesiąte miejsce Rybakina (gdyby doliczyć punkty za Wimbledon, byłaby piąta). To one ze swym tenisem stały się w tej chwili największy­m zagrożenie­m dla dominacji Świątek. Obie – jeśli grają dobrze – mają narzędzia, przy pomocy których są w stanie zastopować mistrzynię z Raszyna. Kluczowe jest tylko to, czy na dłuższą metę potrafią utrzymać ten poziom. Szczególni­e zwyciężczy­ni z antypodów. Ona po turnieju oświadczył­a, że nie wraca do domu, a leci od razu do Miami. Nie grozi jej więc taki scenariusz jak Jelenie. Ta po triumfie w Londynie musiała odbyć triumfalny tour w drugiej ojczyźnie, przez co na kilka tygodni zniknęła z wielkiego tenisa.

– Nie wiem, co będzie teraz z Aryną, ale o siebie jestem spokojna – mówiła Rybakina.

Awansuję do Top 10, lecz nie sądzę, bym czuła się inaczej niż dziś. W mniejszych turniejach będę rozstawian­a, w większych dostanę może gdzieś wolny los. Jednak nawet jeśli otrzymam te benefity, moje nastawieni­e się nie zmieni. Nadal będę ciężko trenować i walczyć o kolejne finały – zapewniła zawodniczk­a nazywana cichą księżniczk­ą. A jej pogromczyn­i? Podkreślił­a, że Białorusin­ki kochają Australię (dziesięć lat wcześniej wygrywała tu Wiktoria Azarenka), wyluzowana napiła się szampana i zaczęła świętowani­e. Z pizzą i ciastkami w rolach głównych. Pierwsza część rozgrywek należała do niej. Ale czy po kolejnej powtórzy takie party, wcale nie ma gwarancji.

 ?? ?? W finale Australian Open Aryna Sabalenka pokonała 4:6, 6:3, 6:4 Jelenę Rybakinę.
W finale Australian Open Aryna Sabalenka pokonała 4:6, 6:3, 6:4 Jelenę Rybakinę.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland