Robią z niego Brytyjczyka
W drugim meczu sezonu NBA San Antonio Spurs z Jeremym Sochanem odnieśli pierwsze zwycięstwo. Nasz zawodnik trafił ważne rzuty.
Wnocy z piątku na sobotę polskiego czasu Spurs wygrali 126:122 z Houston Rockets, a Polak w meczu zakończonym dogrywką zdobył 14 punktów. Mierzący 206 cm wzrostu Sochan ponownie wyszedł w pierwszej piątce na pozycji rozgrywającego. Spędził na parkiecie 26 minut, trafił 5 z 9 rzutów z gry i wszystkie 4 rzuty wolne. Wykorzystał m.in. dwie okazje na linii w końcówce dogrywki, choć w niej przebywał na boisku krótko. W całym meczu miał także 5 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty, 2 straty i 3 faule.
To nie potentaci
Trzech koszykarzy Spurs zdobyło co najmniej 20 punktów.
Devin Vassell rzucił 25, 20 – Keldon Johnson, a 21 – Victor Wembanyama. Wybrany w tym roku z numerem 1 w drafcie NBA Francuz co prawda spudłował 12 z 19 swoich prób, lecz to on trafił w końcówce czwartej kwarty rzut dający remis i dogrywkę.
Spurs zrehabilitowali się za inauguracyjną porażkę po zaciętej końcówce 119:126 z Dallas Mavericks. Rockets nie należą jednak do potentatów. W poprzednim sezonie byli w tabeli Zachodu na 14. miejscu – tylko przed Spurs. Latem wzmocnili się m.in. Dillonem Brooksem i Fredem Vanvleetem, ale na otwarcie ulegli aż 86:116 Orlando Magic. Koszykarze z San Antonio swoje trzecie spotkanie rozegrali w nocy z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu. Na początek serii wyjazdowej w Los Angeles zmierzyli się z Clippers. Potem czekają ich dwa starcia z Suns w Phoenix.
Polscy kibice mieli więc powody do zadowolenia, ale też do zdzinba, wienia, gdy zobaczyli listę zawodników zagranicznych opublikowaną przez ligę NBA. Znalazło się na niej 125 koszykarzy. Sochan, występujący w reprezentacji Polski, niespodziewanie nie jako przedstawiciel naszego kraju.
Sabonis Litwinem. I prawidłowo
Urodzony w USA 20-latek to syn Polki i Amerykanina. Ojciec zmarł, a matka związała się z rodakiem, więc Jeremy wychowywał się w polskiej rodzinie. Zamieszkał w Anglii w wieku kilku lat, ale nie ma brytyjskiego obywatelstwa i nie zdecydował się na reprezentowanie Wielkiej Brytanii, tylko Polski. Na wspomnianej liście Jeremy znalazł się jednak przy nazwie United Kingdom, czyli Zjednoczone Królestwo (Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej). W rubryce „dopiski” znajdziemy natomiast informację „ties with Poland”, czyli o związkach z Polską. I można by to jeszcze zrozumieć, gdyby o wszystkim decydowało tylko miejsce, w którym gracz spędził dzieciństwo i zaczął przygodę z koszykówką. Problem w tym, że podobne przypadki innych zawodników zostały potraktowane w różny sposób. Czasami decydowało miejsce urodzenia, innym razem miejsce zamieszkania w dzieciństwie albo pochodzenie rodziców. Przykładowo Domantas Sabonis jest synem dwojga Litwinów. Urodził się w Portland, gdzie grał jego ojciec Arvydas. Miał osiem lat, gdy rodzina przeniosła się do Hiszpanii i tam zaczął karierę. A potem studiował w USA i nigdy nie mieszkał na stałe na Litwie. Na liście przygotowanej przez NBA przy nazwisku Sabonisa widnieje jednak tylko Litwa. Gdyby zastosować takie samo podejście jak u Sochana, powinien być przedstawicielem Hiszpanii.
Sporo czasu na poprawki
Sochan nie wypowiedział się publicznie na temat publikacji ale regularnie pokazuje swoje przywiązanie do Polski, w której gościł latem. – Wielokrotnie było to już zgłaszane, ale okazuje się, że trzeba jeszcze raz napisać specjalny wniosek do NBA o rozpatrzenie zmiany tego, co oni wcześniej sami sobie ustalili. Mam nadzieję, że w końcu uda się ten temat zamknąć i uciąć wszelkie spekulacje. Jeremy jest reprezentantem Polski i chce, żeby przy jego nazwisku była biało-czerwona flaga – zapewnia Michał Pacuda, który prowadzi oficjalne polskie biuro prasowe jedynego naszego rodaka w NBA. Na stronie nba.com w profilu Sochana przeczytamy, że reprezentuje Polskę, a przedsezonowe zestawienie obcokrajowców przygotowane przez NBA jest w zasadzie jedynym miejscem, w którym przy jego nazwisku widnieje Zjednoczone Królestwo. Kolejne pojawi się przed rozgrywkami 2024/25, więc czasu na wprowadzenie poprawek jest sporo.