Superstarcie w Spodku
Jastrzębski Węgiel i ZAKSA między sobą rozstrzygają ostatnio losy wszystkich trofeów. W piątek stawką będzie Superpuchar Polski.
Od sezonu 2020/21 finały Plusligi oraz Pucharu Polski to konfrontacje Jastrzębskiego Węgla i ZAKS-Y Kędzierzyn-koźle. Ostatnio obie drużyny zdominowały nie tylko rozgrywki krajowe, ale także europejskie, bo w maju mierzyły się w finale Ligi Mistrzów. – W poprzednim sezonie byliśmy znacznie lepsi od kędzierzynian w rywalizacji o złoto Plusligi. Niestety najważniejsze spotkanie w historii klubu, czyli finał Ligi Mistrzów przegraliśmy nieznacznie po tie-breaku – mówi drugi trener Jastrzębskiego Węgla, a kiedyś zawodnik tego klubu Leszek Dejewski.
Koszulką w kibiców
Spotkania zespołów z Jastrzębia-zdroju oraz Kędzierzyna-koźla to jednak o wiele dłuższa historia. – Pamiętam jeszcze mecze w starej hali w Jastrzębiu, gdzie miałem przyjemność grać m.in. przeciwko Leszkowi Dejewskiemu. Nigdy nie było tak, że łatwo grało się z tym rywalem – wspomina Michał Chadała, były gracz kędzierzyńskiego klubu a obecnie asystent trenera Tuomasa Sammelvuo.
– Nawet, kiedy występowaliśmy w niższych ligach, to mecze z ZAKS-Ą miały swój smaczek – przyznaje z kolei Dejewski. Chociaż oba miasta dzieli niespełna 70 kilometrów i mowa o starciu odwiecznych rywali, to relacje kibiców obu drużyn zazwyczaj nie należały do napiętych. – Kibice siatkówki są wspaniali i nawet spotkania wyjazdowe wspominam z uśmiechem. Cieszę się, że w piątek katowicki Spodek wypełni się do ostatniego miejsca – mówi Dejewski, który jednocześnie przypomina o jedynej sytuacji z przeszłości, kiedy podczas meczu doszło do spięcia z fanami ZAKS-Y. – Nasz atakujący Grzegorz Szymański pod koniec meczu rzucił koszulką w miejscowych kibiców. Nie wytrzymał, bo przez cały mecz oni „częstowali” go epitetami. Wygrały emocje, ale ówczesny trener naszego zespołu Tomaso Totolo
wszystko załagodził – opowiada Dejewski.
Tamta sytuacja była pokłosiem słów Szymańskiego z czasów gry dla AZS Częstochowa, kiedy po jednym z meczów w Kędzierzynie-koźlu powiedział, że „na wsi wywiadów na udziela”. Przez lata nie brakowało również siatkarzy, którzy występowali w obu klubach. W ostatnich latach znacznie częstszym kierunkiem są przenosiny z Kędzierzyna-koźla do Jastrzębia. Tego lata na taką zmianę zdecydował się reprezentacyjny środkowy Norbert Huber. – Mówimy o dwóch wielkich europejskich klubach. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że rywalizujemy na rynku o zawodników. A czy to ma znaczenie na boisku? Nie wiem, takie jest życie w sporcie i myślę, że do tego już przywykliśmy. Każdy ma prawo zmienić klub i podejmować decyzje według własnego uznania – uważa Chadała. W obecnym zespole Jastrzębskiego Węgla oprócz Hubera
występują Benjamin Toniutti oraz Jurij Gładyr, którzy w przeszłości grali w Kędzierzynie-koźlu. – ZAKSA nieco szybciej weszła na wyższy poziom niż my, ale sukcesy święciła z zawodnikami, którzy wcześniej grali u nas. Najlepszy przykład to Sławomir Gerymski, który wychował się w Jastrzębiu, a wraz z dawnym Mostostalem sięgnął po trzy mistrzostwa Polski. Nie sądzę jednak, żeby historia karier poszczególnych zawodników miała duże znaczenie dla wyników spotkań – zauważa asystent Marcelo Mendeza.
Huber chce wygrać z ZAKS-Ą
W piątek obie drużyny znajdą się po przeciwnych stronach siatki już po raz siódmy w 2023 roku. – Wszyscy zacieramy ręce na to spotkanie, ponieważ odbędzie się w wyjątkowej hali dla polskiej siatkówki. Zawsze marzyłem, żeby w niej zagrać, ale nie było okazji. Byłem w Spodku w 2014 roku, kiedy Polacy wygrywali mistrzostwo świata. Bilety rozeszły się w dwa tygodnie, zainteresowanie meczem jest ogromne, przez co waga tego trofeum jeszcze wzrasta. Z niecierpliwością czekamy na ten mecz – mówi Gładyr, który od początku sezonu leczy kontuzję. Wznowił już treningi, ale wątpliwe, by rozpoczął mecz w szóstce.
W podstawowym składzie z pewnością znajdzie się za to Huber, dla którego ten mecz będzie szczególny także z innego względu. – Bardziej chcę pokonać ZAKS-Ę, niż wygrać Superpuchar – przyznał środkowy, który jeszcze w poprzednim sezonie występował w Kędzierzynie-koźlu.