Przeglad Sportowy

Mistrz może stary, ale dalej jary

Raków zagrał na stojąco, a Lech wygrał, dzięki czemu zapewnił sobie udział w europejski­ch pucharach w przyszłym sezonie.

-

Dla Rakowa starcie z Lechem miało już charakter jedynie prestiżowy o podtrzyman­ie świetnej serii z tym rywalem. Częstochow­ianie, wliczając rozgrywki Pucharu oraz Superpucha­ru Polski, nie przegrali z poznaniaka­mi ośmiu ostatnich meczów (wygrali sześć z nich). Tym razem jednak faworytem byli goście, którzy po piątkowej wygranej Piasta z Koroną nie mogli być jeszcze pewni czwartego miejsca.

Nowo kreowany mistrz Polski przystępow­ał do meczu bardzo poważnie osłabiony. Za kartki nie mogli zagrać Zoran Arsenić, Gustav Berggren, Giannis Papanikola­ou oraz Fabian Piasecki. Jeśli dodamy do tego urazy Milana Rundicia, Tomaša Petraška, Iviego Lopeza oraz

Sebastiana Musiolika, trener Marek Papszun miał duży problem z... posadzenie­m kogoś na ławkę rezerwowyc­h. Ostateczni­e zasiadło na niej pięciu graczy, w tym dołączony z akademii Tobiasz Kubik. – To spotkanie symboliczn­e, bo przyjeżdża do nas wciąż aktualny mistrz Polski. My swój cel już osiągnęliś­my, natomiast Lech cały czas walczy o podium – zapowiadał przed spotkaniem Marek Papszun.

Przed meczem szkoleniow­iec Lecha był pytany, co takiego jest w grze Rakowa, że nie pozwala jego drużynie w ostatnim czasie z częstochow­ianami wygrywać? – Grają z wielką intensywno­ścią, mają silnych zawodników choćby w linii defensywne­j. Nie pozwalają rywalom na wiele, zazwyczaj starają się kontrolowa­ć mecze. Dlatego są mistrzami Polski. Na pewno nie zawsze dobrze ich się ogląda, ale ich wyrachowan­ie przynosi efekty. Mamy im się za co rewanżować – mówił Holender.

Biorąc pod uwagę ubytki kadrowe Rakowa, pierwsza odsłona wykonaniu lechitów była dość niemrawa. Z boiska długimi minutami okrutnie zawiewało nudą, ale z biegiem czasu zarysowywa­ła się przewaga Lecha. Pierwszego gola strzelił uderzeniem głową Filip Marchwińsk­i po dośrodkowa­niu Niki Kwekweskir­iego. Po przerwie fajerwerki można było zobaczyć jedynie na trybunach. Raków z pewnością zapłaci karę za odpalenie środków pirotechni­cznych przez kibiców, którymi chcieli uczcić historyczn­e mistrzostw­o. Piłkarze Rakowa myślami byli już na zasłużonyc­h wakacjach i nawet w małym procencie nie przypomina­li zespołu, o którym mówił van den Brom. O ile przed tygodniem częstochow­ianie zagrali katastrofa­lną pierwszą połowę w Kielcach, tym razem zagrali takie dwie. Wynik ustalił Kristoffer Velde pewnie egzekwując rzut karny po faulu Koczerhina na Kwekweskir­im. MR

 ?? ?? Piłkarze Lecha najpierw pogratulow­ali nowemu mistrzowi, potem go ograli.
Piłkarze Lecha najpierw pogratulow­ali nowemu mistrzowi, potem go ograli.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland