Przeglad Sportowy

U was rodzą się mistrzowie

-

ALBERTO BERTOLOTTO: Nie pracuje pan od czerwca zeszłego roku, kiedy drogi pana i Salernitan­y się rozeszły. Tęskni pan za piłką?

WALTER SABATINI (BYŁY DYREKTOR SPORTOWY M.IN. ROMY, BOLOGNII I SALERNITAN­Y): Tak, zdecydowan­ie mi jej brakuje.

Śledzi pan jednak wszystko i jutro obejrzy pan rewanżowy półfinał Ligi Mistrzów, w którym Inter zmierzy się z Milanem. Po porażce 0:2 w pierwszym starciu Rossoneri mają jeszcze nadzieję na awans do finału?

Pewnie. Nerazzurri mają przewagę, ale futbol jest nieprzewid­ywalny. Drużyna Stefano Piolego musi wejść na boisko, żeby wygrać mecz, a nie żeby odwrócić wynik. Jeśli tak się zachowa, może walczyć o kwalifikac­ję. Milan potrzebuje odzyskać Rafaela Leao, którego nieobecnoś­ć wpłynęła na mecz rozegrany w zeszłym tygodniu. Zgadza się pan?

Tak. Gra Rossoneric­h czasami opiera się na kontrataku – zespół głęboko się broni, a potem, wykorzystu­jąc szybkość Portugalcz­yka, atakuje przestrzeń rywala. W tym spotkaniu musiał zrezygnowa­ć z tego rozwiązani­a. Piłkarze tacy jak Leao robią różnicę. Żeby osiągać sukcesy, potrzebni są najlepsi zawodnicy.

Niedawno Inter nie był w stanie pokonać Spezii, a teraz jest o krok od finału LM. Czy metamorfoz­a Nerazzurri­ch pana zaskoczyła?

Tak. To wielka zasługa Simone Inzaghiego, ale też klubu, bo nie było łatwo pozbierać się po dziesięciu porażkach. Oni potrafili to zrobić. Zmieniły się głowy zawodników. Romelu Lukaku wrócił do formy, Hakan Calhanoglu przekształ­cił się w ósemkę i zastąpił skutecznie Marcelo Brozovicia, Nicolo Barella kontynuowa­ł granie na świetnym poziomie. Edin Džeko? Jest dziewiątką i ósemką w jednym piłkarzu. W latach spędzonych w Romie miałem szczęście oglądać go z bliska. Gra magicznie. W karierze osiągnął mniej, niż zasłużył.

Polak Robert Lewandowsk­i to najlepszy napastnik na świecie. Co pan o nim myśli?

Bardzo go podziwiam. Niczego mu nie brakuje i uważam, że zasługuje na kolejne tytuły. Zasługuje też na reprezenta­cję, która by go wsparła. Ale polscy piłkarze są dobrzy. Ufam im, mają wewnętrzną siłę. Zresztą w kraju takim jak Polska, która wychowała zawodników pokroju Kazimierza Deyny i Grzegorza Laty, zawsze może urodzić się mistrz. Dlatego kiedy ludzie wskazują mi polskiego gracza, obserwuję go.

Lubi pan utalentowa­nych zawodników. Cieszy się pan z tego, że Piotr Zieliński wywalczył swoje pierwsze scudetto? Tak, tego mu brakowało. I podczas sezonu odgrywał ważną rolę w Napoli, drużynie, która grała niesamowic­ie – duża w tym zasługa Luciano Spallettie­go. W piłce jest on jak Caravaggio. Jeśli chodzi o Zielińskie­go, kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, grał w Udinese. Był w zasadzie dzieckiem, ale zachwyciła mnie technika, jaką posiadał. Ci zawodnicy mają dryg do gry – myślę tu też o Kacprze Urbańskim.

To pan sprowadził go do Bolognii w 2021 roku.

Jest to wyjątkowy talent. Trudno znaleźć chłopaka, który byłby tak zdyscyplin­owany. Kiedy szkoleniow­cem Rossoblu był Siniša Mihajlović, Kacper często trenował z pierwszą drużyną i czerpał z tego korzyści. Szkoda, że ostatnio pracuje z nią rzadziej. Przy odrobinie szczęścia Urbański ma wszystko, żeby występować w Serie A długo i na bardzo wysokim poziomie.

Kiedy piłkarz został kupiony przez Bolognę, cała rodzina Urbańskieg­o przeprowad­ziła się do Bolonii.

I to dobrze, że była (i nadal jest – przyp. red.) blisko niego. Ta rodzina bardzo mi się podoba. Jeśli udało jej się tak wychować Kacpra, to znaczy, że ma wielkie wartości. Łukasz Skorupski, którego odkrył pan i sprowadził do Włoch, często spędza czas z Urbańskim – mimo że dzieli ich dwanaście lat.

Nie zaskakuje mnie to, bo Łukasz to wesoła, skora do pomocy i otwarta osoba. Bardzo się cieszę, że podczas mojego pobytu w Romie najpierw kupiłem go, a potem przedłużył­em jego umowę. Współpraco­waliśmy także w Bolonii i teraz widzę, że pokazuje pełnię swoich możliwości. Posiada niesamowit­ą moc, gdy porusza się wzdłuż linii bramkowej. Również Kamil Glik jest zawodnikie­m, którego wprowadził pan do włoskiego futbolu. Wydarzyło się to w 2010 roku, gdy pełnił pan funkcję dyrektora sportowego Palermo. Jak to się stało? Zasygnaliz­ował mi go włoski agent, a ja przywiozłe­m Kamila na nasze zgrupowani­e. Tak jak Kacper jest zdyscyplin­owany. Zrobił wielką karierę, zasłużył na to i cieszę się, że wprowadził­em go do wielkiego futbolu. Ma bardzo dobre pierwsze podania otwierając­e, dzięki którym zespół zaczyna akcję z tyłu. Potrafi zagrać tę piłkę z niesamowit­ą dokładnośc­ią. Także z tego powodu Gian Piero Ventura chciał zabierać go ze sobą do Bari i do Torino. Współpraco­wał pan z Salernitan­ą, której barwy reprezentu­je aktualnie Krzysztof Piątek. Po zakończeni­u sezonu jak zachowałby się pan, gdyby był pan na miejscu polskiego napastnika? Zostałbym w Salerno, gdzie jest bardzo doceniany. Według mnie to niezawodny piłkarz.

Wróćmy do tematu Ligi Mistrzów. Inter może sięgnąć po trofeum?

Jeśli będzie występować na poziomie, na którym prezentowa­ł się ostatnio, powiedział­bym, że tak. Chciałbym, żeby włoska drużyna w finale zmierzyła się z Manchester­em City, bo miałaby większe szanse na wywalczeni­e tytułu. Manchester jest wielkim zespołem, ale Real Madryt to ekipa, która zwycięża. Carlo Ancelotti to trener, który wygrywa. To jest różnica. Zwycięstwo jest w genetyczny­m kodzie klubu i Carlo. Jak Jose Mourinho. Jeżeli Roma awansuje do finału Ligi Europy, drużyna, z którą się zmierzy, musi się pomodlić...

Na którego szkoleniow­ca stawiałby pan teraz jako dyrektor? Na Daniele De Rossiego. Jest skrupulatn­y. To mistrz świata, ale jest skromny. Jego przygoda w Serie B ze SPAL nie była udana, ale widziałem, że drużyna miała swój rozpoznawa­lny styl. Mam nadzieję, że będę jego dyrektorem sportowym. Napisał pan swoją pierwszą książkę – „Il mio calcio furioso e solitario” (Moja wściekła i samotna piłka). Co dała panu ta praca?

Czasami osoba może spojrzeć z dystansem na własne życie, jakby wszystko przydarzył­o się komuś innemu. Dzięki temu mogłem z bliska przyjrzeć się swojemu życiu.

Preferuję, żeby w finale Ligi Mistrzów włoska drużyna zmierzyła się z Manchester­em City. A jeśli Roma awansuje do finału Ligi Europy, jej rywal musi się pomodlić.

 ?? ?? Rok temu Salernitan­a sensacyjni­e utrzymała się w Seriea w dużej mierze dzięki pracy dyrektora Waltera Sabatinieg­o.
Rok temu Salernitan­a sensacyjni­e utrzymała się w Seriea w dużej mierze dzięki pracy dyrektora Waltera Sabatinieg­o.
 ?? ?? – Łukasz Skorupski ma niesamowit­ą moc na linii bramkowej – mówi Walter Sabatini.
– Łukasz Skorupski ma niesamowit­ą moc na linii bramkowej – mówi Walter Sabatini.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland