Wielki rewanż Djokovicia
Serb zdobył 10. tytuł w Melbourne, 22. wielkoszlemowy i odzyskał pierwsze miejsce w rankingu ATP. Były oddech ulgi, łzy i emocje.
Novak Djoković i Australia to długa i trudna miłość. Trudna szczególnie w ostatnich turbulentnych czasach, gdy konsekwentnie trzymający się swych poglądów mistrz z Bałkanów został deportowany z Melbourne. To był dla niego cios w samo serce – w 2022 roku usunięto go z miejsca, w którym dokonywał rzeczy wielkich. Teraz wrócił, a ludzie wrócili razem z nim. Trybuny na finale były wypełnione do ostatniego miejsca, a obok kortu centralnego zbierał się dodatkowo dopingujący go wielotysięczny tłum. Nole, oglądając te obrazki, czuł wzruszenie, dumę i satysfakcję. Na oczach fanów przeszedł suchą stopą cały turniej, podkreślając na koniec w dobitny sposób, że był to kluczowy start w karierze.
Jest z innej planety
Ten występ zaczął się od problemów ze zdrowiem, potem przerodził się w dyskusje dotyczące ojca, który po zwycięstwie nad Andriejem Rublowem przebywał w towarzystwie rosyjskich kibiców z zabronionymi przez organizatorów symbolami (Srdjan Djoković na dwa ostatnie spotkania zniknął z trybun – przyp. red.), a zakończył się finałem ze Stefanosem Tsitsipasem, który był nieco ciaśniejszy, niż wskazuje na to suchy wynik 6:3, 7:6(4), 7:6(5).
– W sobotę przed turniejem 100, no może 97 procent graczy, gdyby otrzymało taki wynik USG jak Novak, poszłoby prosto do biura sędziego i wycofałoby się z rywalizacji – opowiadał trener Goran Ivanišević o wszystkim, co przeżywał w ostatnich dniach mistrz. – Ale nie on. On jest z innej planety. Jego mózg działa inaczej. Przebywam przy nim na stałe od czterech lat i nikt inny by sobie z tym nie poradził. Dał z siebie wszystko. Siedem, siedemdziesiąt siedem terapii każdego dnia. Każdy stół, każde łóżko, każdy seans z fizjo poprawiał jego stan. Byłem zszokowany, choć po meczu z Dimitrowem w trzeciej rundzie przede wszystkim przerażony. Potem było jednak lepiej i lepiej. I na koniec przyszedł tytuł – przedstawiał całą drogę coach Djokovicia. Po finale ra
Wszystkie 10 triumfów Novaka Djokovicia w Melbourne (lata 2008, 2011–13, 2015–16, 2019–21 i 2023). Serb nigdy nie przegrał finału Australian Open. Jeśli odpadał, to przed półfinałem.
z mamą i bratem Novaka oraz jego współpracownikami i przyjaciółmi długo ściskał się z czempionem. Rzadko kiedy ogląda się takie kadry. Tysiące rodaków Dżoka w ekstazie wiwatowały na jego cześć na widowni i przed Rod Laver Arena. A on na przemian krzyczał, szlochał, wznosił ręce ku niebu. Gdy odbierał nagrodę, dało się dostrzec ulgę, ale i różne targające nim uczucia. Tylko on wiedział, co przeszedł i na co go skazano. A brały w tym udział także osoby, z którymi miał teraz kontakt.
– Liczby mówią wszystko. Wszystko, co osiągnąłeś – przemawiał pokonany Tsitsipas. – Wyrastałem, jeśli chodzi o rodzinę, w podobnym otoczeniu. Podziwiam cię, przy tobie staję się silniejszym tenisistą, wyzwalasz we mnie wszystko, co najlepsze. Miałem ten przywilej, że rozegraliśmy już razem wiele intensywnych meczów (bilans 11–2 dla Djokovicia – przyp. red.). Jesteś jednym z najlepszych w historii naszego sportu… Tak, on jest numerem jeden wśród tych, którzy kiedykolwiek trzymali rakietę – przemógł się w końcu Grek. – Dziękuję Novakowi za to, jak bardzo popchnął całą dyscyplinę tak do przodu. I każdego z zawodników, każdą jednostkę z osobna. Nie
jest mi łatwo, przegrałem właśnie kolejny ważny finał, ale doceniam to, co zrobił – mówił. Nole lekko się uśmiechał, szykował już swoje kilka słów. I trzeba przyznać, że też wyszedł poza protokół i poza sam finał. Wyszedł wręcz poza sport. – Na korcie walczymy do upadłego, ale to nie znaczy, że nie mamy się wzajemnie szanować – zwrócił się do Stefanosa, gratulując mu umiejętności i siły. – Za mną jedno z dwóch, trzech najważniejszych zwycięstw w karierze. W tych warunkach, po tym, co przeszedłem, po tych wydarzeniach, które wszyscy znają.
Obaj ze Stefanosem pochodzimy z małych krajów, które nie mają tenisowych tradycji. Takie są Grecja i Serbia. Nie mieliśmy idoli, wzorów, kogoś, kto byłby w tym miejscu. Moje przesłanie jest jednak takie: marzcie o rzeczach wielkich. Nie pozwólcie sobie nikomu zabrać tych marzeń. Niezależnie od tego, skąd pochodzisz. Niezależnie od tego, jakie masz dzieciństwo. Im więcej trudności i wyzwań napotykasz, tym silniejszy się później stajesz. Nawet jeśli na świecie jest tylko jedna osoba, która zaakceptuje i będzie wspierać twoich marzenia, znajdź ją – apezem
lował Djoković. A jego opinię można było czytać na wielu poziomach i w wielu wymiarach.
Na razie mamy remis
To był turniej, który zakończył się zgodnie ze spodziewanym scenariuszem. Rewanżem, którego wszyscy się na antypodach spodziewali. – Wszystko, co robi i osiąga Novak, jest szalone. Wszystko, co robi Rafael Nadal również. Mamy mecz piłki ręcznej Serbia – Hiszpania. Na razie jest 22:22, ale teraz przenosimy się do królestwa Rafy do Paryża. I gramy bramka za bramkę – podsumował Ivanišević.