3 PYTANIA DO…
1
Jak ocenia pani ten turniej i wszystko, co tu osiągnęła? To najpiękniejszy dzień i najpiękniejsze dwa tygodnie w życiu?
Na pewno tak. Zabawa była do końca. Nawet w ostatnim gemie nic nie przychodziło mi łatwo. Ale tak miało widocznie być. Jestem szczęśliwa, że ogarnęłam te wszystkie emocje. Ogarnęłam je sama. Tak jak wcześniej wspominałam, sama muszę sobie pomagać, sama do pewnych rzeczy dorastać i dojrzewać, sama radzić sobie ze stresem. Zakończyłam już współpracę z psychologiem. Powiedziałam mu, że zawsze gdy mam nadzieję, że ktoś naprawi i rozwiąże mój problem, to tak się niestety nie dzieje. Wzięłam tę odpowiedzialność na własne barki. Jestem swym własnym psychologiem. Znam się raczej dość dobrze i wiem, jak sobie pomóc. 2
Na ile poprzednie niepowodzenia wykreowały tak dobrą Arynę Sabalenkę jak tutaj?
Myślę, że w bardzo dużym stopniu. Szczególnie ta półfinałowa porażka w US Open (Białorusinka prowadziła z Igą Świątek 4:2 w trzecim secie, ale przegrała cztery kolejne gemy i cały mecz – przyp. red.). Czułam, że to przygotowania na to, co nadejdzie. Te spotkania mnie zmieniły, dziś jestem dzięki nim inną tenisistką, inną Aryną. Rozegrałam najlepszy mecz w karierze. Cieszę się, że przy takiej okazji był zacięty, że nikt się nie nudził, że dobrze się to chyba oglądało. Cieszę się, że to była bitwa. Chciałabym bardzo podziękować mojemu sztabowi. Szczególnie Antonowi Dubrowowi, który w lutym przyszedł do mnie i szczerze powiedział: ja już ci nie pomogę, szukaj innego trenera. Powiedziałam wtedy, że nie, że spróbujmy dalej, że musimy przez to przejść. Nie było tu żadnej jego winy, wina była we mnie. Przeżyliśmy wspólnie wiele rozczarowań, ale pracowaliśmy dalej. I to jest piękne. Mam nadzieję, że wrócę w przyszłym roku, pokażę jeszcze lepszy tenis i dostanę jeszcze większe wsparcie od kibiców. No i że z Jeleną zagramy przy różnych okazjach – wierzę, że finałowych – kolejne wspaniałe mecze.
3
Jaki wpływ miały na panią dawne sukcesy Wiktorii Azarenki?
Nie oglądałam wtedy za dużo tenisa, nie pamiętam konkretnych spotkań. Ale jej osoba była dla mnie ważna w tym sensie, że pozwoliła mi uwierzyć. No bo jeśli ktoś z mojego kraju może, to ja prawdopodobnie też.