Pokaz zmarnowanych szans
Mistrzowie Polski wracają na zwycięskie tory, ale rażą wielką nieskutecznością w działaniach ofensywnych.
Wzasadzie jedyną rzeczą, z której nie jestem zadowolony, są wyniki – powiedział przed meczem w rozmowie z dziennikarzem Canal+ John van den Brom. To znaczące uproszczenie, bo holenderskiemu szkoleniowcowi nie podobała się postawa jego zawodników w defensywie podczas środowego, zaległego meczu z Miedzią. Na rezultat spotkań w Mielcu (0:0) oraz Legnicy (2:2) miała też wpływ słaba skuteczność mistrzów Polski. Jeśli Holender wierzył w jej poprawę podczas pierwszego w rundzie wiosennej spotkania przy Bułgarskiej, to mógł się znacząco przeliczyć. Lech zgarnął pełną pulę, zagrał bardzo odważnie w środkowej strefie boiska, inicjował dużo sytuacji podbramkowych, ale największym problemem było wykończenie. Z kolei goście zamiast skrzętnie wykorzystywać ofensywną niefrasobliwość Lecha, zbliżyli się do rywali pod względem braku wykończenia akcji – przodownikiem w tym procederze był Angelo Rodriguez.
Odważne zmiany Holendra
Jeśli po dwóch ostatnich remisach kibice domagali się zmian w składzie Kolejorza przed niedzielnym spotkaniem przeciwko Miedzi, otrzymali od Johna van den Broma prawdziwe roszady. Efektem było aż pięć zmian w pierwszej jedenastce w porównaniu do środowej rywalizacji w Legnicy. To, co najbardziej rzuciło się w oczy, to całkowicie przemodelowana linia pomocy lechitów. Środek pola został wyczyszczony, bowiem podstawowi gracze: Jesper Karlström oraz Radosław Murawski rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych, a ich miejsce zajęli Alfonso Sousa oraz Nika Kwekweskiri, z którego van den Brom skorzystał po raz pierwszy w meczach o punkty w 2023 roku. Jeden reprezentant Szwecji wypadł z podstawowego składu, drugi go wywalczył – Filip Dagerstål zastąpił Bartosza Salamona na środku obrony, a Alan Czerwiński utrzymał miejsce w składzie kosztem Pablo Rebocho, z którego Holender nie jest zadowolony. Z kolei często krytykowany przez kibiców Lecha Kristoffer Velde otrzymał szansę gry od pierwszej minuty – w miejsce Adriela Ba Louy. Piątą zmianą było ustawienie na lewym skrzydle Filipa Szymczaka zamiast Michała Skórasia.
Van den Brom postawił więc na kreatywność w środku pola. Szybko jednak jego decyzje mogły skończyć się falstartem – w pierwszym kwadransie gry Lech wyglądał beznadziejnie, a niebezpieczną, zagrażającą utratę gola akcję gości sprokurował Kwekweskiri, który popełnił bardzo duży błąd w środkowej strefie. Już na początku drugiego kwadransa Gruzin się zrehabilitował, celnie dogrywając z rzutu rożnego na głowę Antonio Milicia. Ten przedłużył piłkę do Dagerståla, a Szwed z pierwszej piłki wyłożył futbolówkę pod nogi swojego rodaka Mikaela Ishaka i Kolejorz wyszedł na prowadzenie. I tak jak kapitan Lecha nie miał żadnego problemów z wpakowaniem piłki do siatki gości, tak później pojawiły się schody.
Festiwal nieskuteczności
To było otwarte spotkanie, w którym oba zespoły zaktywizowały środek pola i miały sporo okazji do strzelenia bramek z kontrataków. No właśnie – miały. Choć gracze Grzegorza Mokrego dochodzili do sytuacji, to ich postawa w końcowej fazie akcji była apatyczna, zawiódł w szczególności Angelo Rodriguez, który w drugiej połowie miał dwie znakomite okazje. W obozie lechitów nie było lepiej. Rażącą
nieskuteczność zaprezentował w niedzielę 29-letni kapitan Kolejorza. Ishak, podobnie jak kilku jego kolegów, miał w rywalizacji z Miedzią dogodne sytuacje, aby przypieczętować zwycięstwo Lecha i udany rewanż za utratę punktów w środowym spotkaniu w Legnicy. Szwed mógł bez większych problemów skompletować przy Bułgarskiej hat tricka, ale nie pierwszy raz zawiódł z powodu rozregulowanego celownika. W środę w Legnicy oraz w niedzielę w Poznaniu zawiódł także Joel Pereira. Najpierw w spotkaniu na wyjeździe popełnił prosty błąd, który słono kosztował lechitów, a kilka dni później dośrodkowania Portugalczyka nie były skuteczne i nie do takich przyzwyczaił kibiców Lecha. Na osiemnaście oddanych strzałów przez Kolejorza jedynie trzy były celne. Jeśli mistrzowie Polski chcą odrabiać straty do Rakowa i Legii, muszą nie tylko wygrywać spotkania z takimi drużynami jak Miedź, lecz także zdecydowanie poprawić skuteczność. W rywalizacji z silniejszymi przeciwnikami niekoniecznie może pojawić się tak wiele sytuacji na zdobycie bramek.
– W środę po meczu z Miedzią mówiłem, że w zasadzie w naszej grze wszystko wyglądało dobrze, poza tym, że nie wykorzystywaliśmy swoich sytuacji. Można powiedzieć, że dzisiejsze spotkanie było trochę kopią tego środowego. Szczególnie w drugiej połowie, w której szans na podwyższenie wyniku mieliśmy naprawdę dużo. Pierwsza połowa była nerwowa, druga zdecydowanie lepsza. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, kreowaliśmy sytuacje, mieliśmy ich zdecydowanie więcej od rywali. Musimy poprawić ich wykańczanie, być bardziej skuteczni i wcześniej „zamykać” spotkanie, żeby do końca meczu przy rezultacie 1:0 nie drżeć o końcowy wynik – komentował spotkanie na pomeczowej konferencji trener van den Brom.
Komplementy dla młodzieżowca
Po niedzielnym spotkaniu Holender chwalił młodzieżowca Filipa Szymczaka, który wyszedł na murawę w podstawowym składzie. Szkoleniowiec Lecha podkreślił, że 20-latek rozwinął się przez kilka ostatnich miesięcy i prezentuje się z dobrej strony, nawet jeśli nie gra na swojej nominalnej pozycji, czyli napastnika. – Problemem Filipa jest to, że mamy Mikaela Ishaka na dziewiątce, który jest naszym pierwszym wyborem wśród napastników, dlatego najczęściej nie gra na swojej pozycji. Jego ważną cechą jest to, że on cały czas walczy, nigdy nie odstawia nogi, twardo się utrzymuje na nogach, potrafi swoją walecznością i utrzymaniem się przy piłce stworzyć dla nas przewagę. Dla nas to duża wartość. Szymczak jest zawodnikiem o wielkim potencjale i to dobrze dla Lecha, że ma takiego piłkarza, przed którym naprawdę duża przyszłość. Dla mnie, czyli trenera, to ogromna przyjemność móc z nim pracować – komplementował Szymczaka van den Brom.
W najbliższą sobotę Lech zagra na wyjeździe z Wisłą Płock. Zawodnicy Grzegorza Mokrego z kolei ponownie zagrają w Wielkopolsce, w poniedziałek czeka ich rywalizacja z Wartą Poznań trenera Dawida Szulczka.