Na kontrolę do bratanków
W sobotę i niedzielę na Węgrzech Polacy zagrają sparingi z Madziarami.
Polacy najpierw zmierzą się z Węgrami w Szegedzie, a nazajutrz w Bekescsabie. Dla Marcina Lijewskiego będą to mecze numer trzy i cztery w roli selekcjonera Biało-czerwonych po tym, jak wiosną zwycięstwami nad Włochami i Łotwą przypieczętował awans do styczniowych finałów mistrzostw Europy w Niemczech. Dwumecz z bratankami można uznać za symboliczne rozpoczęcie przygotowań właśnie do tego turnieju.
Ma w kim wybierać
Symboliczne, bo przecież kadra pod wodzą Lijewskiego pracowała już w sierpniu w Gniewinie (bez meczów) i od 24 października w Szczyrku, tyle że też była to kadra raczej... symboliczna. W tamtych miniobozach wzięło bowiem udział czterech, może pięciu zawodników mogących realnie liczyć na występ w niemieckich ME. Reszta to głębokie lub bardzo głębokie zaplecze reprezentacji. Gracze z klubów zagranicznych oraz z Kielc i Płocka dołączyli dopiero od ostatniego weekendu. Pierwszy wspólny trening odbyli w poniedziałek, więc – jak łatwo policzyć – Lijewski miał raptem cztery dni do piątkowego wyjazdu na Węgry, by przekazać zawodnikom swoje założenia co do sposobu gry reprezentacji. I musiał z tego czasu wycisnąć nawet nie sto, ale przynajmniej sto pięćdziesiąt procent możliwości, bo następna okazja do spotkania w takim gronie nadarzy się dopiero po Bożym Narodzeniu, gdy Biało-czerwoni zmierzą się w towarzyskim dwumeczu z Argentyną (27 i 29 grudnia w Legionowie).
I choćby dlatego sparingi na Węgrzech są dla naszej kadry tak istotne. Oczywiście można żałować, że z różnych powodów (głównie osobistych i zdrowotnych) zabraknie kilku podstawowych zawodników, jak Adam Morawski, Mateusz Kornecki, Szymon Sićko, Andrzej Widomski, Jan Czuwara czy Kamil Syprzak, ale generalnie selekcjoner w Szczyrku miał z kim pracować i w kim wybierać.
Zagadki w drugiej linii
W bramce poważną szansę dostanie Jakub Skrzyniarz. 27-latek z Bidasoi Irun, wicelidera hiszpańskiej Ligi Asobal, broni w tym sezonie z doskonałą skutecznością ponad 40 procent i będzie poważnym kandydatem do wyjazdu na mistrzostwa, tym bardziej że z podstawowego tercetu naszych bramkarzy (jeszcze Morawski i Kornecki) gra w tym sezonie najwięcej.
Brak Sićki na lewym rozegraniu będzie szansą dla Ariela Pietrasika z Kadetten Schaffhausen, który po kontuzji jeszcze nie wszedł w odpowiedni rytm, choć w Lidze Europejskiej dał
już próbkę możliwości, rzucając Flensburgowi osiem bramek. Kto wie, czy na tę pozycję Lijewski nie przestawi Michała Olejniczaka, bo na środku nagle zrobiło się ciasno. Inna rzecz, że oprócz typowych środkowych – Piotra Jędraszczyka i Arkadiusza Ossowskiego – jest też dwójka wszechstronnych graczy, którzy poradzą sobie na każdej pozycji w drugiej linii, właśnie Olejniczak i Paweł Paterek.
Ciekawie zapowiada się występ Szymona Działakiewicza. 23-letni prawy rozgrywający trafił latem do Picku Szeged i wydawało się, że jego kariera nabierze wreszcie rozpędu, tymczasem w lidze węgierskiej zagrał ledwie dwa razy (strzelił trzy gole), a w Champions League w ogóle nie łapie się do składu.
Węgrzy na pewno potraktują te sparingi poważnie. Wiosną skompromitowali się przed własnymi kibicami, przegrywając w Tatabanyi mecz eliminacji ME z Gruzją. Do finałów oczywiście awansowali, ale niesmak pozostał i Madziarzy mają coś do udowodnienia.